18.09.2013, środa 17:00 – widzów 2250
Relacja GieKSiarza
Dziś przy Bukowej GKS Katowice podejmował gości z nad morza Arkę Gdynię. Ten mecz był wcześniej przełożony z powodu powołania piłkarzy MZKS-u do młodej reprezentacji.
Choć termin w środku tygodnia nikomu się nie uśmiecha to obie drużyny mogły liczyć na wsparcie swoich kibiców. Na Blaszoku dodatkowo powiewa kilka dużych flag na kij. W sektorze gości za to zameldowało się ok. 70 Arkowców których wsparło ok. 150 kibiców bytomskiej Polonii. Wywiesili jedną flagę Arki „Kaszebe” i Polonii „Desperados”. Przyjezdni raczej co jakiś czas wznoszą okrzyki niż prowadzą zorganizowany doping, mimo iż w drugiej połowie organizują się do poprawy sytuacji to nasi piłkarze skutecznie zamykają im usta. Co do nas to jak na taka liczbę doping był naprawdę dobry, chociaż przez pewien czas uczymy się nowej przyśpiewki. Oczywiście nie mogło też zabraknąć przysłowiowej wymiany uprzejmości.
Kolejny mecz przy Bukowej i kolejne zainkasowane 3 punkty, tym razem GKS pokonał gości 2:0. Już w niedziele kolejne spotkanie przy Bukowej, tym razem będziemy podejmować gości z okolic Warszawy, mianowicie Dolcan Ząbki. Dlatego każdy ma obowiązek stawić się na tym meczu i dopingować by pomóc piłkarzom zdobyć kolejny komplet punktów.
Oflagowanie: HERB, NASZE MIASTO – NASZA KREW – NASZE ŻYCIE – GKS KATOWICE, FANATYCZNY STYL ŻYCIA, SK1964, GLADIATORS, VLEPKA 1948 (Górnik), GKS KATOWICE, PERSONA NON GRATA, transparent PLESIU GRATULACJE!, oraz na gnieździe FAN-CLUB GKS KATOWICE.
Tu na Bukowej wychowałem się,
i na Blaszoku zdzieram gardło swe,
i tylko GieKSa już w tym kraju trzyma mnie,
ooo GKS wiesz to dobrze, kocham cię!
lololololo lololo
FILM: 18.09.2013 GKS Katowice – Arka Gdynia DOPING (1)
FILM: 18.09.2013 GKS Katowice – Arka Gdynia DOPING (2)
FILM: 18.09.2013 GKS Katowice – Arka Gdynia BRAMKI
FILM: 18.09.2013 GKS Katowice – Arka Gdynia SKRÓT
Relacja sportowa
GKS Katowice: Budziłek – Pietrzak, Jurkowski, Kamiński, Czerwiński – Fonfara, Duda – Wróbel (75. Cholerzyński), Pitry, Gancarczyk (46. Wołkowicz) – Zieliński (46. Chwalibogowski).
Arka Gdynia: Szromnik – Aleksander, Budka, de Oliveira, Jarzębowski, Kubowicz (65. Szubert), Pruchnik (81. Marco Aurélio), Radzewicz, Sobieraj, Szwoch (68. Rzuchowski) Tomasik.
Po ciężkim boju GieKSa u siebie znów zwycięska. Katowiczanie pokonali 2:0 Arkę Gdynia i przy Bukowej nie przegrali jeszcze żadnego meczu jesienią!
Zaległy mecz 7. kolejki pomiędzy dwiema ekipami aspirującymi do czołówki stawki nie był z początku wielkim spektaklem. W szeregi obu zespołów wdarło się sporo niedokładności i nerwowości. Katowiczanie mogli wyjść na prowadzenie dwukrotnie. Niestety, Michał Zieliński najpierw nie trafił w bramkę mając przed sobą tylko bramkarza gości, a potem jego uderzenie z dwunastu metrów po składnej akcji Przemysława Pitrego i Tomasza Wróbla (który pojawił się w wyjściowym składzie za Krzysztofa Wołkowicza) zostało powstrzymane przez gdyńską obronę. – Z przebiegu gry od początku było widać, że spotkały się dwie wyrównane drużyny, które chciały grać w piłkę. Niestety nie mamy takiego gracza w swoich szeregach, jak Przemysław Pitry, który daje zespołowi jakość i potrafi sam wygrać spotkanie – twierdził trener gości, Paweł Sikora.
