UEFA: FC Baník Ostrava 2-1 Bayer Leverkusen

25.08.2004, środa 20:45 – widzów 5396

Relacja Banika

Wynik pierwszego meczu sprawił, że spotkanie to stało się formalnością. Podejście delegatów UEFA zamieniło to w farsę… Organizatorzy, ochroniarze, zarząd klubu cały dzień latali po Bazalach i wszyscy skakali dokładnie tak, jak gwizdał jakiś ważny pan z europejskiej federacji. Zostawiamy na boku problemy z szerokością linii bramkowej, kierunkiem koszenia trawnika itp. My, jako kibice, obawialiśmy się „drobiazgów” takich jak zakaz używania jakichkolwiek materiałów pirotechnicznych, zakaz konfetti, zamknięcie części kotła (muszą być siedzenia). Na te wytyczne bzdury zareagowaliśmy bannerem  „UEFA – koniec prawdziwych kibiców”), lecz okazało się że obowiązywał także zakaz wyrażania własnej opinii. Nie wiem, dokąd zmierzamy, ale poczułem się, jakbym cofnął się do roku 1980… Trybuny były puste w mniej niż połowie, co jest całkiem zrozumiałe, biorąc pod uwagę ceny biletów. Takich cen biletów jeszcze w Czechach nie zastosowano!!! (Jeśli nie liczyć najważniejszych meczów reprezentacyjnych). I to nawet nie usprawiedliwia faktu. że ceny zostały ustalone jeszcze przed „niemiecką klęską”. Kocioł trzeba było stworzyć na siedzeniach bocznego sektora. Do oprawy wykorzystano pasy materiału i  sektorówki z herbami oraz balony. Poza tym doping był bardzo dobry, cały czas zastanawialiśmy się, czy to w ogóle możliwe (reakcja na te wszystkie te zakazy na ten mecz… serpentyny, piro). Na płotach wisiały wszystkie nasze flagi z wyjątkiem „Chuliganów z Bazala”, która jest w rekonstrukcji. To był chyba jedyny pozytyw meczu, a i tak musieliśmy to dość trudno dogadać  ( przeszkadzali sponsorom, delegat też miał skargi).
Z Niemiec może przyjechało 200 „fanów”. Gdy zobaczyłem ich z bliska, poczułem ucisk w żołądku. Jeśli sytuacja na czeskich trybunach ma się zbliżyć do tego, co mieliśmy okazję zobaczyć podczas tego podwójnego meczu, na który wszyscy czekali z utęsknieniem, to prawdopodobnie zacznę szukać innego hobby…. Kyby from U.R.N.