Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
12.09.2025, piątek 18:00 – widzów 11 778
Relacja GieKSiarza
Stosunkowo niedawno byliśmy w Gdańsku, gdzie kończyliśmy miniony sezon, więc zainteresowanie było znacznie mniejsze, tym bardziej że tym razem wyjazd tam trafił nam w piątek. W trasę ruszyliśmy o 9:30 z dworca Głównego górnośląskiej stolicy, by po równo 6 godzinach dojechać do celu. Niestety wielu z nas po tym czasie prezentowało nieodpowiednią postawę, przez nadmiar płynów etylowych — wstyd! Na szczęście na wejściu ochrona zaprezentowała iście ludzkie podejście, dając czas każdemu, by doszedł do siebie, nie robiąc nikomu niepotrzebnych problemów. Dzięki temu na półtora godzinny przed meczem praktycznie wszyscy byliśmy już na sektorze. Tym razem eskapadę zalicza 621 osób, w tym Banik (8), Górnik (62) i JKS (1) – dzięki za wsparcie.
Wraz z otwarciem meczu, kibice tradycyjnie unieśli szale, odśpiewując swoje hymny. Po naszej stronie zawisło 6 flag, w tym płótno poświęcone śp. Pisakowi, którego 3 dni wcześniej minęła 23. rocznica śmierci. Ty pamiętałeś o nas — my pamiętamy o Tobie! Poza tym nie mogło zabraknąć także chorągwi śp. Jasia, o którym pamięć zaznaczyliśmy głośno w 9. minucie. Niestety 10 minut później nasz torman popełnia katastrofalny błąd, co bezlitośnie wykorzystał piłkarz Lechii, dając tym samym prowadzenie BKS-owi. Mimo to nadal gra naszej jedenastki nie napawała optymizmem, a to przecież był mecz z kategorii o 6 punktów. Najwidoczniej do tego dostosował się nasz doping, który był średni. Jego ton na lepsze odmienił się dopiero po przerwie. W drugiej połowie po obu stronach pokazano także oprawy. Pierwszy spektakl rozpoczęli Lechiści, rozciągając swoją biało-zieloną sektorówkę z napisem „LECHIA”, która poprzedziła efektowne racowisko. Efekt zadymienia był na tyle duży, że przerwano mecz, a Ultrasi GieKSy odpowiedzieli swoją oprawą. Rozciągnęliśmy okrągłą sektorówkę ze wzorem z małej flagi UG „ONE NINE SIX FOUR – GIEKSA”, która przedstawia kibica w masce przeciwgazowej. Dopełnieniem naszej prezentacji były race odpalone wokół sektorówki.
Później skupiliśmy się na dopingu, mając nadzieje, że uda się nam wywieźć chociaż punkt, tym bardziej że sędzia doliczył aż 16 minut. Rzeczywistość jednak była odwrotna i ten czas do podwyższenia wyniku wykorzystali gdańszczanie.
Warto dodać, że tego dnia w młynie Lechii zawisły dwa transparenty. Jeden skierowany do konfidentów i drugi, przypominający o zdradzieckim ataku ZSRR na Polskę podczas II wojny światowej „17.09.1939 CZWARTY ROZBIÓR POLSKI”.
Po meczu drużyna podziękowała nam za wsparcie, a Kudła przeprosił za swój błąd dający prowadzenie gospodarzom. Następnie musieliśmy dość długo odczekać na sektorze, co wykorzystujemy na szyderczy doping dla porządkowych, którzy w szyku przeczesywali trybuny oraz pracowników koszących murawę. Ci drudzy na luźno podeszli do sytuacji, co zapewniło wszystkim dobry humor mimo wyniku.
Trójmiasto opuszczamy przed 22:00, meldując się w Katowicach o 3:40.
Oflagowanie: ŚP. PISAK, GKS KATOWICE, WYJAZDOWI KONESERZY, BANDITEN, ULTRAS FCB & GKS, PERSONA NON GRATA (mała) oraz chorągiew FURTOK #9.
Giszowiec obecny w Gdańsku w 28 głów. Koszt wyjazdu 200zł.
