07.05.2016, sobota 15:30 – widzów 2530
Relacja GieKSiarza (Giszowiec)
Pomimo marazmu jaki gotują nam piłkarze od kilku ostatnich kolejek, jak zwykle mobilizujemy się na wyjazd. Tym razem padło na Olsztyn, a podróż naszym ulubionym środkiem transportu (pociąg specjalny), tylko napędzała ludzi. Ostatecznie do stolicy Warmii wyruszyło 56 fanatyków z Giszowca, udowadniając kolejny raz że dla nas GKS to całe życie! Mamy cały wagon dla siebie, który dzielimy z fanami z Murcek i przyjaciółmi z Ostrawy.
Zabawa trwa na całego, rozpalamy nawet grilla bo w końcu jest sezon majówkowy. Na miejscu jesteśmy ponad 2 godziny przed pierwszym gwizdkiem. W pełnej obstawie z dworca prowadzą nas na stadion Stomilu, gdzie podróż i nieustający upał daje się wielu we znaki. Na stadion wchodzimy bardzo sprawnie, po weryfikacji wchodzą nawet Ci bez dokumentów, a dzięki uprzejmości kibiców Stomilu wchodzimy w sporym nadkomplecie. Dostaliśmy tylko 300 biletów, jednak ostatecznie meldujemy się w 446 osób (430 na sektorze). Z nami tego dnia 3 fanów Banika i 1 Górnika – dzięki za wsparcie.
Tradycyjnie każdy jest ubrany na żółto, jednak pogoda sprawiła że większość spotkania dopingujemy bez koszulek. Na płocie wieszamy takie flagi jak: SK 1964, GieKSiarze, GOT, UG, GieKSa Banik, Lędziny, Mysłowice i Siemianowice. Prowadzimy zajebisty doping i prezentujemy dwie oprawy. Na początek idzie sektorówka na 20-lecie zgody z Banikiem. W drugiej połowie zaś na płocie pojawia się transparent „Nie dla nas forma zła!” którego treść odnosi się oczywiście do fanatyków z Bukowej. Na sektorze pojawiają się flagi w barwach, a wszystko dopełnia różnego rodzaju pirotechnika.
Na koniec dziękujemy Stomilowcom za pomoc przy wejściu i wspólnie głośno zaznaczamy stanowisko co do stróżów prawa. Gospodarze wspomagani są przez delegacje z Płocka i Bydgoszczy. Dobrze oflagowali swój sektor, powiesili 9 swoich flag i formują ok. 450 osobowy młyn. Od jakiegoś czasu młyn OKS-u jest pod krytą trybuną, nie tak jak podczas naszej ostatniej wizyty na ŁBN-ie (Łuk biało-niebieski). Prowadzą ciągły doping i przez całe spotkanie machają machajkami i flagami na kij.
Podróż powrotna spokojna, w Warszawie z pociągu na każdym dworcu leci sporo piro i zaznaczamy swoją „sympatię” co do Legii i jej panienki z Sosnowca. W Katowicach jesteśmy po 1 w nocy i kończymy tym samym rundę wyjazdową tej wiosny.
Relacja kibica GKSu
Są takie momenty, kiedy nasza pasja potrafi zirytować. Takim momentem jest na przykład środek nocy po ciężkim tygodniu, kiedy zamiast przewracać się na drugi bok słyszy się dźwięk budzika, sygnalizującego potrzebę wstania z łóżka i zebrania się na daleki wyjazd. Tym bardziej w sytuacji, gdy ukochana drużyna nie gra już o nic, a w poprzednich spotkaniach zaprezentowała się słabo. Krótko mówiąc – pod względem piłkarskim mecz w Olsztynie zapowiadał się jako kolejny marny sparing. Budujący był jedynie aspekt kibicowski – zapisy szły dość dobrze, ponadto pociąg specjalny jest chyba ulubionym środkiem transportu dla większości z nas.
Ostatecznie na „sparing” do Olsztyna wybrało się 446 kibiców GieKSy, w tym 3 Banik Ostrava i 1 Górnik Zabrze. Rozpoczęta bardzo wczesną porą podróż w stronę Warmii przebiegała radośnie, nietypowa była jedynie trasa – wiodąca m.in. przez Toruń. Najważniejsze, że nie zaważyło to na punktualności i do Olsztyna dotarliśmy na ok. dwie godziny przed meczem. Tuż po wyjściu z pociągu rozpoczęły się śpiewy, a po chwili przemarsz na stadion przy Al. Piłsudskiego, gdzie czekało nas bardzo sprawne wejście na sektor. W tym miejscu warto podziękować jeszcze raz kibicom Stomilu za pomoc przy wejściu w większej niż pierwotna pula biletów liczbie – dzięki!
