TS Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-0 GKS Katowice ZAKAZ

03.10.2007, środa 15:00 – widzów 2000

Relacja kibicowska

Na ten mecz mamy zakaz wyjazdowy, nałożony po zamieszkach w Jastrzębiu z tamtejszym GKS-em. Górale formują kilkudziesięcioosobowy młyn i wywieszają cztery flagi.

FOTOGALERIA: Gieksiarze.pl

Relacja sportowa

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda – Górkiewicz, Mouzie, Szmatiuk, Dancik, Sacha (58. Pajączkowski), Gorszkow, Jarosz, Żmudziński (80. Kołodziej), Matus (70. Kocur), Chrapek
Trener: Marcin Brosz

GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Marcin Krysiński, Piotr Polczak, Kamil Cholerzyński, Marek Gajowski, Hubert Jaromin, Robert Sierka, Krzysztof Markowski, Tomasz Prasnal, Krzysztof Kaliciak, Sebastian Gielza (46. Piotr Nikodem)
Trener: Piotr Piekarczyk

Bramki: Martin Matúš (2), Paweł Żmudziński (67) -
Sędzia: Mariusz Żak (Sosnowiec)
Ż. kartki: Tomasz Górkiewicz, Juraj Dančík, Mariusz Sacha, Łukasz Gorszkow, Martin Matúš – Piotr Polczak, Krzysztof Markowski

Efektowne zwycięstwo z Motorem miało być początkiem dobrej passy katowickich piłkarzy. Potwierdzić to miał mecz w Bielsku, na który podopieczni Piotra Piekarczyka udali się bez wsparcia swoich kibiców ukaranych dwoma meczami zakazu wyjazdowego.

Trener gospodarzy Marcin Brosz podkreślał, że na to spotkanie nie musi specjalnie mobilizować swoich piłkarzy, bowiem ci pamiętają katowiczanom wypowiedzi, jakie miały miejsce w Cieszynie, podczas letnich przygotowań. Nikt tak do końca nie mógł, bądź nie chciał sobie przypomnieć, o co dokładnie chodzi, ale najwyraźniej było coś na rzeczy, bowiem miejscowi objęli prowadzenie, gdy nasi piłkarze myślami byli chyba jeszcze w szatni. W 65. sekundzie meczu prawą stroną pociągnął Mariusz Sacha, wyłożył piłkę Martinowi Matusowi, który to właściwie bez asekuracji ze strony naszej obrony książkowo uderzył z linii pola karnego w samo okienko. Po stracie bramki GKS powinien od razu wyrównać. Z płaskim strzałem Markowskiego duże problemy miał Merda, do piłki dopadł Gielza, który z piątego metra trafił wprost w interweniującego bramkarza, później próbował jeszcze piłkę do siatki wepchnąć Sierka, ale jego strzał zablokowali obrońcy. Także kolejne minuty to zdecydowana przewaga GKS, który grał pressingiem na połowie rywala, ładnie rozgrywał piłkę, ale niestety nie przynosiło to efektów. Miejscowi ograniczali się tylko do kontr, na które nie mieli pomysłu, stąd nie siali z nich zbyt wiele zagrożenia pod naszą bramką. Jedynie w 40. minucie w bardzo dobrej pozycji znalazł się Sacha, ale przestrzelił wysoko nad poprzeczką. Do przerwy Podbeskidzie prowadziło 1-0, ale to GKS zostawił na boisku znacznie lepsze wrażenie.

W przerwie trener Piotr Piekarczyk wpuścił na murawę Piotra Nikodema, ale zmiana ta niewiele dobrego wniosła do gry. Zresztą cały zespół był już jakby z innej bajki. GKS stracił swoją pewną grę piłką, próbował atakować z coraz większym niepokojem, co nie przynosiło efektów. Na domiar złego coraz większa ilość zawodników zaangażowanych w ofensywę pozwalała gościom na śmielsze kontry i jedna z nich, w 67. minucie przyniosła efekt w postaci drugiego gola. Fenomenalną piłkę w tempo dostał Żmudziński, który wyszedł za plecy obrońców i w sytuacji „sam na sam” nie dał szans Gorczycy. GKS wciąż dążył do strzelenia gola pozwalającego złapać kontakt, ale nie wykorzystywał nawet najlepszych sytuacji. W 77. minucie Sierka miękko wrzucił piłkę w pole karne, tam głową zgrał ją Kaliciak, ale będący pod presją rywala Nikodem nie trafił w nią przed pustą bramką. W 82. minucie niepewną interwencję obrońcy próbował wykorzystać waleczny Prasnal, ale strzelił ponad poprzeczką. Końcówka meczu to już głównie nerwy i walka wręcz.

GKS przegrał więc popełniając stare grzechy. Zawiodła skuteczność i gapiostwo – tym razem w pierwszych minutach meczu. O samą grę nie można mieć tyle pretensji, ile na przykład po spotkaniu w Opolu, bowiem nasi piłkarze – zwłaszcza do przerwy – grali naprawdę ładną piłkę. Niestety czwartą żółtą kartkę – tak do końca nie wiadomo za co – ujrzał Piotr Polczak, co oznacza, że zabraknie go w najbliższych meczach. Najpierw z powodu wspomnianej kartki, potem w efekcie wyjazdu na kolejne mecze młodzieżowej reprezentacji Polski. Na szczęście do składu wraca Szymon Kapias, a z dobrej strony w Bielsku zaprezentował się Kamil Cholerzyński. Największym problemem Piotra Piekarczyka znów prawdopodobnie będzie skuteczność.

Źródło: gkskatowice.eu