21.04.2012, sobota 17:30 – widzów 4500
Relacja GieKSiarza (Giszowiec)
Na ten wyjazd wielu z nas czekało cały ten sezon, był to bez wątpienia najbardziej atrakcyjny wyjazd dla kibica GKS-u Katowice w tym roku, i tak wcześnie rano na zbiórce meldujemy się w 768 osób ( w tym 64 Górnik, 35 Banik i 4 JKS Jarosław). GzG na wyjeździe obecne w 54 osoby, mamy wspólny wagon z Burowcem.
Droga do Bydgoszczy mija każdemu na swój sposób, niektórym na strzelaniu petard, których tego dnia poszło naprawdę wiele po przedziałach.
W Środzie Wielkopolskiej mamy krótki nieplanowany postój spowodowany tym że jeden ze Starej Gwardii źle się poczuł i musiała go zabrać karetka.
W Bydgoszczy jesteśmy ponad 2h przed meczem, policja dość sprawnie prowadzi całą grupę na bydgoską arenę. Wejście na stadion dość sprawne i ochrona nie robi większych problemów. Przed pierwszym gwizdkiem meldujemy się całą grupą na sektorze. Było to pierwszy raz jak gościliśmy na tym stadionie, a warto przypomnieć że jeszcze niedawno odbywał się tam felerny finał PP od którego wszystko się zaczęło.
Na składzie mamy 11 flag (GieKSa On Tour, Gladiators, Forza GKS, Mysłowice, Jaworzno, Małopolska oraz jedną flagę JKS-u Jarosław i po dwie flagi Górnika i Banika). Warto zaznaczyć że jesteśmy wszyscy ubrani w żółte koszulki, Ultras GieKSa na wejście piłkarzy prezentuje oprawę „ Wejście Smoka” z wizerunkiem bestii którą uzupełniały czarne folie i blask rac. Dobrze dopingujemy przez całe spotkanie ale mogło być lepiej.
Co do gospodarzy to dobrze oflagowali swój młyn, jednak poza nim na stadionie pustki. Zawisza dobrze dopinguje swoich piłkarzy i prezentuje oprawę składającą się z transów „Piekielne Towarzystwo – Zawisza Ponad Wszystko”, całość uzupełnia sektorówka z diabłem i kibolami Zetki wokół której zostają odpalone świece dymne. Zawisze tego dnia wspomaga GKS Tychy.
Mecz na własne życzenie przegrywamy 2:0, a szkoda bo była okazja zrewanżować się za jesienne spotkanie przy Bukowej.
Po meczu przez dłuższy czas korzystając z tego że trzymają nas na sektorze uczymy się „nowej piosenki”
Podróż powrotna mija na zabawie, każdy na swój sposób… dochodzi także do napadania na przedziały innych dzielnic/FC a nawet „ustawek” wagona na wagon.
Byle więcej takich wyjazdów.
…Pozytywnie pierdolnięci GzG & BOH…
Relacja Zawiszy
Był to jeden z najciekawszych meczów w tej rundzie. Dawno już na stadion przy ul. Gdańskiej swego przyjazdu w tak dużej liczbie nie zapowiedziała żadna z ekip, dlatego też emocje narastały z każdym zbliżającym się dniem. Ostatecznie GieKSa pojawiła się w niecałe 800 osób wraz ze zgodami, wszyscy ubrani w żółte koszulki, co daje dobry efekt. Razem z pierwszym gwizdkiem prezentują pomysłową oprawę: sektorówkę przedstawiającą smoka na tle czarnych kartonów i transparent „Wejście smoka”. Całość dopełniła spora ilość odpalonych rac. Przyjezdni z bardzo dobrze oflagowanym sektorem prowadzą doping przez pełne 90 minut. Widok pełnego sektora gości podziałał mobilizująco na zdecydowaną większość osób na trybunie B i od pierwszej minuty nasz doping stał na wysokim poziomie. W drugiej połowie spotkania nie pozostajemy w tyle za GieKSą i prezentujemy malowaną sektorówkę z „piekielnym motywem”, tj. wyłaniającymi się z płomieni cieniami postaci kiboli i dominującą na sektorówce postacią szatana w myśl hasła, które towarzyszy nam już od wielu lat „Zawisza Pany Niebiesko-Czarne Szatany!”. Całość oprawy dopełniły transparenty z hasłami „Piekielne towarzystwo” i „Zawisza ponad wszystko”. Również odpalamy sporo pirotechniki m.in. ognie wrocławskie, stroboskopy i trochę świec dymnych w klubowych barwach. Niestety ze względu na mocne słońce efekt podświetlenia sektorówki okazał się prawie niezauważalny. Odmieniona przez nowego trenera gra naszych piłkarzy dała nam drugie, długo wyczekiwane, zwycięstwo w rundzie wiosennej. Po meczu wspólnie z piłkarzami świętujemy zdobycie 3 punktów i mobilizujemy ich do dalszej walki w kolejnych spotkaniach.