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia – rzecz jasna nie na boisku. Chodzi o bardzo dobry doping, świetnie nakręcany również dzięki naszemu wyjazdowemu nagłośnieniu, które sprawdza się rewelacyjnie. Głośne śpiewy trwały przez całe 90 minut, podczas których zaprezentowane zostały dwie oprawy. Pierwsza poświęcona była 20-leciu zgody z Banikiem, a druga naszej kibicowskiej postawie. Pojawiło się również piro. Mimo grzejącego niemiłosiernie słońca dawaliśmy radę utrzymać wysoki poziom decybeli, niezależnie od repertuaru. W drugiej połowie pojawiły się uprzejmości wymieniane z kibicami Stomilu, tym razem bez cudzysłowu gdyż z naszej strony nastąpiło podziękowanie za pomoc, a następnie wspólnie wyraziliśmy nasz stosunek do policji.
Po meczu piłkarze nie usłyszeli podziękowań ani oklasków, ale „jesteśmy zawsze tam…”. Chwilę po końcowym gwizdku udaliśmy się w powrotną drogę. Przyzwyczajeni do tego, że nie ma czego świętować, cieszyliśmy się czasem spędzanym w doborowym towarzystwie i pięknymi widokami za oknem. Bardzo udaną rundę wyjazdową zakończyliśmy w znakomitym stylu. Nie dla nas forma zła!
Źródło: GieKSa.pl
Relacja Stomilowców
Na meczu z GieKSą zbieramy się w młynie w ok. 450 osób. Wspierają nas tego dnia delegacje kibiców Petrochemii Płock oraz Polonii Bydgoszcz. Na płotach wywieszamy 9 flag Stomilu, w trakcie spotkania machamy też flagami na kijach. Do Olsztyna zawitało 446 kibiców GKSu Katowice. Na sektor gości wchodzi 430 osób, reszta zostaje pod stadionem. Goście mają ze sobą kilka flag oraz oprawę z dodatkiem piro.
Źródło: kibice.stomil.olsztyn.pl
FILM: 07.05.2016 Stomil Olsztyn – GKS Katowice DOPING
FILM: 07.05.2016 Stomil Olsztyn – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Stomil Olsztyn: Skiba, Bucholc, Klepczarek, Ratajczak, Remisz, Piotr Głowacki (72. Nishi), Paweł Głowacki, Lech, Trzeciakiewicz (86. Śledź), Kujawa, Żwir (61. Bartkowski).
GKS Katowice: Kuchta – Czerwiński, Kamiński, Kochański, Flis – Pielorz, Leimonas (80. Duda) – Bębenek (89. Szymański), Iwan (76. Wołkowicz), Frańczak – Goncerz.
W meczu 29. kolejki 1 ligi GKS Katowice zremisował na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn 0:0.
Spotkanie rozpoczęło się spokojnie, obie drużyny nie starały się gnać do przodu za wszelką cenę, tylko skupiły się na poukładanej grze w defensywie. Stomil zagrażał głównie GieKSie akcjami lewą stroną za sprawą Michała Trzeciakiewicza, jednak stoperzy GKS-u odczytywali te zamiary i nie pozwalali na wiele drużynie Mirosława Jabłońskiego.
GieKSa nie stworzyła sobie zbyt wielu okazji do zdobycia bramki w pierwszej połowie. Gospodarze dobrze zakładali pułapki ofsajdowe na Grzegorza Goncerza, który schodził także na skrzydła, żeby wprowadzić zamieszanie w szeregach defensywnych rywala.
Prowadzenie mógł dać dwukrotnie Trójkolorowym Adrian Frańczak, jednak jego strzał w 29. minucie z dystansu pofrunął nad spojeniem, a w 35. minucie stał tyłem do bramki w polu karnym i mógł tylko instynktownie strącić piłkę głową w kierunku siatki, zrobił to jednak zbyt mocno. Wobec niewielu sposobności do umieszczenia futbolówki między słupkami, po przerwie GieKSa musiała lepiej ustawić celowniki i wprowadzić ożywienie w drugiej linii.
