ZKS Stal Rzeszów 1-1 GKS Katowice

07.09.2019, sobota 15:00 – widzów 2813

Relacja GieKSa.pl

Dość nieoczekiwana kara za mecz z Bytovią w ostatniej kolejce pierwszej ligi, a szczególnie jej wymiar — trzy mecze zakazu wyjazdowego, spowodowała, że pierwszy raz od dawna kibice GieKSy mieli prawdziwe wakacje od jeżdżenia po Polsce. Na szlak wróciliśmy wraz z rozpoczęciem roku szkolnego.
W smutku z powodu trzech spotkań bez naszego udziału za kompletną bzdurę (kto był na meczu z Bytovią, ten wie, że mogło i powinno (?) dziać się dużo, dużo więcej), panowała ulga, że zakaz nie dotyczył spotkania w Rzeszowie. Ze Stalą nie mierzyliśmy się od końca lat 70., a więc praktycznie wszyscy kibice  GieKSy nie pamiętali tamtych meczów. Dodatkowym atutem Rzeszowa jest stadion, który ma pojemny sektor dla gości. Nim jednak przejdziemy do samego spotkania, czas na wprowadzenie tego, co spędzało organizatorom sen z powiek, a każdy telefon powodował przyspieszone bicie serca.
Termin spotkania został wyznaczony na 7 września na godzinę 17:00. Istniała uzasadniona obawa, że mecz ten będzie chciała pokazać telewizja — wtedy data zostałaby zmieniona na niedzielę 8 września na godzinę 13:05. Bardzo długo trwało nim ostatecznie ustalono, że TVP 3 pokaże mecz Olimpii Elbląg ze Zniczem Pruszków. Samo to oczekiwanie na decyzję telewizji powodowało, że nasze rozmowy z PKP były mocno utrudnione, a dla części kibiców problematyczne było załatwienie sobie wolnego w pracy. Niestety nie były to jedyne problemy. We wszystko wmieszał się PZPN i okręgowy związek, który postanowił zorganizować w poniedziałek towarzyski mecz reprezentacji młodzieżowych Polski i Portugalii. W Rzeszowie. Na stadionie Stali. Ostateczna decyzja zapadła bardzo późno, Stal została postawiona pod ścianą. Ktoś może zapytać: co ma poniedziałkowy mecz do sobotniego spotkania? Niestety trochę wydziwiał trener reprezentacji młodzieżowej, który koniecznie chciał mieć nienaruszoną murawę. Stal dwoiła i troiła się, by zorganizować ten mecz w sobotę, ale istniała obawa, że zagramy w środę 18 września. Miejscowemu klubowi nie za bardzo pasowało to ze względów marketingowych — mecz z GKS-em Katowice koniecznie chcieli rozegrać w weekend. Stad propozycja złożona naszemu klubowi, by zagrać w sobotę 7 września w… Katowicach, a rewanż na wiosnę w Rzeszowie. Nasz klub był na to gotowy, ale veto postawiła policja, dla której sobotnim priorytetem było ochranie uczestników parady homoseksualistów. Co ciekawe, policji nie pasowało granie także w niedzielę (pewnie musieli odpoczywać po sobocie…), a i obecność kibiców z Rzeszowa stała pod dużym znakiem zapytania (rzekomo miał to być jeden z warunków rozegrania meczu na Bukowej). Jakby tego było w tle ciągle były ewentualne powołania do reprezentacji młodzieżowych, które powodowałyby przeniesienie spotkania na 