GKS Katowice 4-2 GKS Górnik (Bogdanka) Łęczna

26.03.2011, sobota 18:00 – widzów 3300

Relacja GieKSiarza (Giszowiec)

Ta data będzie przypominać wielu o wygraniu przegranego meczu. Takie mecze z udziałem naszych piłkarzy to nie nowość, przykładem niech będzie mecz z Pogonią gdzie przegrywaliśmy 3:1, a do gwizdka udało się zmienić wynik na 3:4 dla Trójkolorowych. Takie sytuacje były też w wcześniejszych latach, kiedy GKS podejmował Slavie Ruda Śląska u siebie przegrywał 0:2, jednak udało mu się wygrać, kończąc mecz wynikiem 4:2. Przejdźmy jednak do tego co się działo wczoraj.

Z Giszowca na ten mecz, nie patrząc na mizerne poczynania naszych piłkarzy w wcześniejszych meczach wyrusza ok. 100 osób różnymi środkami transportu, jedni wybierają autobus, zaś inni auta. Większość z nas melduje się przed stadionem ok. 1h przed meczem, każdy wymienia się różnymi historiami jaki miały miejsce na Giszowcu i poza nim. Wchodzimy na stadion i stając za flagą Pisaka ruszamy z dopingiem. Na płocie wisi tym razem 10 flag w tym płótno naszych przyjaciół z Banika. Wywieszamy też transparenty, jeden o Adamie Małyszu, który tego dnia właśnie kończył karierę i drugi odnośnie meczowego rywala „W Łęcznej tylko Górnik”, oraz trzeci trans dla kibica JKS-u. Wszystkich kibiców, zwłaszcza tych która historia z tym klubem trwa nie od dziś zasmucił widok trybuny północnej w stanie rozbiórki. Jednak patrząc w przyszłość jest to kolejny mały kroczek ku nowemu stadionowi. Po pierwszej połowie nasi piłkarze nie zaskakując ani trochę nas przegrywają 1:2. Przy tym wyniku i widząc jak wygląda gra naszych piłkarzy w wygraną wierzyli już tylko Ci co wierzyliby gdybyśmy przegrywali 10:0. Nasz doping nie znacznie słabnie ale zaznaczamy co nam nie leży i kierujemy parę słów do trenera.

W przerwie ciekawostka, na murawie pojawiła się drużyna rugbystów która zaprezentowała kawałek tego sportu wszystkim zgromadzonym kibicom, za co zostali nagrodzeni brawami. Jednak wróćmy do tych dla których tam przyszliśmy, do tych którzy noszą koszulki z naszym ukochanym herbem na sercu. Licząc się z hasłem „GieKSa to my” kibice ruszają z dopingiem, dając w to całe serce jakby to od tego miało zależeć to co się dzieje na murawie. Po kilkunastu minutach w naszych piłkarzy wstąpił tak jakby nowy duch i zaczęli śmielej poczynać sobie na boisku. To właśnie wtedy kiedy my zdzieraliśmy gardła oni na murawie zrobili to co do nich należy, kończąc mecz 4:2. Po meczu dziękujemy piłkarzom za walkę która doprowadziła do tego wyniku i ruszamy w stronę Giszowca. W autobusie tak jak i w drodze na stadion nie mogło zabraknąć śpiewów i świetnej zabawy. Na Giszowcu meldujemy się późnym wieczorem i w dobrych humorach rozchodzimy się każdy w swoja stronę.

…Wiara czyni cuda, a my je realizujemy…

Relacja GieKSiarza

Oficjalnie tego dnia graliśmy z jakimś biznesowym tworem o nazwie GKS Bogdanka, jednak żaden szanujący się kibic nie nazwie tak tego klubu, zwłaszcza mając w pamięci nasze, nie tak odległe problemy z jakimś dospelem. Na płocie pojawił się stosowny transparent odnośnie tej sytuacji. W ten zimny wiosenny wieczór przy widoku rozbieranej trybuny północnej, nasi piłkarze w I połowie pokazali niezwykle słabą grę co skrzętnie wykorzystał zespół z Łęcznej, dwukrotnie wychodząc na prowadzenie. Nie wiadomo czy to męska rozmowa w szatni, czy rosnące ciśnienie wśród kibiców sprawiło, że na drugą połowę wyszedł zupełnie inny zespół i przy bardzo przyzwoitym dopingu odnieśliśmy zwycięstwo 4:2 Na płocie dało się zauważyć jeszcze humorystyczny motyw z Adamem Małyszem i ładną flagę naszych braci z Ostravy. Po meczu część ludzi udała się na zasłużone piwko a część na mecz hokejowy gdzie nasi hokeiści już nie dali swoim sympatykom powodów do zadowolenia.

