27.03.2004, sobota 18:00 – widzów 2000
Do Nowego Dworu jedziemy Pociągiem, ale gdy dojeżdżamy na miejsce jest już tam ekipa samochodowa od nas, która bezczelnie bez reakcji miejscowych odzianych w szale Świtu i Legii panoszy się pod ich kasami. W końcu dołączają do nas i zasiadamy na sektorze gości w liczbie 29 szala.
W pewnym momencie widzimy psiarnię idącą w szeregu, w pełnym umundurowaniu – chyba około 200 chłopa. Pierwsza myśl – rozjadą nas. Okazuje się, że to jakaś szkółka mają ćwiczenia tzn. mają nas pilnować, by nowodworskie „chulsy” nas nie dojechały:)
Wchodzimy na meczyk, rozwieszamy transparent o chipach i świnkę z d…a. Mecz bez historii, nasi kopacze przegrywają ze słabym Świtem 1:2. Doping zrywa się na chwile gdy nasi strzelają na 1:1, ale to wszystko. Podczas meczu ma miejsce dość zabawna historia, a mianowicie pilnujący nas policjanci pytają jakim pociągiem wracamy. Tłumaczymy, że cug jest około 22, czy 23 z Wawy. Gość, który dowodzi akcją dzwoni na dworzec centralny i tam gada z dwoma przygłupami, którzy twierdzą, że takiego pociągu nie ma w kierunku Katowic, wymieniając inne godziny. Po krótkim namyśle mówimy, że oni chyba patrzą na przyjazdy z Katowic, a nie odjazdy. Cytat gościa ze stadionu do telefonu: „wy patrzycie na biały plan, czy żółty?”… chwila ciszy… i odpowiedź biały. Cytat: „kurwa, biały to przyjazdy, a nie odjazdy. Idźcie zobaczyć na żółty”. Na sektorze śmiech:) Wyszło, że nasz pociąg jest tak jak mówiliśmy, ale ponieważ nie było połączenie z NDM to i tak ekipa pociągowa musiała kombinować
Po meczu ekipa samochodowa udaje się w podróż powrotną. Dowiadujemy się, że tego dnia mogą być jakieś niespodzianki w Warszawie i owszem… na rogatkach Wawy zauważamy dwa auta L. Jedne już widzieliśmy w NDM,ale szybki przejazd przez stolicę i auta L sobie odpuszczają. Za to przygody ma ekipa pociągowa którą atakuje Legia na dworcu. Mimo przewagi liczebnej wroga odbieramy atak. Dalsza droga już spokojna.
Źródło: ForumGieKSy i Monografia GieKSy Tom III
Relacja NFG
Przeciwnik mało ciekawy, a na dodatek marne połączenie z Katowic spowodowało, że na tym meczu stawiło się jedynie 29 kibiców z Katowic, w tym 7 ultrasów. Na płocie zawieszamy transparent antychipowy i świnkę z dospelu… nie prowadzimy dopingu. Piłkarze przeszli obok meczu i Świt odniósł pierwsze zwycięstwo w lidze akurat w meczu z nami
Źródło: nfg.prv.pl
Relacja GieKSiarza
Na ten wyjazd wybierałem się pierwotnie z ekipą wyjazdową pociągiem, ale niestety moja szefowa pokrzyżowała mi plany, a mianowicie musiałem dostarczyć handlowcom z mojej firmy wzory do Warszawy w sobotę.
Cóż, takie życie, szybki telefon do Muerte, że nie jadę pociągiem tylko autem i mam wolne 4 miejsca. Szybka odpowiedź: Muerte, Piter, Cwirek i Patyk jadą ze mną. No więc spotykamy się rano i ruszamy w drogę. 1 przystanek u mnie na magazynie w Sosnowcu, ładujemy wzory i przy okazji chłopaki podziwiają dość fajne autka jakie stały w warsztacie obok naszego magazynu. Po szybkim załadowaniu kierunek – Warszawa (w międzyczasie zatrzymujemy się aby coś zjeść). Bez problemów dojeżdżamy do Warszawy i w firmie zostawiamy wzory, w międzyczasie dzwonimy do ekipy która jechała pociągiem – dowiadujemy się, że jadą już w kierunku NDM. Po pogawędce z handlowcami w firmie zbieramy się do auta i jedziemy do Nowego Dworu Mazowieckiego, po 4 jesteśmy w okolicach stadionu.
Tu ustalamy, że Piter mający akredytacje wjedzie autem na teren stadionu (auto miałem na blachach SK), a my pójdziemy w kierunku naszego sektora:) Wysiadamy pod bramą główną stadionu, żegnamy Pitera i… widzimy autobus z naszymi kopaczami, wołamy Brożka i Owczarka – ucinamy sobie z nimi krotką rozmowę. Działo się to około 30- 50 metrów od kas Świtu (w tym momencie było chyba około 80 osób z NDM). Nie wiem kto był bardziej zdziwiony: my ich brakiem jakiejkolwiek reakcji, czy oni, że ktoś tak bezczelnie panoszy się na ich terenie.
