Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
06.04.2025, niedziela 17:30 – widzów 19 938
Relacja GeKSiarza
W pierwszą niedzielę kwietnia z samego rana (7:10) wyruszamy na wyjazd, który w przeszłości był dla Ślązaków mianownikiem tych prawdziwych eskapad. Po drodze mamy kilka przystanków i anomalii pogodowych, które można opisać przysłowiem „kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata”. Do wesołej sytuacji doszło gdy podjechaliśmy do Stargardu, a na tamtejszym dworcu stała młodzieżowa grupa około 10 osób z tamtejszego FC Pogoni. Jeden od nas wyskoczył przez okno, by zapytać ich o godzinę, lecz ci dostali takiego wiatru w żagle, że się tylko kurzyło za nimi. Pojawili się na horyzoncie pełni werwy i odwagi, gdy nasz pociąg ruszał w dalszą podróż, „pozdrawiając” nas m.in. środkowym palcem. Potem przejeżdżaliśmy już przez Szczecin, mijając cel naszej podróży, obok którego buduje się jeszcze przystadionowy dworzec, by ostatecznie wysiąść na stacji Szczecin Łękno, gdzie nasz cug się nie mieścił. Nasza podróż trwała 7,5 godziny.
Stamtąd czekał nas ponad 2-kilometrowy spacer na ulice Twardowskiego, przy której znajduje się Stadion im. Floriana Krygiera. Stadion ten, po generalnej przebudowie, został otwarty 2,5 roku temu, więc to nasza pierwsza wizyta w nowym domu Portowców. Na miejscu pojawiamy się ponad dwie godziny przed rozpoczęciem, co pozwoliło prawie wszystkim znaleźć się na meczu o czasie. Prawie, bo 3 osoby zostały zawinięte – CHWDP! Na wejściu psiarnia dodatkowo robiła wyrywkowe kontrole, lecz nic nie wywąchali.
Na sektorze prawie wszyscy jesteśmy ubrani na żółto. Wieszamy 10 flag na płocie i transparenty z pozdrowieniami dla chłopaków na przymusowych wakacjach oraz dla naszego zawodnika – Sebastiana Bergiera, który nie dawno powitał na tym świecie swoją córeczkę – jeszcze raz gratulujemy!
Doping rozpoczynamy jeszcze przed rozpoczęciem, dając znać Paprykarzom, co myślimy o ich sojuszu ze śmieRdzielami i resztą WRWE. Śpiewamy m.in. „przybijacie z ruchem piątki, a to kurwy sześćdziesiątki” czy „Pogoń to faja, co ruchowi liże jaja (…) auuu lalala lalala” w rytm refrenu piosenki GALA – Freed from desire, którą puszczono w przerwie z głośników ku naszej uciesze. Ogólnie bluzgi kierowane były przez nas co jakiś czas, co uruchomiało głównie tych miejscowych, zasiadających niedaleko klatki. Kibice granatowo-bordowych z Piekiełka byli dla nas niesłyszalni, taka akustyka. Chyba że śpiewał cały stadion, a mieli ku temu wiele okazji. W doliczonym czasie gry pierwszej części sędzia mimo VAR, pokazuje na kontrowersyjne wapno, co zostało zamienione na bramkę. W drugiej połowie gospodarze się tylko rozkręcili i dorzucili kolejne trzy trafienia, ustalając wynik na 4:0, z czego hattrick odnotował grecki napastnik Pogoni. Doskonale więc zobaczyliśmy, jak reagują na to całe szczecińskie trybuny, gdy rozlega się sygnał z tyfonu okrętowego, który włączany jest na rozpoczęcie i po każdym golu MKS-u. Wiwatów granatowo-bordowych szali z żółtymi frendzlami nie było końca, a ich dialog ze spikerem pytającym o wynik, to coś, czego nie ma nigdzie indziej.
Śledzie tego dnia wywiesili tylko jedną dużą flagę, przypominającą o tym, że Szczecin, mimo iż leży daleko od Bałtyku, posiada swój port morski „MORSKI KLUB SPORTOWY – MORSKIE MIASTO SZCZECIN”. Poza tym przez pewien czas wisiał u nich też transparent dla braci po szalu i przez cały mecz widoczna chorągiew Fan Clubu Police.
Po meczu, gdy piłkarze podchodzą pod nasz sektor, śpiewamy głośno „czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham cię…”, dając im znać, że głowa do góry i nawet takie wyniki nas nie złamią. Potem przez ponad godzinę możemy obserwować, jak pustoszeje stadion, który tego dnia gościł niemal 20 tysięcy widzów. Z ciekawostek dodam, że kompletu publiczności nie udało się jeszcze zgromadzić, a do pobicia rekordu brakło tej niedzieli 625 głów!
Do Katowic wróciliśmy o 4:50 rano, po równych 7 godzinach podróży. Nas na tym wyjeździe 808 osób w tym 3 Banik i 4 JKS – dzięki!