Źródło: TMK
Relacja GieKSy
Wyjazd na Zawiszę był promowany od dłuższego czasu. Organizatorzy spędzili wiele godzin na przygotowaniach. Do Bydgoszczy wybraliśmy się specjalem w liczbie ponad 800 osób, w tym około 90 Górnik Zabrze, 35 Banik Ostrava i 5 układowiczów z JKS-u Jarosław. Droga do Bydgoszczy minęła nam dość szybko, dzięki ogromnej wygodzie podróży, gdzie praktycznie każdy znalazł swoje miejsce w przedziale. Z ciekawych momentów podróży trzeba zaznaczyć, że koledzy z Kostuchny urządzili sobie w przedziale degustację jajecznicy i wusztów ugrzanych na piecyku gazowym, czym wzbudzili wiele śmiechu i ciekawości wśród reszty wycieczki. Na dworcu w Bydgoszczy meldujemy się już na ponad 2 godziny przed meczem, wszyscy w żółtych koszulkach. Tam pod dachem prezentujemy próbkę naszych umiejętności wokalnych, po których wielu z nas przeszły ciarki. Później spokojnym spacerem udajemy się pod stadion. Wpuszczanie trwa ponad godzinę, jednak bardziej spowodowała to nasza liczba niż jakaś opieszałość ochrony. Zresztą dyrektor ds. biezpieczeństwa bez problemu wpuścił kilku chłopaków na bieżnię, by dobrze rozwiesić transparent do długo przygotowywanej i oczekiwanej oprawy. Na samym sektorze meldujemy się w 768 osób, co jest wynikiem dobrym jak na sytuacje wokół klubu i wyniki piłkarzy. Na płocie wiszą flagi GieKSa On Tour, Gladiators, Forza GKS, Mysłowice, Ultras GieKSa, Jaworzno, Małopolska, Flagi KSG – Torcida i vlepka 1948, Banika – Vlajkonosi Domaci i Novojicinsko, oraz flaga JKS-u. Były z nami również flagi Pierońskie Hanysy i GKS Katowice, jednak nie znalazły swego miejsca na płocie. Na wejście piłkarzy prezentujemy oprawę „Wejście smoka”. Hasło na transparencie, od płotu na ludziach prezentujemy bestię solidnych rozmiarów, reszta sektora wypełniona czarnymi sreberkami. Jak wiadomo smoki zionęły ogniem, dlatego prezentacja została okraszona 50 racami, 40 stroboskopami i 10 Ogniami Wrocławskimi. Wyszło znakomicie. Po prezentacji pozostaje nam już tylko głośno dopingować nasz zespół, który niestety tego dnia gra słabo i przegrywa 0-2. Nasz doping można ocenić na dobry, aczkolwiek nie był jakiś rewelacyjny. Kibice Zawiszy zaprezentowali się bardzo fajnie, większość sektorów po stronie młyna ubrana na czarno, całkiem niezły doping i oflagowanie, do tego w drugiej połowie zaprezentowana oprawa „Piekielne towarzystwo, Zawisza ponad wszystko”. Bardzo ładnie namalowany diabeł, ale już reszta sektorówki i transy niezbyt pasowały do całości oprawy. Do tego odpalają kilka świec dymnych, parę flar i ogni wrocławskich.