Po zmianie stron znów niewiele do powiedzenia miały czołowe „karabiny” z obu stron. Obie defensywy spisywały się bez zarzutu i „setek” było jak na lekarstwo. Na wyróżnienie zasługuje na pewno golkiper GKS-u Mateusz Kuchta, który kilkoma odważnymi interwencjami na przedpolu zapobiegł zagrożeniu oraz debiutant Wojciech Kochański. Stomil w drugiej połowie przeprowadził jedną groźną akcję prawym skrzydłem. W 66. minucie Bartosz Bartkowski dograł do stojącego w polu karnym Rafała Kujawy, lecz ten nie zdołał czysto trafić w futbolówkę. Swoją okazję miała też GieKSa, lecz strzał zza pola karnego Marcina Flisa w 69. minucie obronił Skiba, a możliwość dobitki zablokowali w ostatniej chwili Povilasovi Leimonasowi obrońcy.
W spotkaniu 30. kolejki GieKSa zmierzy się u siebie z Chojniczanką. Mecz już w środę 11 maja o godzinie 19:00.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
GKS Katowice do Olsztyna wybierał się po trzech z rzędu meczach u siebie. Nie były to pojedynki udane – dwie porażki ze słabymi drużynami oraz wygrana w kiepskim stylu z Rozwojem nikogo w Katowicach nie zadowalały. Katowiczanie mieli pokazać „coś lepszego” w Olsztynie.
Trener Jerzy Brzęczek dokonał kilku zmian w składzie. Na boisku po raz pierwszy pojawił się Wojciech Kochański, na lewą obronę wskoczył Marcin Flis, a w środku pola oglądaliśmy Povilasa Leimonasa i dawno nieoglądanego od pierwszej minuty Bartosza Iwana.
W pierwszej połowie pewną przewagę miał Stomil, choć właśnie słowo „pewna” każe nam się zastanowić. Fakt, że rywale atakowali nieco śmielej, szybciej i lepiej, ale groźnych sytuacji podbramkowych sobie nie stwarzali. Mieli za to sporo stałych fragmentów gry, głównie rzutów rożnych, po których najbliżej gola był Rafał Remisz, ale jego strzał został zablokowany. GieKSa nie potrafiła stworzyć groźnej akcji ofensywnej i nie zagroziła w ogóle bramce Piotra Skiby. Grzegorz Goncerz notorycznie dawał się łapać na spalone, niewidoczny był Bartosz Iwan, jedynie próbował coś zdziałać Adrian Frańczak. Pierwsza połowa – do zapomnienia.
Druga połowa zaczęła się bardzo sennie. Katowiczanie nie kwapili się do atakow i wymieniali dziesiątki podań na własnej połowie lub z defensywnymi pomocnikami, Stomil specjalnie nie stosował pressingu. Gdzieś od 55. minuty uaktywnił się Goncerz, który kilka razy próbował zagrać agresywniej. W 65. minucie groźnie zaatakował Stomil, ale po dośrodkowaniu z prawej strony Kujawa strzelił niecelnie. Dwie minuty później po dośrodkowaniu Bębenka z rzutu rożnego z pierwszej piłki z 16. metrów kąśliwie strzelał, a po wypluciu piłki przez Skibę bliski skutecznej dobitki był Kamiński (kilka minut wcześniej również blokowany). Ogólnie katowiczanie lepiej się spisywali w polu, ale nadal nie stwarzali praktycznie żadnego zagrożenia. Najbliżej był Frańczak, którego techniczny strzał Skiba sparował na róg.
Po kolejnym bardzo słabym (pierwsza) i przeciętnym (druga połowa) meczu tym razem katowiczanie zdobyli jednak punkt. Gra jednak nie powaliła na kolana licznie przybyłej publiczności z Katowic. Widać, że jest to koniec sezonu i nie ma już takiej ikry pokazującej, że gra toczy się o coś. Ot taki trochę lepszy sparing…
Stomil Olsztyn – GKS Katowice 0:0
Bramki:
Stomil: Skiba – Bucholc, Klepczarek, Ratajczak, Remisz, Paweł Głowacki, Piotr Głowacki (72. Tsubasa), Lech, Trzeciakiewicz (82. Śledź), Kujawa, Żwir (61. Bartkowski).
GKS: Kuchta – Czerwiński, Kamiński, Kochański, Flis – Bębenek (89. Szymański), Leimonas (81. Duda), Pielorz, Iwan (76. Wołkowicz), Frańczak – Goncerz.
Ż.kartki: Klepczarek – Flis
Sędzia: Łukasz Szczech (Mazowiecki ZPN)
Źródło: GieKSa.pl