Oflagowanie: NASZE KATOWICE, WYJAZDOWI KONESERZY, NIE DLA NAS FORMA ZŁA, WITOSA, LĘDZINY & HOŁDUNÓW, JAWORZNO ON TOUR, GzG’05, PERSONA NON GRATA (mała), PIOTROWICE, WŁADCY MYSŁOWIC (mała) oraz chorągiew FURTOK #9. Dodatkowo wisiały też transparenty BERGI GRATULUJEMY CÓRKI, MAJKI PDW, MAREK TOMEK RADZIU PDW.
Giszowiec obecny w 59 głów. Koszt wyjazdu 210zł.
FILM: 06.04.2025 Pogoń Szczecin – GKS Katowice KONFERENCJA
FILM: 06.04.2025 Pogoń Szczecin – GKS Katowice SKRÓT
FILM: 06.04.2025 Pogoń Szczecin – GKS Katowice DOPING
Relacja sportowa
Pogoń Szczecin: Valentin Cojocaru – Linus Wahlqvist, Danijel Lončar, Léo Borges, Leonárdo Koútris (86, Jakub Lis) – Adrian Przyborek (46, Marcel Wędrychowski), João Gamboa, Fredrik Ulvestad, Rafał Kurzawa (81, Kacper Łukasiak), Kamil Grosicki (81, Kacper Smoliński) – Efthýmis Kouloúris (88, 51. Patryk Paryzek).
Trener: Robert Kolendowicz
GKS Katowice: Dawid Kudła – Konrad Gruszkowski (62, Borja Galán), Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Märten Kuusk (80, Aleksander Komor), Marcin Wasielewski – Dawid Drachal (62, Adrian Błąd), Oskar Repka, Mateusz Kowalczyk, Bartosz Nowak (88, Mateusz Marzec) – Filip Szymczak (62, Sebastian Bergier).
Trener: Rafał Górak
Bramki: Efthýmis Kouloúris (45+6) Karny, Efthýmis Kouloúris (49), Fredrik Ulvestad (82), Efthýmis Kouloúris (87) –
Sędzia: – Paweł Raczkowski (Warszawa).
Ż. kartka: – Mateusz Kowalczyk (28)
W meczu 27. kolejki, GKS Katowice po wielu latach nieobecności, wrócił do Szczecina, by rozegrać spotkanie z miejscową Pogonią. Trener Rafał Górak zdecydował się na kilka zmian w pierwszej jedenastce. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie znaleźli się Dawid Drachal oraz Konrad Gruszkowski. Wrócili z kolei Märten Kuusk oraz Filip Szymczak. Już w 3. minucie Filip Symczak znalazł się sam na sam z Valentinem Cojocaru, ale był na spalonym po podaniu Dawida Drachala. 10 minut później Bartosz Nowak szukał w jedenastce Drachala i niewiele zabrakło, by ten dosięgnął piłki. Gospodarze szukali swoich szans w szybkich atakach i po naszych błędach. Jeden przydarzył się w 15. minucie, ale Dawid Kudła wyciągnął strzał Efthymisa Koulourisa.
Następnie próbowała GieKSa. Najpierw Märten Kuusk zagrywający na głowę Mateusza Kowalczyka, który nie trafił w piłkę, a w 38. minucie Nowak ponownie szukał w polu karnym Drachala. Tym razem jednak do piłki jako pierwszy dopadł Cojocaru. W 42. minucie ponownie GKS uratował Dawid Kudła. Wyciągnął się jak długi i zatrzymał strzał głową rywala. Jeszcze przed przerwą zamieszanie w polu karnym Pogoni. Uderzał głową Oskar Repka, ale zrobił to nieprecyzyjnie i futbolówka minęła światło bramki. W ostatniej akcji pierwszej połowy, obrona GKS-u zartrzymała strzał Leonardo Koutrisa. Niestety jeden z naszych obrońców zagrywał ręką i sędzia po analizie VAR wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Koulouris i dał gospodarzom prowadzenie.
Na drugie 45 minut wracaliśmy więc z jedną bramką do odrobienia. Po czterech minutach zrobiły się jednak dwie. Kamil Grosicki dograł w pole karne po wygraniu pojedynku z Alanem Czerwińskim i akcję skutecznym strzałem zamknął Koulouris. Chwilę wcześniej Filip Szymczak w polu karnym uderzył mocno z piłki sytuacyjnej, ale trafił prosto w obrońcę. W 62. minucie na boisku zameldowali się Borja Galán, Adrian Błąd oraz Sebastian Bergier. Dwie minuty później Kudła wybiciem piłki nogą uratował katowiczan przed utratą trzeciego gola po tym, jak niefrasobliwe podanie Arkadiusza Jędrycha sprawiło nam trochę problemów. W 69. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam, ale źle uderzył w piłkę i ta przeleciała wysoko nad poprzeczką. W końcowych fragmentach spotkania Pogoń strzeliła trzeciego i czwartego gola, których autorami byli Kacper Łukasiak i raz jeszcze Koulouris.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski. Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę. Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Źródło: GieKSa.pl