ZKS Olimpia Elbląg 3-1 GKS Katowice

07.03.2020, sobota 17:00 – widzów 1691

Relacja GieKSiarza (Giszowiec)

Pierwsza eskapada tego roku wypadła nam do dalekiego Elbląga. Co ciekawe w całej historii wcześniej byliśmy tam tylko jeden raz, jesienią 2011 roku. Zapowiadała się więc liczna grupa fanatyków chcących odhaczyć kolejny punkt na wyjazdowej mapie i stęsknionych  kolekcjonerów podróżniczych wrażeń.
W stronę Żuław wyruszamy transportem kołowym ok. godziny 8:00, wprowadzając od tego wyjazdu nowe wytyczne porządkowe, które wbrew obawom przyjęły się bardzo dobrze. Widocznie brać dobrze rozumiała konieczność zmian, o których wystarczyło głośno powiedzieć.
Po drodze przez liczne przebudowy od Częstochowy do Łodzi mocno wydłużał się czas pierwszego postoju, a jak wiadomo nie ze wszystkim można poczekać i fani postanowili zrobić sobie samowolny postój, blokując tym samym całą trasę. To wszystko nie spodobało się licznej obstawie prewencji, która wybiegła jak poparzona, gotowa na stan wojenny, przez co zmuszeni byliśmy jechać dalej. Tradycyjnie łódzka psiarnia następnie reperowała budżet kwitami – CHWDP!
Pod stadion w najstarszym mieście województwa warmińsko-mazurskiego dojeżdżamy na chwilę przed rozpoczęciem spotkania, a wejście zajmuje nam prawie całą pierwszą połowę. Jest nas dokładnie 429, w tym 7 Górnik Zabrze, 4 Banik Ostrawa i zakazowicze. Tradycyjnie każdy wyposażony jest w szal, a na płocie ląduje konkretne oflagowanie: LĘDZINY&HOŁUDNÓW, ONE NINE SIX FOUR, GÓRNICZY KLUB SPORTOWY, GKS KATOWICE, GIT BANDA, GzG’05, SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE, WŁADCY MYSŁOWIC (mała) oraz transparent MAŁY PDW i ZAWODZIE, bo to z tej dzielnicy najliczniej zmobilizowali się tego dnia GieKSiarze. Od początku jedziemy z dopingiem, który z uwagi na problematyczność związaną z podłużnym sektorem i lekkoatletycznym stadionem, możemy uznać za dobry. Osłabł nieco dopiero po drugiej bramce gospodarzy, a potem po trzeciej to już był, bo był. Mimo to elblążanie byli niesłyszalni z naszej perspektywy. W drugiej części Ultras GieKSa prezentuje choreografię z hasłem, które udowodniamy od lat „Pierwsza, druga, trzecia liga, to nie ważne dla nas jest”, w skład której weszły chorągiewki i pasy w barwach GKS-u oraz 5 flag na kiju z rożnymi motywami. Na koniec wszystko zostało podświetlone pirotechniką.
Wracając do miejscowych to formują mniejszy młyn niż my i od początku  meczu po ich stronie wisi na płocie czarny transparent ze złotym napisem „Historia, którą tworzyły pokolenia”. Zwiastowało to oprawę, którą Olimpia uczciła 75-lecie klubu, rozwijając do tego sektorówkę pasiak w barwach oraz kilka transparentów z datami i herbem. Całość dopełniły race i fajerwerki. Następnie, w drugiej części spotkania, flagi wiszą już również na dolnym płocie łuku. Ich oflagowanie to praktycznie same stare, wysłużone płótna, w tym również zgód, co podkreśla oldschoolowy klimat.
Co do zmagań na murawie to zasłużenie wygrali piłkarze z Agrykoli pokonując GKS 3:1. My po mecz udajemy się w drogę powrotną i poza awarią jednego z autokarów podróż mija bez przygód. W Katowicach jesteśmy ok. 4:00 nad ranem. Do następnego i oby szaleństwo związane z koronawirusem pozwoliło nam uczestniczyć w następnych meczach.

Giszowiec obecny w 34 osoby.