FOTOGALERIA: GieKSa.pl
FOTOGALERIA: gkskatowice.eu
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net
FILM: 12.09.2025 Lechia Gdańsk – GKS Katowice KONFERENCJA
FILM: 12.09.2025 Lechia Gdańsk – GKS Katowice SKRÓT
Relacja sportowa
Lechia: Alex Paulsen – Bartłomiej Kłudka (73, Alvis Jaunzems), Maksym Diaczuk, Matej Rodin, Matúš Vojtko – Camilo Mena, Rifet Kapić, Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (64, Aleksandar Ćirković), Bohdan Wjunnyk (80, Michał Głogowski) – Dawid Kurminowski (73, Kacper Sezonienko).
Trener: John Carver (Anglia)
GKS Katowice: Dawid Kudła – Marcin Wasielewski, Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Grzegorz Rogala (85, Lukas Klemenz), Borja Galán – Marcel Wędrychowski (58, Adrian Błąd), Jesse Bosch (58, Mateusz Kowalczyk), Sebastian Milewski (85, Eman Markovic), Bartosz Nowak – Adam Zreľák (59, Ilja Szkurin).
Trener: Rafał Górak
Bramki: Dawid Kurminowski (19), Camilo Mena (90+16)
Sędzia: Paweł Malec (Łódź).
Ż. kartki: Camilo Mena,(90+2) Alex Paulsen(90+6), Rifet Kapić (90+10)- Arkadiusz Jędrych(60).
W meczu otwierającym 8. kolejkę spotkań PKO BP Ekstraklasy, GKS Katowice zmierzył się wyjazdowo z Lechią Gdańsk. Trener Rafał Górak zdecydował się skorzystać w pierwszej jedenastce z Grzegorza Rogali oraz Jesse Boscha. Dla tego drugiego był to debiut w wyjściowym składzie katowiczan. W pierwszych minutach to GKS szukał szans środkiem pola. W 15. minucie Marcin wasielewski strzelał z ostrego kąta po kontrze z Marcelem Wędrychowskim. Alexander Paulsen złapał jednak strzał naszego zawodnika. Niestety w 19. minucie Dawid Kudła źle ocenił lot piłki przed polem karnym i sytuację wykorzystał Dawid Kurminowski, który strzelił głową na pustą bramkę.
Od tego momentu katowiczanie musieli gonić wynik. W 25. minucie Kudła zatrzymał mocne uderzenie Camilo Meny po szybko wyprowadzonej kontrze Lechii. GKS swoją najlepszą okazję mógł mieć w 44. minucie, gdy Borja Galán świetnym podaniem znalazł w polu karnym Marcina Wasielewskiego. Ten jednak zdecydował się podawać będąc oko w oko z bramkarzem. Kolega z drużyny był zaskoczony takim rozwiązaniem i ostatecznie nie udało się przed przerwą doprowadzić do wyrównania. Na drugie 45 minut wracaliśmy z wynikiem 1:0 dla gospodarzy.
W 55. minucie nasza defensywa zatrzymała serię strzałów po penetrującym wejściu Meny. Chwilę później na murawie pojawili się Adrian Błąd, Mateusz Kowalczyk oraz Ilya Shkuryn. W 64. minucie piłka po podaniu Wasielewskiego spadła w pole karne pod nogę Galána, lecz ten nie zdołał jej opanować. Spotkanie doczekało się także długiej przerwy spowodowanej zadymieniem boiska. To zwiastowało dużo doliczonego czasu gry. W 89. minucie tuż obok słupka strzelił Kacper Sezonienko. Arbiter doliczył aż 16 minut. Przed szansą stanął Nowak, ale jego uderzenie w polu karnym udało się defensywie Lechii przekierować na rzut rożny. Dzieła dla gdańszczan dopełnił Mena wykańczając kontrę.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Po dwutygodniowej przerwie reprezentacyjnej wróciliśmy na ligowe boiska. Tym razem przyszło nam się mierzyć ponownie na wyjeździe – tym razem z Lechią Gdańsk. Dotychczas w obecnym sezonie w delegacjach nie zdobyliśmy nawet punktu, dlatego to starcie miało być w tym kontekście na przełamanie. Dodatkowo w kwestii walki o utrzymanie, dobry wynik w Gdańsku mógł nam dać jeszcze większą przewagę nad piłkarzami Johna Carvera. W składzie GieKSy mieliśmy kilka solidnych zaskoczeń. Przede wszystkim pojawił się po raz pierwszy od bardzo dawna Grzegorz Rogala, który zajął miejsce na środku obrony. W pomocy mieliśmy m.in. Sebastiana