18 września. Ostatecznie Stali udało się załatwić zgodę z PZPN, by zagrać ten mecz w sobotę, ale o godzinie 15:00. Przy całym zamieszaniu z terminem spotkania, przesunięcie meczu o dwie godziny nie rodziło aż tak wielkich konsekwencji w naszych rozmowach z PKP. Ten akapit jest oczywiście mocno skrótowy, nie zamieściliśmy w nim wielu innych rozmów, kosmicznych propozycji czy zmieniających się układów. Dość powiedzieć, że na kilka dni przed meczem wydawało się, że będziemy musieli… wszystko odwołać. Jak już wiemy — tak się na szczęście nie stało.
Do Rzeszowa udaliśmy się pociągiem specjalnym. Remonty i korki na torach spowodowały bardzo wczesną godzinę wyjazdu. Z Katowice wyruszyliśmy już o 6:30, by w Rzeszowie zameldować się o 11:30, czyli na 3,5 godziny do meczu. Miejscowi bardzo sprawnie zorganizowali transport dla nas z dworca na stadion (kilka autobusów miejskich, krótki czas jazdy) i… na ponad trzy godziny do meczu zaczęliśmy wchodzić na sektor gości. Trwało to naprawdę ekspresowo, bo praktycznie wszyscy znaleźliśmy się na obiekcie po niecałych 40 minutach. Wśród kibiców nie obce były komentarze, że czas wchodzenia na obiekty w Polsce jest odwrotnie proporcjonalny do czasu przyjazdu pod stadion. Stal stanęła na wysokości zadania także, jeśli chodzi o przygotowanie pod nasz wczesny przyjazd. Na sektorze od początku był gotowy urozmaicony catering dla naszych kibiców. Duże brawa za organizację na „piątkę”, szczególnie że Stal debiutowała organizacyjnie przy tak licznej grupie fanów gości. Miesięczny utarg zrobiły też rzeszowskie pizzerie  Chwilę przed meczem pod sektor podjechała kilkudziesięcioosobowa grupa fanów JKS Jarosław, którzy równie ekspresowo znaleźli się z nami na obiekcie.
Ostatecznie tego dnia w Rzeszowie pojawiło się nas 648 (w tym 6 zakazowiczów). W tej liczbie liczymy już wspomniane wsparcie z Jarosławia (około 80 osób) oraz Banika Ostrava (20). Na starty dostaliśmy 600 biletów, ale ostatecznie wszyscy zainteresowani (642 osoby) znaleźli się na stadionie. Na meczu dobrze oflagowaliśmy nasz sektor i prowadziliśmy ciągły doping. Nie zabrakło także „uprzejmości” z miejscowymi fanami, którzy wywiesili transparent skierowany do fanów Resovii. Kibiców Stali pojawiło się na stadionie rekordowo dużo, jeśli bierzemy pod uwagę tylko ten sezon. Młyn też był liczniejszy niż zazwyczaj. Jednakże z zapowiedzi miejscowych działaczy (celowali w 4 tys. fanów, niektórzy wierzyli w taką liczbę bez wliczania nas do niej), to jednak frekwencja (2813 razem z nami) była pewnie rozczarowaniem. Stal niedługo będzie gospodarzem rzeszowskich derbów i zapewne to spotkanie ma dużo większy priorytet. Po meczu podziękowaliśmy naszym piłkarzom za walkę, oni nam za tak liczbę wsparcie i udaliśmy się w podróż powrotną. Ta przebiegała spokojnie i około 23:00 pojawiliśmy się w Katowicach.