Relacja Olimpii Elbląg

Przygotowania do meczu rozpoczynamy dwa tygodnie wcześniej, łapiemy się i rozkminiamy jak upiększyć widowisko na naszym postkomunistycznym stadionie. Pada na hasło ” Historia, którą tworzyły pokolenia” . Ogarniamy materiał, maszynę do szycia i działamy z przygotowaniami do piłkarskiego święta.
W końcu ! Dzień meczowy, uśmiech na każdej fanatycznej mordzie. Wchodzimy na stadion, bierzemy czarno-złoty transparent i montujemy go do płotu, w tej samej chwili chłopaki wieszają flagi w górnej części sektora.
Początek meczu, młyn się wypełnia, my już wiemy że frekwencja na łuku nie dopisze. Mecz trwa i ktoś podnosi do góry sektorówkę z pod niej wychodzi dziesięciu ludzi całych na biało. Montują transparenty do płotu i odpalają czerwone race, za stadionem pojawiają się fajerwerki.
Kibice gości tego dnia szczelnie wypełnili swój sektor, dobrze oflagowani i z oprawą pod koniec spotkania. Niestety w końcówce spotkania nie wytrzymują ciśnienia i zaczynają się bluzgi – przegrywać też trzeba umieć.
Mecz kończy się zwycięstwem 3:1 dla ukochanej Olimpii, piłkarze znów pokazują że w chuju mają kto jest faworytem – TAK TRZYMAĆ !

Źródło: e-Olimpia.com

FILM: 07.03.2020 Olimpia Elbląg 3-1 GKS Katowice OPRAWA

FILM: 07.03.2020 Olimpia Elbląg 3-1 GKS Katowice DOPING

FILM: 07.03.2020 Olimpia Elbląg 3-1 GKS Katowice SKRÓT

FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net fot. Jurgen

Relacja sportowa

Olimpia Elbląg: Madejski – Lewandowski, Wenger, Brychlik, Miller (74. Kiełtyka), Kuczałek, Sedlewski, Balewski, Prytuliak, Krasa, Demaniuk (90. Morys).

GKS Katowice: Mrozek – Michalski, Jędrych, Broda (45. Janiszewski), Dampc – Wroński (79. Kurbiel), Stefanowicz, Gałecki, Błąd, Rogala – Urynowicz.

Pierwszy wiosenny wyjazd przypadł dla GKS-u na starcie z Olimpią Elbląg. W składzie katowiczan doszło do kilku zmian względem poprzedniego meczu. Z powodu choroby na boisko nie mógł wybiec Arkadiusz Woźniak. Poza grą byli także leczący urazy Szymon Kiebzak oraz Dawid Rogalski. Starcie czwartej z piątą drużyną w tabeli zapowiadał się więc interesująco. Grząskie boisko w Elblągu utrudniało grę obu ekipom. GKS miał spore problemy w rozgrywaniu piłki. Najlepszą sytuację w pierwszej części miał Marcin Urynowicz, gdy uderzał głową po dośrodkowaniu Macieja Dampca. Piłka jednak przeleciała wysoko nad poprzeczką.

Gospodarze grozili ze stałych fragmentów i kontrataków. Aż trzech graczy z Katowic otrzymało w pierwszej połowie żółte kartki za powstrzymywanie szybkich akcji przeciwnika. Uważać musieli Maciej Stefanowicz, Michał Gałecki i Kacper Michalski. Najlepszą okazję przed przerwą miała Olimpia, gdy po groźnym dośrodkowaniu napastnikowi gospodarzy zabrakło centymetrów, by skierować piłkę do siatki. Niestety przed przerwą otrzymaliśmy jeszcze jedną złą informację, gdyż boisko z kontuzją kolana opuścił Mateusz Broda. W jego miejsce pojawił się Grzegorz Janiszewski.

W 57. minucie GieKSa miała doskonałą okazję na objęcie prowadzenie. Po dobrze rozegranej kontrze Grzegorz Rogala uderzył w słupek. Zgodnie z powiedzeniem, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, w 66. minucie to gospodarze zorganizowali szybki atak, który pewnym strzałem zakończył Przemysław Brychlik dając Olimpii prowadzenie. Nie musieliśmy jednak długo czekać na wyrównanie. Faulowany w polu karnym był bowiem Łukasz Wroński i w 72. minucie jedenastkę wykorzystał Stefanowicz. Niestety 10 minut później przed taką samą szansą stanęli gospodarze po faulu Kacpra Michalskiego. Oleksii Prytuliak drugi raz w tym meczu dał miejscowym prowadzenie. Jeszcze przed końcem ten sam zawodnik dołożył bramkę numer trzy po kolejnej kontrze. GieKSa przegrywa w Elblągu.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

Po meczu z Błękitnymi, z niecierpliwością czekaliśmy na następną kolejkę, w której GieKSa miała zagrać w Elblągu. W wyniku strat punktowych przez Łęczną i Widzew nie straciliśmy kontaktu z czołówką. Warto było jednak zrehabilitować się z mocną Olimpią na jej terenie.