Swoje okazje mieli także goście. Przeprowadzali groźne akcje skrzydłami i dochodzili do sytuacji, jednak po groźnych próbach gdynian na posterunku stał Łukasz Budziłek. Jemu drużyna także dzisiaj zawdzięczała to, że do przerwy po stronie Arki na tablicy widniała cyfra 0. – To nie był wielki mecz w naszym wykonaniu w pierwszej połowie. Moi zawodnicy podnieśli mi ciśnienie przed przerwą. Nie możemy sobie pozwolić na takie momenty słabszej gry, bo wynik mógł być zupełnie inny – obiektywnie stwierdził trener GKS-u Kazimierz Moskal.
Kluczowym momentem spotkania był gol Przemysława Pitrego w 60. minucie. Wykorzystał on doskonałe prostopadłe podanie Tomasza Wróbla, wbiegł w pole karne i płaskim strzałem obok prawego słupka dał gospodarzom upragnione prowadzenie. Potem Arka odsłoniła się, a katowiczanie kilka razy groźnie kontrowali. Jedną z takich sytuacji wykorzystał wprowadzony Bartłomiej Chwalibogowski, który popisał się mocnym strzałem zza pola karnego na pięć minut przed końcowym gwizdkiem i Arka po takim nokaucie nie była już w stanie podnieść się z kolan. – To był bardzo trudny mecz, ale cieszymy się ze zwycięstwa. Udało mi się znowu strzelić, lecz najważniejsze jest dobro drużyny i wygrana z przeciwnikiem, który sprawił nam sporo problemów. Po dwóch spotkaniach w tym tygodniu mamy sześć punktów i w starciu z Dolcanem będziemy chcieli znów pokusić się o wygraną – powiedział Przemysław Pitry.
Dzięki wygranej GKS wskoczył na 6. miejsce w tabeli I ligi. Katowiczanie jeszcze w tym tygodniu rozegrają mecz u siebie z liderem, Dolcanem Ząbki. Początek w niedzielę o 17:00.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
GKS Katowice – Arka Gdynia 2:0
Bramki: Pitry (60), Chwalibogowski (86)
GKS: Budziłek – Czerwiński, Kamiński, Jurkowski, Pietrzak – Gancarczyk (46. Chwalibogowski), Duda, Fonfara, Pitry, Wróbel (75. Cholerzyński) – Zieliński (46. Wołkowicz).
Arka: Szromnik – Aleksander, Budka, Marcus da Silva, Jarzębowski, Kubowicz (66. Szubert), Pruchnik (81. Marco Ribeiro), Radzewicz, Sobieraj, Szwoch (68. Rzuchowski), Tomasik
Ż.kartki: Czerwiński, Chwalibogowski – Sobieraj, Budka, Rzuchowski
Sędzia: Sebastian Tarnowski
Cztery dni po meczu z ROW Rybnik przyszło GieKSie mierzyć się z ekipą z drugiego krańca Polski, czyli Arką Gdynia. Rywale mieli za sobą dwa mecze u siebie, choć ten pierwszy był ponad dwa tygodnie temu – gdynianie przegrali wówczas z Okocimskim Brzesko. W ostatnią sobotę natomiast zaledwie zremisowali z Miedzią Legnica. Do Katowic chcieli przyjechać przełamać tą kiepską passę.
GKS opromieniony zwycięstwem z ROW miał ochotę na kolejną wygraną. Wiele osób, w tym kibice, podkreślali jednak, że styl nie był porywający. Trener Kazimierz Moskal dokonał w składzie dwóch zmian. Pierwsza była oczywista, czyli powrót Łukasza Budziłka, druga – to Tomasz Wróbel za Krzysztofa Wołkowicza.
