UEFA: FC Kopenhaga 1-0 FC Baník Ostrava

07.08.2024, środa 19:00 – widzów 16 513

Relacja Banika

Gdy tylko wróciliśmy z Armenii i nadrobiliśmy chociaż odrobinę niedoborów snu, ponownie wyruszyliśmy, aby wesprzeć Bańka za granicą. Przeciwnikiem trzeciej rundy eliminacyjnej Ligi Konferencyjnej był FC Kopenhaga, jedna z najlepszych drużyn w Danii, a także ostatnio uczestnik Ligi Mistrzów. Jeśli chodzi o kibiców, także można było mówić o naprawdę topowym przeciwniku – ich Sektion 12 plasuje się w czołówce najlepszych europejskich obozów. Idąc dalej, było pewne, że czeka nas naprawdę ekscytujący wypad.
Plany jak się zaprezentujemy na tym wyjeździe były inne, niestety Duńczycy zaczęli rzucać nam kłody pod nogi i stosować różne ograniczenia, co możemy, a czego nie możemy – nie ma tam żadnego zakazu używania latarek na próbach? – nie przez przypadek! We wtorek dowiadujemy się nawet, że nie będziemy mogli zaprezentować oprawy. Jednak to wcale nas nie powstrzymuje i razem z nami w środę na sektorze pojawiła się sektorówka w postaci biało-niebieskiego herbu, który uzupełniony został niebieskimi foliami kartonowymi.
Mecz dla Chacharów zaczyna się już o 15:00, kiedy zbieramy się na placu przed kopenhaskim ratuszem, gdzie śpiewem i tańcem pokazujemy, że tu jesteśmy. Fanatyzm zaczął się już od początku i było jasne, że cała Kopenhaga wiedziała, że ​​przybyliśmy i przede wszystkim, że można się spodziewać czegoś niesamowitego. Następnie maszerujemy w stronę specjalnego pociągu, który dowozi nas pod stadion.
Podczas samego meczu około tysiąc obecnych Chacharów spisało się absolutnie znakomicie i zgadzamy się, że jest to jeden z naszych najlepszych występów wokalnych w naszej historii, a nasz doping spełnił najsurowsze standardy. Naprawdę, brawo dla wszystkich, którzy przyszli i masowo wiwatowali. To była świetna zabawa! Podziękowania kieruję także do fanów GieKSy, którzy nie wahali się i przyszli nas wspierać w liczbie 34 osób. Przywieźliśmy ze sobą także flagi – KING BANÍK, ULTRAS FCB&GKS, FC BANÍK OSTRAVA, MY JSME TI OSTRAVŠTÍ CHACHAŘI i CZASZKA (GKS KATOWICE), oprócz tego posiadaliśmy też chorągwie na kiju – duży herb państwowy, koszulka Chachaři, 1922 i herb Banika.
Gospodarze wypełnili dolne piętro swojego sektora, zawiesili swój główny baner „SEKTION 12 – KøBENHAVN” na balkonie, a następnie umieścili „URBAN CREW” na dole sektora. Dodatkowo przez cały mecz można ich zobaczyć machających u boku, raz na jakiś czas odpalają po kilka rac. Szkoda, że ​​mecz przeciwko nam nie przyciągnął ich na tyle, aby wyprzedać bilety na górnym piętrze, a ogólna frekwencja przekroczyła 16 513. Ich meksykańskie fale wyglądały świetnie w podniesionych koszulkach, ogólnie można było stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z obozem wysokiej jakości , ciekawie będzie zobaczyć, jak zaprezentują się podczas rewanżowego meczu.
Obawy, że piłkarze będą przyjeżdżać do Danii wyłącznie na mecze statystów, okazały się nieuzasadnione. Baník był godnym i zrównoważonym przeciwnikiem, zawodnicy dali z siebie wszystko, a ich poświęcenie było wzorowe. Niestety, Kopenhaga zadała nam okrutny cios w doliczonym czasie, kiedy w 91. minucie trafiła na 1:0. Szkoda, remis zdecydowanie lepiej pasowałby do tego meczu.
Przez cały nasz pobyt w Danii kontaktowaliśmy się z miejscowymi w celu spotkania, lecz do czegokolwiek doszło po meczu, i to wbrew ustaleniom które kierowały nas na ubitą ziemię. Podczas gdy pierwsze osoby od nas zaczęły opuszczać sektor gości, chuligani Kopenhagi je zaatakowali w ok. 50 osób. Na reakcję Chacharów nie trzeba było czekać i po chwili Duńczycy wycofali się za psiarnię, z którą rozpoczęły się ponad pół godzinne starcia. Policja nie stanowiła monolitycznego oddziału, tylko interweniowała w małych grupkach, przez co nie potrafiła sobie poradzić z rozwścieczonym coraz bardziej tłumem. Nawet posiłki które wręcz wjeżdżały radiowozami bez pardonu w ludzi, nie wiele dały. Spotęgowały tylko ilość kolejnych mniejszych walk kibiców z policją, która nie potrafiła skoordynować nawet kierunku swych działań i po chwili zamieszki trwały już na przestrzeni kilkuset metrów. Latało wszystko co było pod ręką. Nawet znaki drogowe, rowery i hulajnogi elektryczne. Ciężko szukać na przestrzeni ostatnich lat takiego dymu. Niech żałują ci co nie byli! ACAB!

Na tym meczu z Giszowca obecna jedna osoba.

FOTOGALERIA: chachari.cz