Po meczu spokojnie udajemy się na pociąg. Tam każdy mógł zrobić zakupy na drogę powrotną w jednym z przedziałów i mogliśmy ruszać w stronę Katowic. Jedyny postój po drodze mieliśmy w Poznaniu, gdzie wysypujemy się na peron i bawimy się z dużą ilością pirotechniki. Jak się okazuje w tym samym czasie na dworzec miał wjechać Lech wracający z Warszawy, jednak zostali oni zatrzymani przed Poznaniem i musieli zaczekać, aż opuścimy peron i ruszymy w dalszą drogę. Reszta wyjazdu mija spokojnie i koło 4:30 jesteśmy z powrotem w Katowicach. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tak znakomitej organizacji całego wyjazdu i liczymy, że na kolejną taką liczbę i prezentację nie będziemy musieli czekać aż do przyszłego sezonu. Do zobaczenia 12 maja w Szczecinie!
Berki
Źródło: GieKSa.pl i TMK
Relacja kibica GKS-u
Od kilku dobrych miesięcy mówiło się, że wyjazd na Zawiszę jest tym najważniejszym i to nie tylko w tej rundzie, ale w całym sezonie. Nie dziwi więc fakt, że pomimo dość sporej odległości chętnych na ten wyjazd nie brakowało. Ostatecznie do Bydgoszczy udaliśmy się w 800 osób (w tym zgody). Liczba znakomita, choć pewnie nie w pełni oddająca nasz potencjał, a ten przy lepszych wynikach i atmosferze wokół klubu spokojnie pozwoliłby na wykorzystanie pełnej puli 1000 biletów, które otrzymaliśmy. Nie ma się co jednak nad tym dłuższej rozwodzić, ot taka mała uwaga dla potomnych, którzy może kiedyś będą czytać tą relację, gdy GieKSa grająca już na nowym stadionie będzie jeździła w liczbach dużo, dużo większych po ekstraklasowych i (mam nadzieję, że chociaż od czasu do czasu) europejskich szlakach kibicowskich. Wracając jednak do samego wyjazdu i drogi na mecz do Bydgoszczy udajemy się wczesnym sobotnim rankiem pociągiem specjalnym. Organizatorzy wyjazdu przygotowani byli chyba na nieco większą liczbę, bo warunki do jazdy były dość komfortowe, oczywiście biorąc pod uwagę standardy do jakich zwykle jesteśmy przyzwyczajeni. Poza tym było jak na każdym innym wyjeździe, a więc droga mijała wszystkim dosyć szybko… Ja w tym miejscu mogę pozdrowić chłopaków z Banika, z którymi przyszło mi siedzieć dość dużą część trasy w przedziale W Bydgoszczy pojawimy się na jakieś 2h przed meczem. Stadion od dworca oddalony jest jakieś 20-25 minut drogi pieszo. 800 osób to może nie jest jakaś ogromna liczba, ale biorąc pod uwagę, że wszyscy ubrani byliśmy na żółto to na przypadkowych przechodniach musieliśmy w trakcie tego marszu robić wrażenie. Samo wpuszczenie na stadion szło dosyć sprawnie, więc jeżeli ktoś tylko chciał to na pewno na pierwszy gwizdek zdążył. Początek meczu to przede wszystkim nasza oprawa przygotowana przez grupę UltrasGieKSa’03. Niestety z powodu zbyt dużej odległości płotu od sektora oprawa ze smokiem nie wyszła tak jak powinna. Trochę szkoda trudu chłopaków, bo z tego, co było widać na fotkach sektorówka była dość dokładnie przygotowana… Nie zawiodły za to jak zwykle race, które w liczbie 50 dały świetny efekt, nawet pomimo tego, że mecz odbywał się w ciągu dnia. Po zaprezentowaniu oprawy ruszamy z dość dobrym dopingiem, już tak do końca spotkania, choć do prawdziwego szału trochę brakowało… głównie dobrego wyniku piłkarzy. Zawiszę trudno ocenić, bo słychać było ich z oczywistych względów bardzo rzadko. Oprawa bardzo estetyczna i fajnie wykonana, ale biorąc pod uwagę jej przesłanie