Tur Turek 1-0 GKS Katowice

26.07.2008, sobota 17:00 – widzów 2500

Brak zdecydowanych kroków w kierunku organizacji wyjazdu i sytuacja po Mydlnikach spowodowały, iż zaliczamy 0.

Źródło: ULTRA nr5

Relacja sportowa

Tur Turek: Janicki – Imbiorowicz, Grabowski, Derbich, Łagiewka (59. Hyży), Pruchnik (87. Kubowicz), Olszewski, Cichos, Witczak (79. Sędziak), Bieniek, Kiczyński
Trener: Włodzimierz Tylak

GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Tomasz Prasnal, Adrian Napierała, Daniel Treściński (76. Grzegorz Górski), Piotr Plewnia (38. Marcin Krysiński), Szymon Kapias, Grzegorz Bonk (46. Gražvydas Mikulėnas), Grzegorz Domżalski, Krzysztof Markowski, Krzysztof Kaliciak, Paweł Sobczak
Trener: Jan Żurek

Bramki: Łukasz Cichos (34) -
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów)
Ż. kartki: Dariusz Imbiorowicz, Łukasz Derbich, Radosław Pruchnik, Robert Hyży – Tomasz Prasnal, Piotr Plewnia, Paweł Sobczak (x2)
Cz. kartki: – Paweł Sobczak (53), Krzysztof Markowski (72)

W sobotę odbyła się pierwsza kolejka nowego sezonu nowej pierwszej ligi. W jej ramach GKS Katowice miał zmierzyć się w Turku z miejscowym Turem. Poprzednie dwa pojedynki obu drużyn zakończyły się remisami, w tym kwietniowe spotkanie na stadionie naszego rywala, zakończone wynikiem 1:1.

Na mecz w Turku trener Jan Żurek zabrał 18-osobową kadrę – zabrakło w niej m.in. pauzującego za kartki Damiana Mielnika czy młodych Damiana Sadowskiego i Kamila Cholerzyńskiego. Na uraz narzeka Szymon Pasko, a rehabilituje się Bartosz Iwan.

W bramce – co nie było zaskoczeniem – zagrał Jacek Gorczyca. Na prawej obronie pojawił się Tomasz Prasnal, w środku debiutanci – Adrian Napierała i Daniel Treściński, na lewej Piotr Plewnia. W pomocy mogliśmy oglądać Grzegorza Domżalskiego (prawa), Krzysztofa Markowskiego, Szymona Kapiasa i Grzegorza Bonka (środek) i Krzysztofa Kaliciaka (lewa). W ataku od pierwszych minut grał osamotniony Paweł Sobczak. Jak widać więc również debiutujący Jan Żurek postawił aż na pięciu zawodników zakontraktowanych podczas przerwy letniej!

Już w 2. minucie bardzo dobrze przygodę z GKS miał okazję zacząć Domżalski – po dobrym dośrodkowaniu Plewni piłki nie przejęli Sobczak i obrońca go kryjący, a wypożyczony zza miedzy pomocnik strzelił z pierwszej piłki, jednak bardzo dobrą interwencją (na raty) popisał się Sławomir Janicki. Sześć minut później płasko uderzał Adam Łagiewka, ale czujny Napierała zablokował piłkę. W 19. minucie ładnie w polu karnym gości znalazł się Łukasz Cichos, ale uderzył mocno ponad bramką. GKS na pewno nie posiadał przewagi i nie potrafił dobrze rozegrać piłki z przodu. Zagrożenia katowiczanie nie stwarzali w tej fazie meczu żadnego. W 27. minucie po zbyt słabym podaniu jednego z obrońców GKS do Jacka Gorczycy, golkiper z Katowic musiał ścigać się z Igorem Witczakiem do piłki. Na szczęście wygrał. W 30. minucie miała miejsce dość efektowna akcja GKS. Grający chwilowo na prawej pomocy Kaliciak dośrodkował w pole karne, tam Domżalski zagrał piętą, a Sobczak przewrotką oddał strzał na bramkę Tura – zbyt lekki jednak, by zaskoczyć Janickiego. W końcu w 34. minucie Paweł Olszewski zacentrował w pole karne, tam zza obrońców wysunął się niepilnowany Cichos i z kilku metrów głową wpakował piłkę do bramki. Kilka minut później zdenerwowany Jan Żurek dokonał pierwszej zmiany – Piotra Plewnie zastąpił Marcin Krysiński, który powędrował na prawą obronę za Tomasza Prasnala. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:1.

