MKS Zagłębie Lubin 0-1 GKS Katowice

08.05.1993, sobota 17:00 – widzów 1900

Relacja GieKSiarza

Ten mecz w mojej w mojej pamięci zapadł szczególnie ponieważ był to mój pierwszy wyjazd powyżej 100km. Z Katowic wyjechaliśmy o 2 w nocy. Już na trasie do Wrocławia zaliczyliśmy trzy pociągi (jazda bez biletów). We Wrocławiu byliśmy wczesnym rankiem. Akurat Śląsk jechał na Olimpie Poznań. Powoli zaczęli się schodzić. Nas do Lubina jechało ponad 50 osób więc po dworcu we Wrocławiu chodziliśmy sobie w barwach. Jednak do żadnego starcia nie doszło. Tylko raz nasi pogoniIi mniejszą liczebnie grupę WKS-u.
Z Wrocławia udaliśmy się do Lubina przez Legnice. Tu czekała na nas 15-osobowo grupa kiboli Miedzi, która chciała odnowić sztamę z nami, lecz my kazaliśmy im wypierdalać. Nasza zgoda poszła się jebać przez nich, bo oni polecili w cilula na P.P. Na odjezdnym zaśpiewaliśmy im „Miedź Legnica kurwa ladacznica” Mogliśmy ich pokroić z szali i fleyersów ale uszanowaliśmy to że przyszli w pokojowych zamiarach.
Później był już Lubin i totalna kaszanka. Na dworcu zero Zagłębia tylko same pały. Mecz wygrał GKS 2-1. Po szpilu również się nic nie działo, dopiero w pociągu zaczęło się coś dziać. Jakiś tajniak dopieprzył się do naszego kumpla. Nie wiem o co im poszło, ale faktem jest że gość przecenił możliwości odznaki policyjnej. Do sprawy włączyła się większość ekipy. Okazało się że tajniak ma jeszcze dwóch kumpli. Ruszyliśmy na nich, lecz ci widząc przeważające siły, zabarykadowali się w przedziale. My częściowo wywarzyliśmy drzwi i klienci zebrali trochę pasów. Gdyby jeden z nich nie użył gazu mogłaby być masakra. Tym sposobem wygonili nas z przedziału. Później wpieprzyły się soki a na następnej stacji pały. Dalsza droga minęła już bez zakłóceń. W sumie był to niezły wyjazd.

Giszowiec obecny w 7 osób.

Źródło: zin PSYCHO FANATICS 1994 nr 1 (Katowice-Giszowiec)

Relacja kibicowska

Na meczu w Lubinie z Zagłębiem obecni fani GKSu Katowice w ponad 50 osób z pięcioma flagami: GKS \G/ KATOWICE, JAWORZNO, GISZOWIEC, 1000-LECIE  i BARWÓWKA.

FILM: 08.05.1993 Zagłębie Lubin – GKS Katowice

Relacja sportowa

Zagłębie Lubin: Koszarski – Stachurski (52. Mushri), Rogowskoj, Lewandowski, Filas, Szewczyk, Kałużny, Baziuk, Majak, Jasiński (64. Goliasz), Dyluś
Trener: Janusz Płaczek

GKS Katowice: Janusz Jojko – Wołowicz, Borawski, Roman Szewczyk, Grzesik, Wolny, Pawłowski (30. Kowalik), Adam Kucz, Marian Janoszka, Marek Świerczewski, Strojek
Trener: Adolf Blutsch

Bramki: – Roman Szewczyk (61) karny
Sędzia: Roman Drzewiecki (Poznań)

Piłkarze Zagłębia zagrali ten mecz, jakby już wcale nie zależało im na wyniku, czy poprawieniu swojego miejsca w tabeli. W niczym nie usprawiedliwia ich to, że sędzia z Poznania, pan Drzewiecki zrobił wszystko, aby pomóc gościom. Dał się nabrać na rzut karny po wydumanym faulu Lewandowskiego na Kuczu. Inna sprawa, że obrońca Zagłębia zachował się w zupełnie niegroźnej sytuacji jak debiutant, dając sędziemu okazję do odgwizdania karnego. Nie uznał bramki, którą Majak zdobył z czystej pozycji w 85 minucie, będąc w tej samej linii, co Roman Szewczyk. Potem pan Roman „popisał” się kilka razy niespotykaną na ligowych boiskach kurtuazją wobec piłkarzy Zagłębia, przyznając im na przykład rzut wolnym po tym, jak piłka odbiła się od nogi pana arbitra czy odgwizdując rzut rożny na „prośbę” Baziuka. Cały czas jednak trzymał rękę na pulsie, kończąc spotkanie w momencie, gdy zagłębiacy za bardzo zbliżyli się do Jojki.

Uważam, iż GKS poradziłby sobie z nie poustawianym Zagłębiem bez pomocy arbitra, a tak pozostał tylko niesmak. W sumie słaby mecz, po którym należy się cieszyć, że koniec ligi jest już bliski.

„SPORT” autor: Zbigniew Jakubowski

Źródło: gkskatowice.eu