GKS Katowice 4-0 Olimpia Grudziądz

20.10.2013, niedziela 16:15 – widzów 3000

Relacja GieKSiarza

W niedziele na trybunach stadionu przy Bukowej zjawiło się ponad 3000 widzów. Jednak warto zaznaczyć że tego dnia nasz stadion żył od godzin porannych. Ponieważ właśnie odbywały się finały zmagań „Zagraj na Bukowej”. Jak można było się domyśleć, sektor „2″ tętnił życiem i zapełnił się do ostatniego miejsca. Każdy obecny na „dwójce” dostał chorągiewkę w barwach, a następnie cały sektor zasłoniła wielka sektorówka w klubowych barwach.Całość uzupełniły transparenty o treści „Małolaci To Wariaci”. Hasło te często było śpiewane, nawet wspólnie z Blaszokiem. Do szczęścia kibiców, a szczególnie w tym dniu licznie zgromadzonym małolatom, tzw. „wisienkę na torcie” dodali piłkarze, gromiąc gości aż 4:0.

Oflagowanie: transparent MŁODZI KIBICE KOCHAJĄ GKS KATOWICE (S2), NASZE MIASTO – NASZA KREW – NASZE ŻYCIE – GKS KATOWICE (łuk), FANATYCZNY STYL ZYCIA, SK1964, FORZA GKS, TRÓJKOLOROWA ARMIA, VLEPKA 1948 (Górnik), GKS KATOWICE, oraz na gnieździe UG.

Relacja z sektora rodzinnego

Wciąż jeszcze nie opadły emocje po wczorajszym zwycięstwie z wiceliderem I ligi. W atmosferze satysfakcji, przeglądając galerie zdjęć, nie sposób nie zwrócić uwagi na to, co działo się na Sektorze 2. Za sprawą Female Elite’64 po raz kolejny okazało się, że nie tylko Blaszok ma „prawo głosu” przy Bukowej.

Atmosfera przyjazna najmłodszym rozkręcała się już od rana. Tego samego dnia odbył się Wielki Finał akcji „Zagraj na Bukowej”. Drużyny biorące udział w akcji, rozegrały swoje rozgrywki na bocznym boisku, a sam ścisły finał na murawie stadionu w przerwie meczu ligowego. Tym razem, wynikiem 3:0 zwyciężyła drużyna z Bogucic. Następnie zarówno uczestnicy akcji, jak i reszta młodych fanów, mieli okazję skorzystać z atrakcji, przygotowanych po stronie Trybuny Głównej. Przed meczem powtórzono atmosferę rodzinnego pikniku z meczu z ROW-em Rybnik, gdzie dzieciaki mogły poskakać na dmuchańcach, zjeść popcorn i watę cukrową a także pomalować twarze przed wejściem na sektor.

Jednak wszystkie te atrakcję bez wątpienia przebiła niespodzianka przygotowana przez „młynowe” sektora rodzinnego, czyli przez grupę Female Elite’64! Kiedy udało się już rozkręcić doping i zebrać wszystkie dzieciaki, w drugiej połowie meczu została rozwinięta ogromna sektorówka w trójkolorowych barwach, a u jej szczytu pojawił się transparent „Małolaci to wariaci!”. Ciężko opisać radość maluchów. Do euforii sektora rodzinnego, od razu dołączył Blaszok, który wsparł swoich kibicowskich następców. Młoda GieKSa nie zawiodła, po ściągnięciu sektorówki cały rodzinny zapełnił się trójkolorowymi flagami i pomponami, a w powietrze uniosły się kilogramy konfetti! Dzięki wsparciu rodziców, Sektor 2 pokazał czego może się obawiać Blaszok. Rośnie mu poważna konkurencja która podczas wczorajszego meczu udowodniła że może go nawet przekrzyczeć, mimo swojego, wciąż dziecięcego, głosu!