W przerwie trener GKS dokonał jednej zmiany – za Bonka na boisku pojawił się Grażvydas Mikulenas, który wzmocnił linię ataku. Od razu mogło to przynieść efekt bramkowy – GKS stworzył sobie bowiem najlepszą sytuację w meczu już w drugiej minucie drugiej połowy. Mikulenas miękko dośrodkował w pole karne, a piłkę głową z sześciu metrów uderzał najniższy na boisku Domżalski. Zupełnie niepilnowany zawodnik strzelił jednak tuż obok słupka. Niestety między 52 i 55. minutą stała się rzecz najgorsza, jaka mogła przytrafić się – poza utratą bramki – katowiczanom. Utracili bowiem zawodnika – Paweł Sobczak dwukrotnie głupio faulował rywala i otrzymał za te przewinienia dwie żółte kartki. Mimo to w 59. minucie GKS mógł wyrównać – prostopadłą piłkę podał do Domżalskiego (chyba spalony) Kapias, i nowy nabytek po raz trzeci w tym meczu miał znakomitą sytuację – pojedynek sam na sam z Janickim wygrał jednak golkiper Tura. W 72. minucie sam na sam z Gorczycą wyszedł Cichos i piłka po rękach bramkarza wylądowała na słupku katowickiej bramki. Kwadrans przed końcem futbolówkę wślizgiem spod nóg zawodnika gospodarzy próbował wygarnąć Markowski, ale interwencja była spóźniona, co boleśnie odczuł piłkarz Tura. Choć zagranie było bardzo ostre, to wydaje się, że w tym momencie sędzia mógł pokazać żółtą kartkę kapitanowi GieKSy, który najprawdopodobniej będzie wykluczony z meczów z Kmitą i ze Zniczem. W końcówce szkoleniowiec gości zmienił jeszcze Treścińskiego przez Grzegorza Górskiego. W dziewiątkę katowiczanie jednak zbyt wiele zdziałać nie mogli, a Tur starał się wyprowadzać (niezbyt groźne) kontry. Bez większego problemu utrzymał wynik do końca, a szanse na zdobycie bramki z rzutów wolnych miał Kapias, który dwukrotnie trafił w mur.

Inauguracja sezonu okazała się więc bardzo nieudana, zarówno pod względem wyniku, jak i gry. GKS miał trzy bardzo dobre okazje (wszystkich nie wykorzystał Domżalski), ale to za mało, jak na takiego rywala jak Tur, który nie zagrał wielkiej piłki i bądźmy szczerzy, raczej nie będzie takiej grał w tym sezonie. Nie świadczy to najlepiej o postawie katowiczan – pamiętajmy jednak, że w Turku zagrał w niemal 50% nowy skład i zespół potrzebuje czasu na zgranie – dlatego też nie ma co rozdzierać szat po pierwszym spotkaniu, choć zakończyło się ono falstartem. Mimo zmarnowanych szans warto pochwalić Grzegorza Domżalskiego, który do tych okazji doszedł, będąc przy tym chyba najaktywniejszym zawodnikiem na boisku. Jeżeli poprawi skuteczność, to już wkrótce możemy mieć z tego zawodnika pociechę. Szkoda kartek – nie tylko tych czerwonych, ale i żółtych, które ujrzeli Plewnia i Prasnal oraz Sobczak dwie (z Kmitą może zagrać). Szkoda też, że w drugiej połowie jako drugi napastnik wszedł Mikulenas, to niemal na dzień dobry z powrotem przyszło grać gościom jednym napastnikiem, który w tym spotkaniu niewiele mógł zrobić.

Za tydzień spotkanie w Zabierzowie, piłkarze i trener mają kilka dni na przeanalizowanie spotkania w Turku i wyciągnięcie wniosków na Kmitę. Kolejny przeciwnik GKS wygrał swój mecz z Flotą Świnoujście, a pamiętając nasze poprzednie pojedynki z podkrakowskim rywalem – o dobry wynik na kameralnym stadionie będzie bardzo, bardzo ciężko.

Na koniec warto przytoczyć słowa rzecznika prasowego Tura, który na pomeczowej konferencji prasowej przypomniał, iż rok temu na inaugurację sezonu w Turku poległa Lechia Gdańsk, która potem zawojowała ligę. Nie ma co więc rozdzierać szat po jednej porażce…

Źródło: gkskatowice.eu