Zagłębie Sosnowiec 2-1 GKS Katowice ZAKAZ

25.02.2023, sobota 17:30 – widzów 11 600 (komplet)

Relacja GieKSiarza

Utarło się, że gdy inauguruje się nowy stadion piłkarski, to na jego otwarcie za rywala wybiera się zagraniczną drużynę z dorobkiem na europejskich arenach. To, że w Sosnowcu wybrali GKS Katowice, wcale nas nie dziwi, bo ciężko o godniejszego rywala, lecz pokazuje to zarazem „inność”, która od lat zadziwia i rozśmiesza wszystkich w kraju miejscowość zza rzeki.

Tę decyzję w jednym z wywiadów prezydent Sosnowca bronił tym, że przecież „międzynarodowość” rywala została zachowana. Szkoda tylko, że w innej wypowiedzi mówił o niepokojących sygnałach dotyczących rzekomo naszych zamiarów w tym spotkaniu, chcąc ewidentnie przykryć fakt, że decyzja o naszej nieobecności już dawno została podjęta i nie miała nic wspólnego z ewentualnymi zadymami. Prawdziwym powodem zakazu wyjazdowego dla nas był pośpiech z premierą stadionu w Zagłębiowskim Parku Sportowym, gdzie tak naprawdę nie ukończono prac związanych z okoliczną infrastrukturą, co było doskonałym powodem, by psiarnia nas zablokowała. Ciekawe czy nasz prezes, który publicznie zapowiadał, że tym razem bez problemu akredytuje listę wyjazdową, nie znał wcześniej tej decyzji? Prawda jest taka, że w Sosnowcu wiedzieli to od początku, lecz z wiadomością dla nas czekali prawie do ostatniej chwili, informując nas na trzy dni przed meczem, kiedy my już dawno rozdysponowaliśmy wszystkie (808) przyznane nam wejściówki. Być może, zagłębiowscy włodarze, bojąc się klapy z frekwencją, jaka miała miejsce przy niedawnym pożegnaniu legendarnego stadionu Ludowego, na którym zjawiło się niespełna półtora tysiąca Zagłębiaków, zostawili sobie furtkę sektora gości. Info o naszym zakazie wyszło dokładnie w tym momencie, kiedy zarezerwowano/wysprzedano wszystkie dostępne bilety. Decyzja o naszej nieobecności pozwoliła też wykorzystać miejscowym całą pojemność stadionu o dziwnej nazwie „ArcelorMittal Park”, która wynosi 11 600 widzów. Kolejnym powodem naszej nieobecności, który ujawnił w telewizji dyrektor nowego stadionu Marcin Jaroszewski, były pieniądze i możliwość sprzedaży alkoholu, której zabrakłoby, gdyby mecz został zakwalifikowany jako podwyższonego ryzyka. Dodatkowo można byłoby spodziewać się sporego natężenia bluzgów, które mogłyby nie spodobać się piknikom będącym pierwszy raz w życiu na piłkarskim meczu, a których chcieliby przyciągać w przyszłości.

Ku uciesze miejscowych fanatyków stadion leży w końcu po właściwej stronie Brynicy, na środulskiej górce. Jest częścią Zagłębiowskiego Parku Sportowego, w którego skład wchodzi jeszcze lodowisko i hala, z których korzystać będą hokeiści i koszykarze Zagłębia. Trzeba tu przyznać, że sama inicjatywa oraz wybudowanie takiego kompleksu to coś, co każdy wielosekcyjny klub chciałby mieć do dyspozycji.