Widzimy naszą grupę pociągową, która była po drugiej stronie stadionu (jak ktoś był w NDM to wie jak to wygląda). Po krótkiej rozmowie postanawiamy przejść się do Naszych kolegów, ale przed nami stało już chyba około 100 osób odzianych w szaliki Świtu i Legii. Cóż, raz się żyje:) Ponieważ Patyk miał kontuzję nogi postanawiamy, że pójdzie za nami – w razie czego będzie miał drogę ewakuacji. Ku naszemu zdziwieniu „chulsy” z NDM rozchodzą się na dwie strony robiąc nam miejsce na przejście – szok!!! Po krótkim przejściu podchodzi do nas jakiś śmieszny kundelek i mówi, że dalej nie pójdziemy, bo tam jest sektor gości. My oznajmiamy, że jesteśmy gośćmi z Katowic – puszcza nas trochę zdziwiony, chyba widział reakcję kibiców z NDM. Jesteśmy już wśród swoich i tu zaczyna się zabawa na całego, a mianowicie w pewnym momencie widzimy psiarnię idącą w szeregu, w pełnym umundurowaniu – chyba około 200 chłopa, a nas było 27. Pierwsza myśl – rozjadą nas. Okazuje się, że to jakaś szkółka mają ćwiczenia tzn. mają nas pilnować, by nowodzworzanskie „chulsy” nas nie dojechały:)
Wchodzimy na meczyk, rozwieszamy transparent o chipach i świnkę z d…a. Mecz bez historii, nasi kopacze przegrywają ze słabym Świtem 1:2. Doping zrywa się na chwile gdy nasi strzelają na 1:1, ale to wszystko. Podczas meczu ma miejsce dość zabawna historia, a mianowicie pilnujący nas policjanci pytają jakim pociągiem wracamy. Tłumaczymy, że cug jest około 22, czy 23 z Wawy. Gość, który dowodzi akcją dowodzi na dworzec centralny i tam gada z dwoma przygłupami, którzy twierdzą, że takiego pociągu nie ma w kierunku Katowic, wymieniając inne godziny. Po krótkim namyśle mówimy, że oni chyba patrzą na przyjazdy z Katowic, a nie odjazdy. Cytat gościa ze stadionu do telefonu: „wy patrzycie na biały plan, czy żółty?”… chwila ciszy… i odpowiedź biały. Cytat: „kurwa, biały to przyjazdy, a nie odjazdy. Idźcie zobaczyć na żółty”. Na sektorze śmiech:) Wyszło, że nasz pociąg jest tak jak mówiliśmy, ale ponieważ nie było połączenie z NDM to i tak ekipa pociągowa musiała kombinować
Po meczu pod sektor podjeżdża Piter i ekipa samochodowa udaje się w podróż powrotną (mówimy ekipie z pociągu, że jak będą jakieś problemy w Wawie to mają dzwonić). Dowiadujemy się, że tego dnia mogą być jakieś niespodzianki w Warszawie i owszem… na rogatkach Wawy zauważamy dwa auta L. Jedne już widzieliśmy w NDM, ale ja wtedy pracowałem w Warszawie, wiec znałem to miasto lepiej niż niejeden Warszawiak. Szybki przejazd przez stolicę i auta L sobie odpuszczają. Za to przygody ma ekipa pociągowa (nie byłem tam, więc nie będę pisał co się tam działo). Szkoda, że nie zadzwonili do nas, bo mogłoby być ciekawie. My jeszcze tego dnia próbujemy się skontaktować ze znajomą ekipą Widzewa FC Sochaczew, aby się ustawili na grilla w Polichnie, ale odmawiają…Wyjazd mimo, że samochodowy to ciekawy i atrakcyjny
ChudyNFG
Źródło: zin SK1964 nr 35 (Katowice) czerwiec 2011
Relacja sportowa
Świt Nowy Dwór: Malarz – Wojnecki, Cios, Kaliciak, Wiechowski, Wyczałkowski (70′ Szeremet), Jacek, Preiksaitis (84′ Tasić), Gorszkow, Cetnarowicz, Mierzejewski (65′ Rasić)
Trener: Władysław Stachurski
GKS Katowice: Klytta – Sadzawicki (46′ Pluta), Markowski, Adżem, Widuch (78′ Bała), Fonfara, Adamczyk, Kęska (59′ Owczarek), Muszalik, Gajtkowski, Brożek
Trener: Jan Żurek
Bramki: Kaliciak (6), Preiksaitis (30) – Brożek (26)
Sędzia: Cwalina (Gdańsk)
Ż. kartki: Kaliciak – Adamczyk, Fonfara, Gajtkowski
Cz. kartki: Adamczyk