W składzie GieKSy nastąpiły dwie zmiany. Nie zagrali chory Arkadiusz Woźniak i kontuzjowany Szymon Kiebzak, a w ich miejsce pojawili się Maciej Dampc i Łukasz Wroński.

Od początku meczu gra była dość szarpana, a GKS miał spore problemy z przejściem do ofensywy. Szybko dwie żółte kartki po błędach zobaczyło dwóch naszych środkowych pomocników – Stefanowicz i Gałecki. Jeśli chodzi o sytuacje, to z obu stron było z tym słabo. Po 10 minutach GieKSa się nieco otrząsnęła, ale nadal nie potrafiła stworzyć groźnych sytuacji. W tej fazie meczu jedynym „zagrożeniem” było dośrodkowanie Rogali i strzał Urynowicza nad poprzeczką. Rywale mogli trafić do siatki po dośrodkowaniu Lewandowskiego, które zamieniło się w strzał i świetnie interweniował Mrozek. W 27. minucie próbował z 16 metrów uderzać Stefanowicz, ale został zablokowany, a po chwili poszła kontra i po błędzie Michalskiego rywal znalazł się sam na sam z ostrego kąta i na szczęście się pogubił. Minutę później próbował z pola karnego uderzyć grający tym razem w pomocy Rogala, ale również nastąpił blok. Brakowało naszym zawodnikom odwagi pod polem karnym przeciwnika – mając wiele szans na dośrodkowanie, rozgrywali do znudzenia i… tracili piłkę. W 44. minucie bardzo groźne dośrodkowanie Olimpii z prawej strony niemal zakończyło się bramką, ale do piłki nie doszedł żaden z napastników. Po chwili miał miejsce dramat Mateusza Brody, który bez udziału przeciwnika odniósł poważną kontuzję i z grymasem bólu i rozpaczy musiał podtrzymywany opuścić boisko. Z dwóch doliczonych minut zrobiło się pięć i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.

Druga połowa rozpoczęła się od interwencji medyków, bo na boisku leżał Dampc. Gra zrobiła się bardziej otwarta, a obie ekipy próbowały grać z kontry. W 52. minucie bardzo dobrą, indywidualną akcję przeprowadził Dampc, wdarł się w pole karne, ale jego strzał poszybował około poprzeczki. Kilka minut później bardzo groźną akcję mieli rywale, którzy niemal wyszli sam na sam, ale Michalski świetnie zaasekurował sytuację. Po chwili Urynowicz uderzał z dystansu, co przy rzęsistym deszczu dawało szansę na gola. W 56. minucie po podaniu Michalskiego sam na sam wyszedł Rogala, ale leniwie tocząca się piłka trafiła w słupek. Po chwili rzut rożny gospodarzy i świetna interwencja Mrozka. W 67. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Po główkowych przebitkach poszła akcja prawą stroną, dośrodkowanie, piłka doszła do niepilnowanego Brychlika, który pewnym strzałem w długi róg dał prowadzenie Olimpii. Po czterech minutach padło wyrównanie. Po wrzucie z autu Dampca, faulowany w polu karnym był Wroński. Do jedenastki podszedł Stefanowicz i pewnym strzałem dał gościom remis. Długo ze zmianami zwlekał trener Górak i dopiero w 79. minucie wprowadził Kurbiela. W 83. minucie miała miejsce kolejna jedenastka, tym razem dla gospodarzy. Pewnym egzekutorem okazał się Prytuliak. Po chwili zawodnik ten podwyższył wynik, gdy po kontrze wyszedł sam na sam i trafił pewnie w okienko bramki rywali. Olimpia jeszcze próbowała kilkukrotnie skontrować, katowiczanie nie mieli już okazji.

Ten mecz to była prawdziwa wojna, z której zwycięsko wyszli gospodarze. Nam zabrakło atutów czysto piłkarskich, ale mimo to można było wyciągnąć choćby jeden punkt – po wyrównaniu, gdy lekko przejęliśmy inicjatywę. Spotkanie pokazało, że runda będzie bardzo trudna, a Olimpia może się jeszcze włączyć do walki. Trudno jednak być zadowolonym z dorobku punktowego GKS w tych dwóch meczach. Jeden punkt to bilans fatalny w perspektywie walki o awans. Tym bardziej że za tydzień gramy z Górnikiem Łęczna…

Źródło: GieKSa.pl