Zanim jednak przejdziemy do samego meczu, to trzeba wspomnieć o wydarzeniach sprzed tygodnia, a mianowicie o zasadzce chuliganów Zagłębia wraz ze swoją rodziną (BKS Bielsko, Czuwaj, Beskid), na fanów GieKSy i ROW-u jadących na turniej do Tarnobrzegu, podczas której doszło do walki na A4. Starcie po honorowej walce wygrali sosnowiczanie, którzy na początku informowali, że było ich 150, a nas 70-80. Kolejnego dnia oficjalny komunikat już dokonał korekty mówiącej o liczbach 130 kontra 90-100. Pewnie za parę lat, we wspomnieniach będą mówić, że to my byliśmy z dwukrotną przewagą… Widocznie taka jest mentalność gorolska, która mimo wygranej, musi dodatkowo zmieniać proporcje na korzystniejsze dla własnej propagandy. Jest to w Sosnowcu wieloletnia tradycja, bo przypisywanie sobie jako daty powstania klubu roku 1906 nie jest już nawet nadużyciem, a pospolitym kłamstwem!

Przejdźmy jednak do samego meczu, który zgromadził tak liczną publikę, jakiej mecze Zagłębia nie widziały już dekady. Oficjalnie, choć widocznych było sporo pustych miejsc, podano komplet. Widocznie część nabywców biletów zrezygnowała z przyjścia z powodu niekorzystnej tego dnia pogody lub z faktu, że wcale nie są fanami czerwono-zielono-białych. Fanatycy znad Brynicy doping rozpoczęli już przed pierwszym gwizdkiem, zagrzewając swoich piłkarzy do upragnionego zwycięstwa. Na płocie, wśród swoich flag rozwiesili również płótna wspierających ich tego dnia przyjaciół z Pragi (30), Przemyśla (76), Andrychowa (42), Elbląga (50), Chełmży i Warszawy (900). Zabrakło Bialskiej Stali, która podobno zapowiadała się nawet na 300 głów. Powodem na pewno jest ich konflikt z Legią, która w ostatnim czasie wpadła na trening kibiców BKS-u, wykorzystując zapewne informacje od swoich wspólnych braci – Zagłębia. Czy Stal nie pojawiła się ze strachu przed liczniejszymi Legionistami? Czy też nie chciała psuć ewentualną rozróbą otwarcia nowego domu swych braci? Tego się pewnie nie dowiemy, lecz jeśli nadal wszystko będzie szło w tę stronę, to sosnowiczanie będą zmuszeni dokonać wyboru, jak niegdyś fani z Łazienkowskiej. Czy Zagłębie odwdzięczy się wtedy Legii, czy wybierze stojący w każdym boju przy nich BKS, odpowie pewnie czas, lecz fakt, że na takim meczu zabrakło bielszczan chluby im nie przynosi.

Takie wydarzenie jak inauguracja nowego stadionu wypadało, by było uświęcone wspaniałą oprawą z użyciem tony pirotechniki, lecz nie w Sosnowcu, gdzie ta „inność” bierze górę. Zagłębiacy zaprezentowali jedynie kąśliwą choreografię w naszym kierunku pod tytułem „Pamiętniki z wakacji”, nawiązującą do wygranej przez nich walki, podczas ich powrotu z wyjazdu z ubiegłego roku. Odpalili do tego kilka rac w oknach pociągu namalowanego na sektorówce z serii „ultras płakał, jak malował” i to tyle… Poza tym nie pokazali nic… Cały swój czas poświecili na oprawę, która powinna być tylko dodatkiem do innych prezentacji. Być może wcale nie cieszą się z przeprowadzki, mając świadomość, że zebranie ponownie takiej publiki może zając im kolejne lata lub w ogóle nie nastąpić.

Co do strony czysto sportowej, to GieKSa miała jedno zadanie… popsuć święto Zagłebiaków i wygrać na inaugurację ich nowego stadionu. Niestety, mimo prawie dwukrotnie większego posiadania piłki, polegli, a błąd naszego bramkarza na początku meczu, dający prowadzenie gospodarzom, będzie śnił mu się po nocach. Kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w doliczonym czasie gry, na minutę przed końcem, kiedy trener Dariusz Dudek wprowadził do gry debiutującego Bartosza Chęcińskiego, który jest… synem prezydenta Sosnowca. Nie wiem, czy jego umiejętności sprawiły, że został wprowadzony dopiero na ostatnie 60 sekund, czy był to bardziej ukłon w stronę tatusia, który pomaga spełniać marzenia swojego syna, ale na pewno każdy chciałby by jego ojciec wybudował taki stadion z myślą o nim.