Relacja Stalowców

Podczas meczu z naszego sektora prowadzimy dobry doping, do którego momentami angażował się cały stadion. Z nami tego dnia 10 kibiców Karpat Krosno – dzięki za wsparcie! Na płocie wiszą 3 flagi oraz 2 transparenty. Pierwszy z pozdrowieniami dla Chłopaków przebywających na ZK a drugi skierowany do sąsiadek zza miedzy, które były obecne w sektorze gości przebrane w koszulki JKS. Piłkarze remisują 1:1.

Relacja GieKSiarza (Giszowiec)

Pierwszym naszym wyjazdem po czteromiesięcznej przerwie był Rzeszów. Początkowo poprzez różne zawirowania majstrowano z terminem, lecz na szczęście ostatecznie zostano przy sobocie, co ucieszyło większość fanatyków. Tym bardziej że równolegle z tym terminem mieliśmy zaklepany specjal. Jak wiadomo ulubiony środek transportu GieKSiarzy, tym bardziej że poprzez remont trasy kolejowej podróż się znacznie wydłużyła. I tak gdy ruszyliśmy z Głównego w Katowicach o 6:30 to w Rzeszowie na Zachodnim byliśmy dopiero o 11:30. Tam przesiadka do przygotowanych autobusów i po kilkudziesięciu minutach meldujemy się pod stadionem miejskim „Stal”, gdzie wejście rozpoczynamy na ponad 3 godziny przed pierwszym gwizdkiem. Na szczęście miejscowi przygotowali się nie tylko pod względem transportu kibiców na stadion, ale również zapewnili catering, który pozwolił nam dotrwać do rozpoczęcia spotkania. Na sektorze prawie każdy jest wyposażony w żółta koszulkę oraz szal, co tradycyjnie daje dobry efekt. Wieszamy na płocie flagi PSYCHICZNIE CHORZY (JKS), WŁADCY MYSŁOWIC (mała), CZASZKA, SZALEŃCY Z BUKOWEJ  oraz GzG’05 i tylko ta ostatnie była widoczna, przez zasłaniające je bandy przy torze żużlowym. Dodatkowo mieliśmy jeszcze transparent KOZIU PDW. Od początku meczu jedziemy z dobrym dopingiem, przeplatanym „uprzejmościami”. Tego dnia jesteśmy najlepiej wspierani przez JKS, który na chwilę przed początkiem meczu pojawia się pod stadionem. Świry postanowiły zaczekać na wszystkich i na sektor wchodzą razem dopiero w ok. 25 minucie. Wszyscy ubrani są w czarno-niebieskie pasiaki, a GieKSiarze witają ich głośnymi pozdrowieniami „JKS Jarosław” i „Świrlandia”.  Ogólnie nasza liczba to 648 osób, w tym 6 zakazowiczów oraz Banik (20) i JKS (85) – w tej liczbie gościnnie Unia Nowa Sarzyna i Resovia (8). Poza tym również gościnnie obecna delegacja Wisłoki (4) – wszystkim dzięki za wsparcie.
Co do gospodarzy to ogólnie na stadionie zasiadło 2813 widzów, z czego ok. 250-300 osób w młynie w szczytowym momencie. W drugiej połowie sektor dopingowy zmniejszył ludność prawie o połowę. W przepychankach słownych wrzucają głownie na JKS i Resovie którą wypatrzyli w szeregach Świrlandii. Na ich wejście do naszego sektora wywieszają również uszczypliwy transparent dla lokalnych rywali „DWA LATA TEMU Z WISŁĄ NA GIEKSE STAŁAŚ, BARWY RUCHU ZAKŁADAŁAŚ, CZY JUŻ KURRWO ZAPOMNIAŁAŚ”. Poza tym mieli jeszcze trans dla chłopaków za kratami i trzy flagi, w tym przeróbkę zdobytej flagi JKS-u „ZAKŁADOWY KLUB SPORTOWY”. Jednak samej zdobyczy zabrakło na trybunach.
Co do przebiegu samego meczu, to tak jak można było się spodziewać dominowała Stal, która jest aktualnym liderem rozgrywek. Tym bardziej cieszy wywiezienie cennego punktu z Rzeszowa. Bramka dla nas padła z rzutu karnego, a w naszym sektorze spontanicznie odpalono trochę pirotechniki (strobo i czarną świece dymną).
Po meczu dziękujemy piłkarzom za walkę i jakiś czas jesteśmy zmuszeni przeczekać w sektorze. Po czym znów ładują nas do autobusów i wywożą na rzeszowski dworzec Staroniwa, skąd wyruszamy w drogę powrotną. Po drodze zatrzymujemy się na moment pod nowohuckim kryminałem, gdzie głośno pozdrawiamy osadzonych i odpalamy trochę świecidełek. W Katowicach jesteśmy ok. 23:00.