oraz ilość odpalonej pirotechniki to wyszło średnio. Nie wiem, czy ten fakt jest warty podkreślenie, ale pozwolę sobie odnotować, że na sektorach gospodarzy jako jedna z pierwszych zawisła fana GKS-u Tychy, którego kibiców na tym spotkaniu zapewne również nie zabrakło. Po meczu czekamy jakieś 0,5h a następnie udajemy się w kierunku pociągu. Drogę powrotną w 90% przespałem, więc ciężko opisać co się działo. Jak to zwykle bywa nie zabrakło dobrej zabawy z użyciem resztek piro na dworcu w Poznaniu, gdzie ponoć pojawili się kibice Lecha wracający ze swojego wyjazdu na Legię. Osobiście tego jednak nie widziałem, więc jak ktoś nie był niech dopyta chociażby na forum. W domu jesteśmy nad ranem. Podsumowując: wyjazd zapowiadany był jako wyjazd sezonu i na pewno takim był. Myślę, że wiele starych twarzy, których dawno nie było widać mogą to tylko potwierdzić, że było warto poświęcić ten jeden dzień z życia. Kończąc pozostaje jeszcze tylko podziękować zgodom za dobre wsparcie.
Zwierzak
Źródło: zin SK1964 nr 43 (Katowice) maj 2012
Relacja kibica Zawiszy
Widok pełnego sektora gości podziałał mobilizująco na zdecydowaną większość osób na trybunie B i od pierwszej minuty nasz doping stoi na wysokim poziomie. W drugiej połowie spotkania nie pozostajemy w tyle za GieKSą i prezentujemy malowaną sektorówkę z „piekielnym motywem”, tj. wyłaniającymi się z płomieni cieniami postaci kiboli i dominującą na sektorówce postacią szatana w myśl hasła, które towarzyszy nam już od wielu lat „Zawisza Pany Niebiesko-Czarne Szatany!”. Całość oprawy dopełniły transparenty z hasłem „Piekielne towarzystwo” – „Zawisza ponad wszystko”. Również odpalamy sporo pirotechniki m.in. ognie wrocławskie, stroboskopy i trochę świec dymnych w klubowych barwach. Niestety ze względu na mocne słońce efekt podświetlenia sektorówki okazał się prawie niezauważalny. Odmieniona przez nowego trenera gra naszych piłkarzy dała nam drugie, długo wyczekiwane, zwycięstwo w rundzie wiosennej. Po meczu wspólnie z piłkarzami świętujemy zdobycie 3 punktów i mobilizujemy ich do dalszej walki w kolejnych spotkaniach. Dawno już na stadion przy ul. Gdańskiej swego przyjazdu w tak dużej liczbie nie zapowiedziała żadna z ekip, dlatego też emocje narastały z każdym zbliżającym się dniem. Ostatecznie GieKSa pojawiła się w niecałe 800 osób wraz ze zgodami, ubranych w żółte koszulki, co daje dobry efekt. Razem z pierwszym gwizdkiem prezentują pomysłową oprawę. Sektorówka przedstawiająca smoka na tle czarnych kartonów i transparent „Wejście smoka”. Całość dopełniła spora ilość odpalonych rac. Goście z bardzo dobrze oflagowanym sektorem prowadzą doping przez pełne 90 minut.
Źródło: zin SK1964 nr 43 (Katowice) maj 2012
FILM: 21.04.2012 Zawisza Bydgoszcz – GKS Katowice BRAMKI
FILM: 21.04.2012 Zawisza Bydgoszcz – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Po meczu w Polkowicach i przedłużeniu passy spotkań bez porażki do pięciu, morale w drużynie znacząco wzrosło. GieKSa w tabeli wiosny plasowała się na wysokiej pozycji. Dodatkowo wydawało się, że Zawisza nie jest taki mocny, jak w rundzie jesiennej – bydgoszczanie odwrotnie – w pięciu ostatnich spotkaniach nie potrafili pokonać rywali. Sytuacja zmieniła się jednak w czwartek – kiedy trenerem Zawiszy został Jurij Szatałow – mogliśmy się obawiać, jak efekt tzw. nowej miotły wpłynie pozytywnie na zespół.