Branik

Źródło: zin SK1964 nr 32 (Katowice) kwiecień 2011

Oflagowanie: NASZE MIASTO NASZA KREW NASZE ŻYCIE  TO GKS KATOWICE, trans ADAM MAŁYSZ DZIĘKUJEMY, NOVOJICINSKO (Banik), CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE, PISAK, trans W ŁĘCZNEJ TYLKO GÓRNIK, PIEROŃSKIE HANYSY, DURA, GLADIATORS, GKS KATOWICE, trans FOREST TRZYMAJ SIĘ, FORZA GKS oraz na gnieździe UG.

FOTOGALERIA: Gieksiarze.pl

FILM: 26.03.2011 GKS Katowice – Górnik Łęczna TRYBUNY

FILM: 26.03.2011 GKS Katowice – Górnik Łęczna

Relacja sportowa

GKS Katowice: Jacek Gorczyca – Paweł Olkowski, Wojciech Szala, Jacek Kowalczyk, Tomasz Sokołowski, Grzegorz Goncerz, Kamil Cholerzyński (82. Tomasz Mazurkiewicz), Piotr Plewnia, Bartosz Karwan (71. Krzysztof Kaliciak), Piotr Piechniak (74. Mateusz Niechciał), Bartłomiej Chwalibogowski
Trener: Wojciech Stawowy

Górnik Łęczna: Prusak – Sasin, Magdoń, Nikitović, Pielach (64. Nazaruk), Ricardinho, Bartoszewicz, Miloseski (83. Pesir), TomaszNowak, Zasada, Nildo (80. Paluchowski)
Trener: Mirosław Jabłoński

Bramki: Piotr Piechniak (25), Bartosz Karwan (62), Paweł Olkowski (77), Paweł Olkowski (82) – Dejan Milošeski (9), Ricardinho (29)
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Ż. kartki: Kamil Cholerzyński -

Spotkanie GieKSy z Bogdanką Łęczna dramaturgią przypominało do złudzenia jesienne potyczki z Flotą Świnoujście i Pogonią Szczecin. Na szczęście skończyło się równie dobrze jak wówczas i trzy punkty zostały w Katowicach. Próbkę swoich snajperskich zdolności zaprezentował obrońca – Paweł Olkowski.

Trzy tysiące kibiców, którzy postanowili spędzić sobotni, zimny, deszczowy wieczór na Bukowej nie mogli się nudzić. Ale nie od początku mieli powody do radości. Pierwsza połowa w wykonaniu naszych zawodników znów nie była udana, choć zaczęła się obiecująco. Przez pierwszych kilka minut to GieKSa była strona dominującą, dobrze rozgrywając piłkę i od samego początku śmiało atakując bramkę gości. W 4 minucie pierwszy kontratak przeprowadzili rywale i pokazali, że w tym elemencie będą niezwykle groźni. 5 minut później kolejna kontra zakończyła się już bramką. Ricardo zagrał do Miloseskiego przed pole karne, a ten piłkę spokojnie przyjął i uderzył mierzonym strzałem przy lewym słupku pokonując Gorczycę. Po stracie gola GKS nie załamał się dążąc do szybkiego wyrównania. W 16 minucie głową po dośrodkowaniu Plewni strzelał Karwan, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. GieKSa sporo grała piłką, a rywale często przerywali nasze akcje drobnymi faulami. Często też groźnie kontratakowali. W 25 minucie GieKSa doprowadziła do wyrównania za sprawą Piechniaka. To była akcja, o której mówi się, że ręce same składają się do braw. Cholerzyński podał w tempo do Goncerza, ten oddał do Piechniaka, który mierzonym strzałem tuż przy słupku pokonał golkipera gości po raz pierwszy.
Po wyrównaniu GKS próbował iść za ciosem, ale gola, po kolejnej kontrze, zdobyli zawodnicy z Łęcznej. Ricardo otrzymał doskonałe podanie z głębi pola omijające cały nasz blok defensywny, Gorczyca wyszedł z bramki poza pole karne, ale Brazylijczyk dopadł do piłki pierwszy, minął naszego bramkarza i wpakował piłkę do pustej bramki. Było 1:2, a w kolejnych minutach to goście mieli więcej szans na podwyższenie wyniku, niż GieKSa na doprowadzenie do wyrównania. Strzały Magdonia, Nildo, Ricardo i Nowaka pewnie znalazłyby drogę do siatki, gdyby nie bardzo dobra postawa Gorczycy. Dzięki jego interwencjom na przerwę schodziliśmy z jednobramkową stratą.