Giszowiec obecny w 45 głów.

FILM: 07.09.2019 Stal Rzeszów – GKS Katowice DOPING

FILM: 07.09.2019 Stal Rzeszów – GKS Katowice SKRÓT

FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net fot. Jurgen

Relacja sportowa

Stal Rzeszów: Kaczorowski – Kostkowski, Reiman, Cyfert, Pląskowski (61. Michalik), Nawrot (86. Jarecki), Szczepanek (90+5 Plewka), Goncerz, Szeliga (55. Ligienza), Sierant, Głowacki.

GKS Katowice: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Kiebzak, Gałecki, Stefanowicz (86. Grychtolik), Błąd (67. Tabiś), Woźniak (74. Habusta) – Rogalski (81. Rumin).

Wygrana GieKSy przy Bukowej w poprzedniej kolejce i przełamanie tym samym fatalnej passy meczów domowych bez zwycięstwa, sprawiło, że humory w Katowicach znacznie się poprawiły. Przed starciem 8. kolejki 2 ligi w Rzeszowie ze Stalą trzeba było jednak zachować wyjątkową czujność.
Po pierwsze, przyszło nam zagrać na boisku lidera. Stal wygrała wszystkie dotychczasowe mecze na własnym stadionie. Po drugie, w składzie zespołu z Rzeszowa aż roi się od byłych zawodników GKS-u. Doświadczenie uczyło, że starcia z zespołami, w których występowali byli GieKSiarze kończyły się boleśnie.

Od początku spotkania w Rzeszowie stało się jasne, że pozycja Stali w tabeli nie jest przypadkowa. GKS – choć wzmocniony powrotami do składu Adriana Błąda i Macieja Stefanowicza – miał spore problemy na boisku, bo to gospodarze kontrolowali przebieg gry. Metodę na pokonanie naszego bramkarza znaleźli w szybko rozegranym rzucie rożnym. Naszą nieuwagę wykorzystał Grzegorz Goncerz. Były kapitan GieKSy wyprowadził swój zespół na prowadzenie strzałem głową.

Niewiele zabrakło, aby fatalnie rozpoczęła się dla nas druga połowa. Tylko znakomitej interwencji Grzegorza Janiszewskiego, który wybił piłkę z linii bramkowej, zawdzięczamy, że nie straciliśmy drugiego gola. To jednak właśnie od tego momentu gra GKS-u zaczęła się kleić. Szybsza gra sprawiła, że zaczęliśmy częściej zagrażać bramce gospodarzy. Po jednym z takich wypadów sfaulowany w polu karnym Stali został Dawid Rogalski. Rzut karny pewnie zamienił na gola Stefanowicz.

Po bramce GKS-u mecz stał się bardziej otwarty. Oba zespoły zacięcie dążyły do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Emocji nie brakowało do ostatniej minuty doliczonego czasu gry. Pomimo kilku niezłych sytuacji z obu stron, więcej goli jednak nie padło.

Źródło: gkskatowice.eu

Relacja sportowa

Po pierwszym od ponad roku zwycięstwie u siebie, katowiczanom znów przyszło się mierzyć na obcym stadionie. Rywalem był lider drugiej ligi po siedmiu kolejkach – Stal Rzeszów. Był to wyjściowo bardzo ważny egzamin, którego efektu z niecierpliwością oczekiwaliśmy. To spotkanie miało pokazać wartość tej drużyny na ten moment.

W składzie GieKSy pojawiły się dwie zmiany. Patryka Grychtolika zastąpił Maciej Stefanowicz, Mateusza Kompanickiego – wracający po kontuzji Adrian Błąd. W zespole gospodarzy od początku natomiast mogliśmy oglądać Michała Nawrota i przede wszystkim Grzegorza Goncerza, naszego króla strzelców sprzed kilku sezonów.