Gra jednak od początku meczu nie układała się po myśli szkoleniowca i fanatyków. Zwłaszcza nie kleiła się gra w ofensywie. Sporo było błędów technicznych, a momentami mogliśmy przyczepić się o to, że nasi zawodnicy nie walczyli o niektóre piłki, grali wolno, zamiast dojść do piłki czekali na nią itd. Najlepszą sytuację w początkowej fazie meczu miał Michał Zieliński, który dostał prostopadłe podanie, w polu karnym minął rywala, ale strzelił nad poprzeczką. W odpowiedzi jeszcze lepszą okazję miał Dawid Kubowicz, który po rzucie rożnym uderzał z bliska głową, ale kapitalnie interweniował Budziłek. Nasz golkiper w jednym momencie zabawił się z rywalami i dwa razy (!) przed swoją bramką dryblował z przeciwnikami, przy czym ten drugi był nie do końca udany. Bardzo wzburzyło to trenera Moskala i trudno się dziwić. Na szczęście więcej w tym meczu Budziłek dał zespołowi dobrego. W pewnym momencie pierwszej połowy jednak kibice byli już nieco zirytowani nieporadnością GieKSiarzy. Arka jednak nie grała nic wielkiego i do przerwy mieliśmy remis.
W drugiej części gry od początku nie zobaczyliśmy już na boisku bezproduktywnych Janusza Gancarczyka i Michała Zielińskiego, a zastąpili ich Krzysztof Wołkowicz i Bartłomiej Chwalibogowski. Do ataku został przesunięty Przemysław Pitry. Wyglądało to nieco lepiej. Zawodnicy Arki atakowali dość wyraźnie, czym dawali sporo miejsca katowiczanom do kontr. Jeszcze przy stanie 0:0 kopia sytuacji z pierwszej połowy – czyli dośrodkowanie Arki z rzutu rożnego i strzał pod poprzeczkę – tym razem Krzysztofa Sobieraja – i znów świetna interwencja Budziłka. Z drugiej strony w podobnych okolicznościach bardzo dobrze uderzał Mateusz Kamiński, ale górą był Michał Szromnik. GKS żył w tym meczu z kontr, aktywni byli Chwalibogowski i Wróbel na skrzydłach, kilka dobrych akcji zaliczył Fonfara. Po jednej z akcji (akurat nie skrzydłem) właśnie Wróbel kapitalnie i niekonwencjonalnie podał prostopadle do Pitrego, a ten ze stoickim spokojem wykorzystał sytuację sam na sam. Szczerze mówiąc nie zanosiło się na tę bramkę, ale od tego momentu zobaczyliśmy odmienioną GieKSę. Pojawiła się walka, agresja, a także poprawiły się kwestie czysto piłkarskie. Brakowało co prawda dokładności, czasem dokonywane były złe wyboru, a Arka atakowała – nie można było być pewnym zwycięstwa. Jednak jedna akcja w końcówce, trochę przypadkowa, ale za to skuteczna, przyniosła drugą bramkę. Grzegorz Fonfara podał do Chwalibogowskiego, a ten miał co prawda kłopoty z opanowaniem piłki, ale ostatecznie uderzył z daleka i piłka wpadła do siatki Szromnika. Chwalibogowski w tym momencie znajdował się na pozycji napastnika, co jest absolutną nowością w porównaniu z czasami trenera Rafała Góraka. Ten gol dobił rywala i kilka minut później sędzia zakończył mecz.
GieKSa wygrała więc drugie spotkanie z maratonu meczów u siebie i – co tu dużo mówić – jest to bardzo pozytywna sprawa. GieKSa odrobiła zaległości i po ośmiu kolejkach jest na szóstym miejscu ze stratą tylko czterech do czołowej dwójki. To dowodzi tylko, że krótka seria wygranych naprawdę może znacząco zmienić układ sił tabeli.
Do poprawy pozostaje jednak jeszcze sama gra. Bo pierwsza połowa była słabiutka, natomiast po przerwie to było to, co chcielibyśmy oglądać, co najmniej to. Wierzymy, że katowiczanie są w stanie grać jeszcze lepiej.
A w niedzielę do Katowic przyjeżdża lider. W przypadku wygranej będzie można zbliżyć się do Dolcanu na jeden punkt. GieKSę naprawdę stać na zwycięstwo i obyśmy mogli w niedzielę mówić o jednym z najbardziej udanych tygodni w ostatnich latach!
Źródło: GieKSa.pl