10.04.2011, niedziela 17:00 – widzów 3100
Relacja GieKSiarza (Giszowiec)
Dziś odbył się kolejny mecz rozgrywany w stolicy Górnego Śląska pomiędzy GKS-em Katowice, a MKS-em Kluczbork. Dla nas nie był to jakiś specjalny mecz jednak z Giszowca można spotkać sporo ludzi. Tego dnia mimo iż każdy miał jechać na swój sposób, zbiórki też nie zabrakło.
Przy Bukowej wisi dziś 12 flag, w tym jedna ze starych już zasłużonych flag „…jesteśmy jak zaraza…”. Wielu z nas oglądając mecz wręcz odrzucał widok, gdzie kiedyś stała trybuna północna. Dla każdego kibica nie tylko GieKSy, ta trybuna wiele znaczyła, bo bez wątpienia był to jeden z lepszych sektorów gości w Polsce, a teraz został już całkowicie zburzony.
W związku z rocznicą katastrofy pod Smoleńskiem i obchodami zbrodni Katyńskiej wisi transparent „Katyń 1940 Pamiętamy” z przekreślonym sierpem i młotem.
Dzięki naszej gościnności mecz mogło obejrzeć ok. 40 kibiców z Kluczborka którzy zasiadki na „szóstce” czasem próbując coś dopingować. Co do meczu to GKS od razu zaczął cisnąć i już w pierwszej minucie mógł objąć prowadzenie. Jednak bramkę udaje się strzelić nam dopiero w 37minucie. Zdobywcą gola był Janusz Dziedzic. Co do drugiej połowy to GKS osłabł i bardziej skupił się na obronie, jednak mimo braku wielkiego widowiska 3punkty cieszą, tym bardziej że z drożyną z Kluczborka nigdy do teraz nie udało się wygrać GieKSie. Po meczu dziękujemy piłkarzom, wielu zwłaszcza młodych kibiców przybija piątki i wracamy w dobrych humorach na Giszowiec.
Warto też zaznaczyć że kolejny raz podczas meczu rozgrywanego u nas wystąpiła górnicza orkiestra, a także że to kolejny mecz w tej rundzie rozgrywany przy Bukowej gdzie GKS jest nie pokonany. Dla przypomnienia z Piastem padł bezbramkowy remis, a z Górnikiem Łęczną wygraliśmy 4:2.
Teraz czeka nas wyjazdowe spotkanie w Gorzowie Wielkopolskim dlatego wszystkich zachęcamy by się zapisali. Koszt to tylko 70 zł a wspomnienia na pewno będą bezcenne.
Relacja kibica GieKSy
W 1 rocznicę tragedii Smoleńskiej przyszło nam się zmierzyć na Bukowej z MKS-em Kluczbork. Po ostatniej przegranej ze świetnym w tym sezonie Podbeskidziem, 3 pkt na bank musiały zostać w Katowicach i tak też się stało. W pierwszej połowie piłkarze GieKSy świetnie zaprezentowali się przy ponad 3-tysięcznej publice (w tym 39 MKS), co w 37 min. przypieczętowali jedyną w tym spotkaniu bramką. Później gra stawała się coraz mniej atrakcyjna tak samo jak doping, który w pewnych chwilach był rwany. Po meczu bardziej od wyniku była komentowana sytuacja na Blaszoku gdyż co najmniej kilka osób zapomniało, że Blaszok to nie miejsce do skubania słoniola. Jednak 3 punkty z trudnym dla GieKSy Kluczborkiem cieszą i nachodzi myśl, że w spotkaniu ze Stilonem i Radzionkowem komplet punktów wcale nie jest takim odległym celem!
Branik
Źródło: zin SK1964 nr 32
Oflagowanie: GKS GKS KATOWICE – FANS JESTEŚMY JAK ZARAZA, BRACTWO WETERANÓW, VIP, NASZE MIASTO NASZA KREW NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE, CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE, DURA, trans KATYŃ 1940 PAMIĘTAMY, GKS KATOWICE, PISAK, GLADIATORS, PIEROŃSKIE HANYSY, oraz na gnieździe UG.
FILM: 10.04.2011 GKS Katowice – MKS Kluczbork DOPING
Relacja sportowa
GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Tomasz Sokołowski, Wojciech Szala, Jacek Kowalczyk (83. Adrian Napierała), Mateusz Niechciał, Grzegorz Goncerz, Kamil Cholerzyński (90. Piotr Piechniak), Piotr Plewnia, Janusz Dziedzic, Bartłomiej Chwalibogowski (58. Krzysztof Kaliciak), Paweł Olkowski
Trener: Wojciech Stawowy
MKS Kluczbork: Świtała – Orłowicz, Copik, Wilusz, Stawowy, Tuszyński, Ulatowski (73. Góral), Glanowski, Kaczmarek (46. Niziołek), Nitkiewicz (62. Hober), Kazimierowicz
Trener: Ryszard Okaj
Bramki: Janusz Dziedzic (37) -
Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław)
Ż. kartki: Jacek Gorczyca, Wojciech Szala, Piotr Plewnia -
Do tego meczu GKS Katowice nie tylko nie zdobył punktu w spotkaniach z MKS-em Kluczbork, ale nie strzelił nawet gola. W niedzielne popołudnie 4 bramki mógł strzelić już do przerwy. Piłka w siatce znalazła się jednak tylko raz i ostatecznie GKS wygrał skromnie 1:0.