Wydawało się, że od początku meczu GieKSa ma to spotkanie pod kontrolą. Spokojne rozgrywanie piłki na połowie przeciwnika plus stałe fragmenty gry nie zapowiadały najgorszego. Tymczasem pierwsza akcja gospodarzy przyniosła im prowadzenie. W 6. minucie piłkarze Zawiszy poprowadzili akcję prawą stroną i jeden z nich mocno wstrzelił futbolówkę w pole karne, tam próbował jeszcze interweniować Kamil Szymura, ale nie przeciął futbolówki i Rafał Leśniewski strzelił z bliska do bramki bezradnego Witolda Sabeli. To był cios dla naszego zespołu, któremu powtórzyła się szybka strata bramki w drugim meczu z rzędu. Katowiczanie nie potrafili uchwycić swojego rytmu, stworzyć jakiejś składniejszej akcji, było to bardziej bicie głową w mur. Były momenty drobnej przewagi katowiczan, ale bez efektów. Na domiar złego w ostatniej minucie pierwszej połowy po indywidualnej akcji gola strzelił Michał Masłowski. Przy tym golu zaspała cała nasza defensywa, która nie potrafiła zatrzymać rywala.
W przerwie trener dokonał jednej zmiany i na boisku pojawił się Przemysław Pitry. Od początku gra GKS wyglądała lepiej. Akcje momentami zaczęły się zazębiać, ale klarownych sytuacji nadal nie było. Dużo ożywienia wniósł właśnie Pitry, próbował też Bartłomiej Chwalibogowski, ambitnie poczynał sobie Kamil Cholerzyński. Najlepsze okazje miał jednak Kamil Szymura, który dwukrotnie po stałych fragmentach gry oddał chyba najgroźniejsze strzały w tym meczu – dobrymi paradami popisywał się Andrzej Witan. W miarę upływu czasu Zawisza mógł grać spokojniej na własnej połowie i wyprowadzać kontry. Jedna z nich prawie skończyła się bramką, jednak Adrian Błąd po minięciu kilku rywali zamotał się i strzelił obok słupka. Dobrą sytuację mógł mieć też Damian Chmiel, ale gdy wychodził sam na sam z 40 metrów został sfaulowany przez Krzysztofa Hrymowicza, który jednak dostał tylko żółtą kartkę. Dobrze też do kontry wychodził Piotr Gierczak, ten zaś został sfaulowany w groźnej sytuacji przez Martinsa Ekwueme. To były jednak zalążki dobrych sytuacji, a nie kluczowe momenty.
– Przegraliśmy na własne życzenie, głównie jeśli chodzi o sposób tracenia bramek – powiedział na konferencji prasowej trener Rafał Górak. Trudno się z tym nie zgodzić, bo Zawisza naprawdę nie był jakimś rewelacyjnym przeciwnikiem – jak bokser jedynie wykorzystała błędy.
Teraz przed GKS tydzień odpoczynku, a w przyszłą sobotę jedno z kluczowych spotkań w walce o utrzymanie – z Wisłą Płock.
Zawisza Bydgoszcz – GKS Katowice 2:0 (2:0)
Bramki: Leśniewski (6), Masłowski (45)
Zawisza: Witan – Hrymowicz, Ilków-Gołąb, Błąd (88. Stefańczyk), Leśniewski (90. Mąka), Ekwueme, Masłowski, Oleksy, Wójcicki (66. Kukol), Strąk, Skrzyński.
GKS: Sabela – Cholerzyński, Szymura, Kowalczyk, Sobotka – Chmiel, Hołota (46. Pitry), Beliancin (71. Stefański), Gierczak, Chwalibogowski (87. Pietroń) – Zachara.
Ż. kartki: Ekwueme, Hrymowicz, Strąk – Zachara, Cholerzyński
Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin).
Źródło: GieKSa.pl