*Na ten mecz wybierało się 61 fanów z Giszowca.

FOTOGALERIA: GieKSa.pl

FOTOGALERIA: gkskatowice.eu

FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net

FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net (2)

FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net (3)

FILM: 25.02.2023 Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice KONFERENCJA

FILM: 25.02.2023 Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice SKRÓT

FILM: 25.02.2023 Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice KULISY

Relacja sportowa

Zagłębie Sosnowiec: Gliwa – Bykow, Sobczak, Dalić, Bonecki, Jończy, Borowski, Rozwandowicz, Karwot, Wrzesiński, Troć (90. Chęciński).
Trener: Dariusz Dudek

GKS Katowice: Dawid Kudła – Marcin Wasielewski, Bartosz Jaroszek, Arkadiusz Jędrych, Daniel Tanżyna, Zbigniew Wojciechowski (74. Michał Kołodziejski) – Dominik Kościelniak (62. Marcin Urynowicz), Daniel Dudziński, Rafał Figiel, Mateusz Marzec (62. Sebastian Bergier) – Jakub Arak (78. Marko Roginić).
Trener: Rafał Górak

Bramki: Meik Karwot (8), Adrian Troć (56) – Arkadiusz Jędrych (91) karny
Sędzia: Paweł Malec (Łódź)
Ż. kartki: Szymon Sobczak (30), Sebastian Bonecki (38), Maksymilian Rozwandowicz (54) – Daniel Dudziński (42), Bartosz Jaroszek (65), Marko Roginić (86), Rafał Figiel (96)

25 lutego 2023 roku to data, która zapisze się w historii Zagłębia Sosnowiec. Przy okazji spotkania z GKS-em Katowice sosnowiczanie po raz pierwszy grali na nowym stadionie w Zagłębiowskim Park Sportowy. W składzie trenera Rafała Góraka doszło do jednej zmiany wymuszonej urazem Grzegorza Rogali. Jego miejsce zajął Zbigniew Wojciechowski. Spotkanie niestety odbyło się bez udziału kibiców gości, którzy nie dostali od organizatora zgody na to, by obejrzeć mecz z trybun nowego obiektu. Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla gospodarzy. W 8. minucie Dawid Kudła popełnił błąd przy wybiciu piłki i skorzystał z niego Meik Karwot wyprowadzając Zagłębie na prowadzenie.

GieKSa w kolejnych minutach próbowała sforsować defensywę Zagłębia, ale przychodziło jej to z dużym trudem. Mogliśmy liczyć na szanse ze stałych fragmentów gry, ale z tymi również dobrze radzili sobie podopieczni Dariusza Dudka. W pierwszej części meczu GKS Katowice nie miał dogodnych szans na to, by doprowadzić do remisu. Drugiego gola szukało Zagłębie. Po uderzeniu z 25 metrów Sobczaka Kudła odbił piłkę przed siebie i zaraz dopadł do niej obrońca oddalając zagrożenie. Groźny moment miał miejsce w 38. minucie, gdy Arkadiusz Jędrych popychany przez Sebastiana Boneckiego wpadł w bandę okalającą boisko. Na szczęście kapitan GieKSy kontynuował grę.

Na drugie 45 minut wracaliśmy z wynikiem 1:0 dla gospodarzy. GieKSa rozpoczęła z animuszem, ale w 55. minucie dobrze w pole karne wszedł Adrian Troć i skierował piłkę do bramki katowiczan strzałem na długi słupek. Sędzia analizował sytuację na VARze, ale gol ostatecznie został uznany. W 61. minucie GKS mógł nawiązać kontakt, ale strzał z rzutu wolnego Daniela Dudzińskiego zatrzymał się na słupku. W 68. minucie po wrzutce w pole karne Zagłębia uderzał Jędrych, ale piłka nieznacznie minęła słupek bramki Michała Gliwy. W 74. minucie na boisku pojawił się Michał Kołodziejski, który zmienił Zbigniewa Wojciechowskiego. Ten ucierpiał podczas mocnego zderzenia z rywalem w naszym polu karnym.