Milewskiego, debiut od pierwszej minuty zaliczył też Jesse Bosch. W napadzie oglądaliśmy Adama Zrelaka. Na ławce zasiedli Adrian Błąd czy mający za sobą występy w kadrze U-21 Mateusz Kowalczyk oraz nowi: Ilja Szkurin i Eman Marković. Trener Rafał Górak po meczu z Górnikiem zapowiadał, że być może sztab trenerski zmieni coś w podejściu do meczów wyjazdowych. Ciekawi byliśmy, czy te zmiany wpłyną na grę zespołu na obcym stadionie. Pierwsze trzy minuty należały do Lechii, ale GKS dość szybko przeniósł ciężar gry na połowę przeciwnika. W 6. minucie do strzału z 17 metrów składał się Bosch, ale nie trafił w piłkę. Wkrótce znów do głosu doszli gospodarze. Grzegorz Rogala dał się przepchnąć Kurminowskiemu, ale dośrodkowanie tego ostatniego było niecelne. Kilka minut później Wędrychowski świetnie wypuścił na prawym skrzydle Wasielewskiego, ale nasz zawodnik zagrywał w ciemno i bramkarz złapał piłkę. Po chwili mieliśmy sporo szczęścia, gdy Kurminowski nie trafił w piłkę lecącą z wysoka, tuż przed Kudłą i nasz bramkarz złapał piłkę. W 19. minucie nie mieliśmy już tyle szczęścia. Po dwóch próbach Rogali w przeciwnym polu karnym Lechiści przejęli piłkę, Neugebauer zagrał długie podanie do wybiegającego z własnej połowy Kurminowskiego. Z bramki wybiegł Kudła, ale fatalnie obliczył lot tej piłki, którą podbił, ale za siebie i napastnik gospodarzy głową skierował ją do pustej bramki. Pięć minut później Neugebauer zagrał crossa do Carlosa Meny, który uderzył z ostrego kąta, a Kudła, trochę dziwnie, ale obronił ten strzał. Od tego momentu na wiele minut mecz zwolnił i obie drużyny nie stwarzały sobie sytuacji. W 41. minucie GKS oddał pierwszy strzał na bramkę. Po rzucie wolnym Nowaka i piąstkowaniu przez bramkarza, kozłującą piłkę uderzał Wasyl, ale do koszyczka Paulsena. Chwilę później świetnie zagrywał w pole karne Galan, wyprowadzając Wasielewskiego na dobrą pozycję, jednak nasz zawodnik nie wiadomo czemu, zamiast skorzystać z tej okazji, zagrywał z pierwszej do tyłu i straciliśmy piłkę. Pięć minut po przerwie kontrę przeprowadzili gospodarze. Viunnyk wyprzedził Czerwińskiego i dośrodkował, ale Mena uderzył piłkę kolanem bardzo niecelnie. Po kolejnych trzystu sekundach mieliśmy ultra szczęście. Kiks Neugebauera po dośrodkowaniu Meny będzie mu się śnił po nocach, a dalej strzał Wiunnyka został ofiarnie zablokowany przez Galana. W 58. minucie mieliśmy trzy zmiany. Na boisku pojawili się Błąd, Kowalczyk i debiutujący Szkurin. W 67. minucie dobry strzał z dystansu oddał Nowak, ale bramkarz był na posterunku. Potem mieliśmy kilkanaście minut przerwy z powodu zadymienia boiska przez jednych i drugich kibiców. W 89. minucie GKS nie potrafił wyprowadzić piłki, a Sezonienko zza pola karnego uderzył tuż obok słupka. Sędzia doliczył… 16 minut. Już na początku doliczonego czasu gry GKS stworzył najlepszą okazję z gry. Galan markował strzał i podał prostopadle do Nowaka, ten zrobił zwód, ale jego strzał został zablokowany. Trener jeszcze na ostatnie 10 minut wprowadził do gry Lukasa Klemenza i debiutanta – Emana Markovića. W końcówce mieliśmy nawet piłkę w pobliżu pola karnego, ale błędy w rozegraniu były rażące. Tak samo rażący był brak szybkości świeżego Kowalczyka, gdy grający od początku Mena odsadził go w wyścigu biegowym i strzelił na 2:0 w 17. minucie doliczonego czasu gry. To nie był dobry mecz GKS. To był mecz znów fatalny. Pierwsza połowa została przespana, a w drugiej zabrakło determinacji, mimo że GKS niby dominował. Wyjazdowa niemoc nadal trwa i nawet z przeciętną dzisiaj Lechią nie potrafiliśmy zdobyć choćby punktu.
Źródło: GieKSa.pl