O tym, co działo się w przerwie w szatni, nikt po meczu nie mówił. Na drugą połowę wyszli zawodnicy ci sami, ale nie tacy sami, choć o tym kibice nie przekonali się od razu. 6 minut po wznowieniu gry, bliscy podwyższenia prowadzenia byli goście. Nildo strzelał z linii pola karnego, Gorczyca sparował piłkę na słupek, a dobitkę Pieli zablokował Olkowski. 3 minuty później znów głową próbował Karwan, znów minimalnie niecelnie. W 62 minucie trybuny stadionu przy Bukowej eksplodowały radością. Mimo, że to goście byli bliscy zdobycia gola, bramka padła dla drużyny trenera Wojciecha Stawowego. Piechniak wypuścił w bój Karwana, a ten lobem pokonał wychodzącego z bramki Prusaka i było 2:2. Nie minęły 4 minuty i Łęczna znów mogła wyjść na prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam lepszy od Nildo okazał się Gorczyca. W 70 minucie ponownie w tym meczu w roli głównej wystąpił Nildo trafiając… w słupek bramki GieKSy.
Chwilę później trener Stawowy w miejsce kontuzjowanego Karwana (narzekał na ból mięśnia dwugłowego) wprowadził na plac gry Kaliciaka, a następnie zdjął z boiska Piechniaka wprowadzając Niechciała, który zajął miejsce na lewej obronie. Na prawą stronę powędrował Sokołowski, a Olkowski ustawił się… na szpicy. I to był strzał w dziesiątkę! W 77 minucie Kaliciak wyprowadził fantastyczną kontrę, oddał piłkę Olkowskiemu, a ten mierzonym strzałem prawą nogą z linii pola karnego pokonał golkipera gości. 5 minut później Olkowski trafił po raz drugi. Ostro piłkę w pole karne z rzutu wolnego dośrodkował Plewnia, a Olkowski głową uderzył nie do obrony. W końcówce najpierw straty Łęcznej mógł zmniejszyć Zasada, ale jego ładny strzał kapitalnie obronił Gorczyca. Minutę później prowadzenie GieKSy mógł zwiększyć Niechciał, który poszedł za kontrą wyprowadzoną przez Goncerza, otrzymał podanie od Olkowskiego, ale uderzył niecelnie.

Na tym emocje się zakończyły, a chwilę później sędzia zagwizdał ostatni raz i ze zwycięstwa 4:2 cieszyli się zawodnicy GieKSy. Po raz kolejny ekipa z Bukowej udowodniła, że nie należy jej zbyt wcześnie skreślać, że potrafi odrabiać straty i strzelać piękne gole. Szkoleniowiec GieKSy już jesienią mówił o tym, ze rozważa zmianę pozycji Pawła Olkowskiego. Dziś młody obrońca pokazał, że nie jest przywiązany do pozycji i GKS może mieć z niego sporo pociechy w ofensywie. Na pomeczowej konferencji trener Stawowy nie wykluczył, że Olo zagra w Bielsku właśnie z przodu. Oby z takim samym skutkiem.

Źródło: gkskatowice.eu