Doping na Sektorze 2 prowadzony jest od spotkania ligowego z ROW-em Rybnik. Wczorajszy dzień stał się kulminacją i świetnym dowodem na to, że kibice nie muszą się obawiać o to kto zasili ich szeregi w przyszłości. Dzięki dziewczynom z Female Elite’64 młodzi kibice pokazali na czym polega „od małego, na całego”. Miejmy nadzieję, że ten sukces przyciągnie na stadion przy Bukowej 1, coraz większe rzesze ludzi, a sama akcja wpłynie na zmianę negatywnego, stereotypowego wizerunku kibica. „Małolaci to wariaci”, „Młoda GieKSa to my” czy „Mimo że młodzi, wiemy o co chodzi” – oby jak najdłużej można było usłyszeć te przyśpiewki na Trybunie Głównej. Liczymy na kontynuowanie tej oryginalnej akcji, a nade wszystko – liczymy na wsparcie rodziców. Zabierajcie swoje pociechy na mecz! Niech „dwójka” ma okazję jeszcze nie raz udowodnić, na co ją stać!

Źródło Gieksa.pl

FOTOGALERIA: Gieksiarze.pl

FILM: 20.10.2013 GKS Katowice – Olimpia Grudziądz DOPING (1)

FILM: 20.10.2013 GKS Katowice – Olimpia Grudziądz DOPING (2)

FILM: 20.10.2013 GKS Katowice – Olimpia Grudziądz BRAMKI

FILM: 20.10.2013 GKS Katowice – Olimpia Grudziądz SKRÓT

Relacja sportowa

GKS Katowice: Budziłek – Chwalibogowski, Jurkowski, Kamiński, Czerwiński – Cholerzyński, Duda – Wołkowicz, Fonfara (86. Figiel), Gancarczyk (55. Pietrzak) – Wróbel (89. Radionow)

Olimpia Grudziądz: Fabiniak – Woźniak, Staniek, Łabędzki, Pisarzczuk, Kłus, Smoliński, Gawęcki (67. Szczot), Ruszkul (76. Zabłocki), Cieśliński, Kowalczyk (41. Rogalski)

Wicelider rozgrywek zmiażdżony przy Bukowej. Katowiczanie rozegrali najlepszy mecz w rundzie jesiennej, pewnie pokonali Olimpię Grudziądz 4:0 i dogonili czołówkę ligi!

„W drodze po zwycięstwo” – taki napis widnieje na autokarze Olimpii. Grudziądzanie przyjechali do Katowic po trzy punkty, gdyż głośno mówią o awansie. Goście konstruowali akcje prawym skrzydłem, ale nie zagrozili z początku poważnie zespołowi z Bukowej. GKS z minuty na minutę rozkręcał się. Odpowiedzialność wzięli pomocnik Grzegorz Fonfara, który dzisiaj występował na pozycji kontuzjowanego Przemysława Pitrego oraz Tomasz Wróbel, który grał jako napastnik. Po jednej ich akcji środkiem, Sławomir Duda przymierzył z 17. metrów i kapitalnie dał prowadzenie GieKSie technicznym strzałem. – Początek nie wskazywał, że mecz zakończy się takim wynikiem. Olimpia ma mocny zespół, ale taka jest piłka. Żeby wygrywać trzeba strzelać. Udało nam się to i po tym golu nasza gra wyglądała inaczej – podkreślał trener Moskal.

Po stracie bramki Olimpia próbowała wyrównać, swojej szansy szukali Dariusz Gawęcki i Maciej Kowalczyk. Solidnie spisywała się jednak katowicka defensywa, która była w dniu dzisiejszym jak ruchome piaski – nie do przejścia nawet przez czołgi. Przy wsparciu Łukasza Budziłka między słupkami, katowiczanie stworzyli zasieki nie do przeskoczenia. – Dopóki graliśmy blisko siebie, mecz był wyrównany. Po objęciu prowadzenia przez zespół GKS-u, rosła ich przewaga z minuty na minutę. Potem gra podzieliła się na dwie strony i było gorzej – stwierdził trener Olimpii, Tomasz Kafarski.