Początek meczu był dość niemrawy, ale już w 2. minucie znakomitą okazję miał Pląskowski, jednak w sytuacji sam na sam spudłował. Pierwszy kwadrans był dość wyrównany, jednak potem Stal zaczęła grać coraz lepiej, a GKS coraz gorzej. Ostrzeżeniem dla naszego zespołu była sytuacja z 17. minuty, kiedy po wypluciu piłki przez Mrozka z najbliższej odległości strzelił gola Goncerz, ale sędzia odgwizdał spalonego. Siedem minut później już było 1:0. Po krótko rozegranym rzucie rożnym bardzo pasywnie zachował się Błąd, który nie zapobiegł dośrodkowaniu, a niepilnowany Gonzo pewnie głową trafił do siatki. Stal złapała wiatr w żagle i po kilku minutach mogła prowadzić wyżej, ale kapitalnie obronił Mrozek w sytuacji beznadziejnej. Najbliżej zdobycia bramki GKS był w pierwszej połowie w 39. minucie, gdy Woźniak uderzał z dystansu z woleja, ale dobrze obronił Kaczorowski.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny w skutkach. Znów piłkę wypluł Mrozek, a odbitą od Rogali piłkę wybił z linii bramkowej Janiszewski. Ale to GieKSa zaczęła grać lepiej. Bliscy wyjścia sam na sam byli Rogalski i Kiebzak, a w 53. minucie ten pierwszy będąc w czystej pozycji został sfaulowany przez rywala, a sędzia podyktował jedenastkę, którą skutecznie mocnym strzałem po ziemi wykorzystał Stefanowicz. Po dwóch minutach powinno być 1:2. Dośrodkowanie Błąda trafiło na głowę Rogalskiego, a ten z najbliższej odległości głową po koźle posłał piłkę nad poprzeczką. GieKSa grała o trzy klasy lepiej niż przed przerwą. W kluczowych momentach jednak brakowało umiejętności, jak Michalskiemu i Kiebzakowi, którzy wdzierając się na szybkości w pole karne wyjechali dwukrotnie w ciągu dwóch minut poza boisko, jak Tabisiowi, który nie potrafił w idealnej sytuacji podać na sam na sam. Katowiczanie mieli lekką przewagę do końca meczu, ale w końcówce obie drużyny walczyły o pełną pulę. W 90. minucie fatalny błąd popełnił Rogala, ale uratowaliśmy sytuację wybiciem na róg. W ostatniej akcji również Stal mogła strzelić bramkę, ale mieliśmy sporo szczęścia.

Po szalonym meczu GKS Katowice zremisował na bardzo trudnym terenie. Po pierwszej połowie mogliśmy przegrywać wyżej, ale początek drugiej odsłony był bardzo dobry w wykonaniu gości, co zostało udokumentowane bramką. GieKSa grała szybciej i agresywniej i mogła strzelić kolejną bramkę. Końcówka jednak należała do gospodarzy i ostatecznie remis jest wynikiem sprawiedliwym oraz należy go bardzo docenić. Teraz przed GieKSą potyczka z outsiderem z Legionowa i tam nie ma innej opcji niż zwycięstwo.

Stal Rzeszów – GKS Katowice 1:1
Bramki: Goncerz (24) – Stefanowicz (53-k)
Stal: Kaczorowski – Kostkowski, Reiman, Cyfert, Pląskowski (61. Michalik), Nawrot (86. Jarcki), Szczepanek (90. Plewka), Goncerz, Szeliga (54. Ligienza), Sierant, Głowacki.
GKS: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Woźniak (74. Habusta), Gałecki, Stefanowicz (86. Grychtolik), Błąd (67. Tabiś), Kiebzak – Rogalski (81. Rumin).
Ż.kartki: Reiman
Sędzia: Konrad Gąsiorowski.

Źródło: GieKSa.pl