Przed spotkaniem na www.gieksa.pl kibice typowali jakim rozstrzygnięciem zakończy się mecz z Kluczborkiem. Ponad połowa głosujących była przekonana, że zdecydowanie wygra GKS, a kolejne 30% głosujących liczyło, że GKS wygra jedną bramką. Obserwując I połowę można było liczyć na to, że ta pierwsza grupa miała rację. Od początku meczu GKS ruszył bowiem do skomasowanych ataków. Już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku arbitra Dziedzic trzy metry od bramki dostał piłkę od Goncerza, ale nie dał rady bramkarzowi gości. Dwie minuty później znów strzelał Dziedzic – tym razem głową po dośrodkowaniu z prawej strony Sokołowskiego, ale ponownie górą był golkiper z Kluczborka. Kolejne minuty to dalsza przewaga GieKSy, ale bez tak klarownych sytuacji, aż w 13 minucie piłka spadła na 15 metr pod nogi Plewni, który bez zastanowienia huknął lewą nogą, ale piłka zamiast do siatki, trafiła w poprzeczkę. Po chwili ładnie piłkę na klatkę przyjął Olkowski i uderzył w stronę bramki, jednak strzał okazał się niecelny. W 17 minucie kolejną szansę miał Dziedzic, który z autu otrzymał podanie, przyjął piłkę w polu karnym na klatkę piersiową i mimo asysty obrońcy zdołał się odwrócić i uderzyć w kierunku bliższego słupka. Na szczęście gości dobrze ustawiony był Świtała, który obronił ten strzał.
Gracze z Kluczborka próbowali wyprowadzać akcje, ale zwykle kończyły się one tuż za linią środkową, a w najlepszym wypadku w okolicach naszego pola karnego. Jacek Gorczyca był bezrobotny. W 21 minucie w starciu z jednym z obrońców w polu karnym gości przewrócił się Dziedzic, ale gwizdek sędziego milczał. Chwilę później powoli z letargu zaczęli się otrząsać zawodnicy MKS-u, którzy coraz częściej przechodzili pod nasze pole karne – zagrozić bramce Gorczycy jednak nie potrafili. Tymczasem 10 minut przed przerwą znów mocno nacisnął GKS. Plewnia co chwilę wykonywał rzuty rożne, po których groźnie, ale niecelnie strzelali Kowalczyk i Olkowski. Aż w końcu nadeszła 37 minuta. Z prawej strony pola karnego gości dośrodkował Cholerzyński, a Dziedzic przełamał pecha i strzelił historycznego – pierwszego gola dla GieKSy w konfrontacjach z MKS-em Kluczbork. Była to zdecydowanie zasłużona bramka zarówno dla zespołu, jak i dla strzelca. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry w I połowie wynik podwyższyć mógł Chwalibogowski, ale w sytuacji sam na sam lepszy okazał się Świtała, nogą odbijając piłkę zmierzającą do bramki. O przewadze GieKSy w pierwszy 45 minutach dobitnie wskazuje fakt, że pierwszy, w dodatku bardzo niecelny strzał na bramkę Gorczycy goście oddali w czasie doliczonym do I połowy.
Druga część gry nie była już tak porywająca w wykonaniu zawodników trenera Wojciecha Stawowego. Znacznie lepiej grali też goście. W 50 minucie wyjściem poza pole karne sytuację bramkową rywalom przerwał Gorczyca. Kilka minut później Nitkiewicz strzelał z rzutu wolnego, ale nad bramką GieKSy. Dobrze grał w tym spotkaniu Goncerz, który ze środka pola co chwilę zagrywał świetne prostopadłe piłki – najczęściej do Olkowskiego. Zwykle jednak defensorzy MKS-u przecinali te podania lub, dzięki dobremu ustawieniu, dopadali do piłki wcześniej niż nasi atakujący. W 73 minucie na placu gry w ekipie gości pojawił się Góral, który wprowadził sporo ożywienia w poczynania ofensywne swojej drużyny. Chwilę później to jednak Tuszyński miał świetną okazję do wyrównania, ale z 15 metrów strzelił obok słupka. W 75 minucie Góral strzelał z narożnika pola karnego, ale przeniósł piłkę nad bramką. Drugiego gola w meczu mógł strzelić w 79 minucie Dziedzic. W polu karnym dryblingiem zaczarował obrońcę i uderzył w światło bramki, jednak końcami palców piłkę na rzut rożny sparował bramkarz gości.
W 83 minucie przy gorących brawach publiczności na boisku pojawił się Adrian Napierała zastępując kontuzjowanego Jacka Kowalczyka. Jak się okazało, „Napa” w końcówce miał co robić, bo mocno nacisnęli goście. Najpierw Góral, po krótko rozegranym rzucie rożnym z okolic narożnika pola karnego strzelił w górną część poprzeczki, a po chwili zakotłowało się w naszym polu karnym po rzucie rożnym, jednak sytuację wyjaśnił Plewnia. Sporo kontrowersji wzbudził w 87 minucie sędzia, który nie dostrzegł ewidentnego zagrania ręką we własnym polu karnym przez jednego z obrońców MKS-u. Rzutu karnego nie było, była za to kontra gości, po której Kazimierowicz strzelał do pustej już bramki, a piłkę z linii bramkowej wybił Sokołowski. Stara piłkarska prawda mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Dziś na GieKSie się nie zemściły, choć w drugiej połowie porzekadło mogło się sprawdzić kolejny raz. Ostatecznie jednak GKS dowiózł skromne 1:0 do końcowego gwizdka i pierwsza w historii wygrana nad ekipą z Kluczborka stała się faktem.
Źródło: gkskatowic.eu