Przebieg spotkania po pierwszych 45. minutach nie zwiastował pogromu. Nawet po przerwie mecz toczył się akcja za akcję, obie ekipy grały ostrożnie, wymieniały dużo podań i skupiały się na tym, żeby nie stracić piłki. Doskonałe okazje miał Krzysztof Wołkowicz. Mimo kilku pudeł, wreszcie wykorzystał doskonałe podanie w tempo Tomasza Wróbla, ograł bramkarza i podwyższył prowadzenie w 65. minucie. Po tym golu GieKSa wyssała ducha walki z gości. Dobiła ich dwoma trafieniami w ciągu dwóch minut Mateusza Kamińskiego i wspomnianego Wróbla i tym samym zmiażdżyła wicelidera. – Cieszymy się ze zwycięstwa i dużej ilości bramek, ale bardziej musimy spojrzeć na to, że zagraliśmy bardzo dobrze obroną. Wygrana z drużyną z czołówki jest budująca, ale na razie dajmy spokój z patrzeniem w tabelę – mówił uśmiechnięty „Wróbelek”.

Po wygranej GKS wskoczył z 22 punktami na trzecie miejsce w tabeli. Na drugim wciąż pozostała Olimpia, ale ma tylko 23 pkt. Lideruje ciągle GKS Bełchatów (24 pkt.), ale przegrał mecz z Wisłą Płock 0:1. Kolejny mecz GieKSa rozegra na wyjeździe z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza w niedzielę o 12:30.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

GKS Katowice – Olimpia Grudziądz 4:0
Bramki: Duda (25), Wołkowicz (64), Kamiński (83), Wróbel (85)
GKS: Budziłek – Czerwiński, Kamiński, Jurkowski, Chwalibogowski – Wróbel (89. Radionow), Duda, Fonfara (86. Figiel), Cholerzyński, Gancarczyk (55. Pietrzak), Wołkowicz.
Olimpia: Fabiniak – Woźniak, Staniek, Łabędzki, Pisarczuk, Kłus, Smoliński, Gawęcki (67. Szczot), Ruszkul (77. Zabłocki), Cieśliński, Kowalczyk (41. Rogalski)
Ż.kartki: Gancarczyk, Czerwiński, Cholerzyński
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).

GKS Katowice na ten tydzień miał zaplanowane dwa bardzo trudne mecze – w Pucharze Polski i w lidze. Wszystko zaczęło się komplikować mniej więcej od połowy spotkania z bydgoszczanami, ściślej mówiąc – od kontuzji Przemysława Pitrego. Po jego zejściu gra się nie układała i mogliśmy się tylko zastanawiać, czy do niedzieli wyzdrowieje.

Tak się nie stało i pomocnik (napastnik) oglądał mecz z trybun. Przed trenerem Kazimierzem Moskalem było ciężkie zadanie poukładania zespołu. Zdecydował się na ponowne wstawienie do składu Bartłomieja Chwalibogowskiego, wrócili na ligę Mateusz Kamiński i Alan Czerwiński. To były rozwiązania do przewidzenia, natomiast tylko szkoleniowiec wiedział, jak będzie wyglądała linia pomocy i ataku. Na szpicy zagrał Tomasz Wróbel, jego miejsce jako ofensywnego pomocnika zajął Grzegorz Fonfara, defensywnymi byli Kamil Cholerzyński i Sławomir Duda, a na skrzydłach Krzysztof Wołkowicz i Janusz Gancarczyk. Stawkę uzupełnili Łukasz Budziłek w bramce i Adrian Jurkowski na stoperze.

Początek meczu nie zapowiadał, co będzie dalej. GKS nie miał za bardzo pomysłu na sforsowanie defensywy gości, a już w drugiej minucie rywale mogli objąć prowadzenie, gdy po kiksie naszego obrońcy przeciwnik tylko dołożył nogę i piłka przeleciała obok bramki Budziłka. Potem na zmianę atakowały oba zespoły, ale nie potrafiły sobie stworzyć okazji i mecz przez to był bardzo niemrawy. Z tej niemrawości wyprowadził nas Sławomir Duda. Po wybiciu piłki z pola karnego miał piłkę na 18. metrze i zdecydował się na strzał, mimo że miał przed sobą zawodników gospodarzy. O dziwo piłka zatoczyła łuk i po długim rogu pięknie wpadła do siatki. GKS prowadził 1:0 i ta bramka uskrzydliła katowiczan, którzy zaczęli grać lepiej. Już po chwili dobrą okazję miał Cholerzyński, który dostał piłkę od Fonfary, ale naciskany przez rywali przestrzelił. Swoją szansę miał też Jurkowski, który po rzucie rożnym znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale trafił prosto w Fabiniaka. Olimpia nie potrafiła się odgryźć, dodatkowo jej zawodnicy zaczęli odnosić urazy, na boisku potrzebna była pomoc w przypadku Woźniaka i Smolińskiego. Natomiast boisko musiał opuścić jeszcze przed przerwą Maciej Kowalczyk, przez co siła rażenia piłkarzy Kafarskiego znacząco zmalała.