W 90. minucie sędzia podyktował rzut karny dla GKS-u, który na bramkę zamienił Arkadiusz Jędrych. To rozpaliło nadzieję katowiczan. Mimo starań, więcej zagrożenia pod bramką Zagłębia stworzyć się nie udało i GieKSa musiała uznać wyższość sosnowiczan.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

W deszczowe sobotnie popołudnie GKS Katowice pojechał na wyjazdowe spotkanie do Sosnowca. Dla całego Zagłębia było to wielkie wydarzenie, ponieważ było to pierwsze spotkanie na nowym stadionie “Arcelormittal Park”. Niestety kibice GieKSy nie mogli zobaczyć, tego spotkania z perspektywy trybuny. Przed samym spotkaniem przemawiało kilku gości m.in. prezes PZPN-u Cezary Kulesza, czy prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński, a za oprawę muzyczną odpowiedzialny był DJ Carlos.

Pierwszą połowę rozpoczęli piłkarze GieKSy i od razu próbowali narzucić swój styl gry, bez kompleksów atakując bramkę gospodarzy. Po kilku minutach Daniel Tanżyna wybijał piłkę głową asekurując Dawida Kudłę. W 7. minucie Meik Karwot zdobył pierwszą historyczną bramkę dla Zagłębia Sosnowiec na nowym stadionie. Wykorzystał złe zagranie Kudły, który mu w zasadzie podał piłkę w polu karnym i strzelił do pustej bramki. Kilka minut później znów zrobiło się zamieszanie w polu karnym GieKSy, ale tym razem skończyło się na faulu w ofensywie. W dalszej części pierwszej połowy piłkarze gospodarzy bardziej niż na graniu skupili się na faulowaniu zawodników GieKSy, przez co mecz był często przerywany. W 30. minucie Zagłębie znów stworzyło sobie dobrą okazje na podwyższenie prowadzenia, jednak Marcin Wasielewski oddalił zagrożenie wybijając piłkę na rzut rożny. W końcówce pierwszej połowy Szymon Sobczak pokusił o strzał z ponad dwudziestu metrów, który sprawił nie małe problemu Kudle. Wynik do przerwy już się nie zmienił.

Po zmianie stron GieKSa starała więcej utrzymywać się przy piłce, natomiast gospodarze nadal grali bardzo agresywnie. W 52. minucie Jakub Arak dostał podanie na dziesiąty metr, ale obrońcy zdołali wybić piłkę na rzut rożny. W 56. minucie Adrian Troć przeprowadził indywidualną akcję lewą stroną boiska, którą zakończył celnym strzałem na dalszy słupek i tym samym podwyższył prowadzenie. Dokładnie w momencie zdobywania bramki, kibice Zagłębia zaczęli prezentacje swojej pierwszej oprawy na nowym stadionie, ale muszę przyznać, ze spodziewałem się czegoś bardziej efektownego. Chwilę później mogło być 3:0, ale dwukrotnie zawodnicy GieKSy wybijali piłkę z linii bramkowej. Dwadzieścia minut przed końcem spotkania Jędrych próbował swoich sił, aby zdobyć bramkę kontaktową, jednak piłka minimalnie przeszła obok słupka. Pięć minut później bardzo dobrze zagrał Arak do Kołodziejskiego, jednak bramkarz ubiegł naszego zawodnika i pewnie złapał piłkę. W końcówce spotkania GieKSa coraz częściej była pod bramką Zagłębia, a w 89. minucie Marcin Urynowicz został sfaulowany w polu karnym i sędzia wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Arkadiusz Jędrych i pewnym strzałem pokonał bramkarza. W doliczonym czasie gry, przy wznowieniu z rzutu wolnego nawet Dawid Kudła pobiegł pod pole karne rywala, jednak nic z tego nie wyszło. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Zagłębia 2:1, a w kolejnym meczu GieKSa na Bukowej będzie podejmować Wisłę Kraków.

Źródło: GieKSa.pl