GKS jednak ani myślał poprzestawać na jednej bramce. Śmiało można powiedzieć, że w drugiej połowie było lepiej niż w pierwszej. Olimpia próbowała przedostać się pod bramkę Budziłka, co dawało wiele szans i miejsca na kontry. Katowiczanie raz po raz je wyprowadzali, czy to prawą, czy lewą stroną. Zaangażowani byli boczni pomocnicy, na obieg do pomocy wychodzili Chwalibogowski i Czerwiński. W jednej z sytuacji katowiczanie ruszyli 2 na 1, ale Gancarczyk dał się dogonić rywalom. Wkrótce zmienił go Pietrzak i była to – jak się okaże – dobra zmiana. Niedługo potem bardzo dobrą okazję miał Wołkowicz, który w sytuacji sam na sam z pierwszej piłki uderzył minimalnie obok słupka. Kilka minut później już się nie pomylił – świetne prostopadłe podanie Wróbla, Wołkowicz wychodzi sam na sam, mija bramkarza i strzela z ostrego kąta swoją drugą bramkę w tym sezonie. GKS prowadził 2:0 i grał bardzo dobrze, rywale nie mogli poważniej zagrozić bramce Budziłka. Kolejną bardzo dobrą okazję miał Wołkowicz – po podaniu Czerwińskiego, ale nie trafił w bramkę. Sam Czerwiński kilka minut potem wdarł się w pole karne i podcinką trafił w poprzeczkę. Katowiczanie dalej wyprowadzali swoje kontry. Po jednej z nich sędzia zarządził rzut wolny z pobliża przecięcia pola karnego z linią końcową boiska. Do piłki podszedł Tomasz Wróbel, dośrodkował idealnie na długi słupek, a tam Mateusz Kamiński wpakował piłkę głową do siatki. GieKSiarzom było mało. Dwie minuty później Rafał Pietrzak po rozegraniu z Chwalibogowskim, popędził lewym skrzydłem i na nos dośrodkował piłkę do Wróbla. Na nos – w tym momencie to przenośnia, bo Wróblowi wystarczyło tylko dołożyć stopę. 4:0 i Olimpia na łopatkach.

Nie przesadzimy chyba, jak napiszemy, że GKS rozegrał drugą połowę z polotem. Polotem niewidzianym od dawna, choć mecz z Dolcanem Ząbki również był bardzo dobry. To co pozytywne, to fakt, że okazało się, że i bez Pitrego istnieje gra ofensywna naszego zespołu. To bardzo pozytywne, bo oznacza, że gdy jeden ważny zawodnik wypada ze składu, nie jest to koniec – spokojnie można grać, wygrywać i to wysoko z rywalem z czołówki tabeli.

GKS przełamał passę remisów, natomiast dodatkowo ciągnie serię meczów bez porażki, która w tej chwili wynosi już siedem. Utrzymać taką formę i za tydzień wygrać w Niecieczy!

Po wygranej z Olimpią GKS zbliżył się do tego rywala na odległość jednego punktu, a do liderującego GKS Bełchatów na dwa oczka. Ten mecz pokazał, że w tej lidze da się awansować, bo z każdym można wygrać. GKS nie zagrał bowiem jakichś wyżyn swoich umiejętności – zagrał tak, jaki ma potencjał. W końcu przełożył go na boisko, a tak naprawdę może być jeszcze lepiej.

Źródło: GieKSa.pl