10.09.2021, piątek 20:30 – widzów 17 091
Relacja GieKSiarza
Na ten wyjazd liczyliśmy od dawna, choć nie brakowało pesymistycznych wizji, że dostaniemy zakaz tak, jak miało to miejsce dwa lata temu, kiedy na dwa dni przed meczem dostaliśmy informację, że nie zostaniemy tam wpuszczeni. Jednak w miarę upływu czasu, coraz więcej z nas wierzyło, że tym razem uda się nam dotrzeć do Łodzi. Nie pomagały rządowe rozporządzenia przykrywane sanitarnymi bzdurami, gdzie by móc wejść na trybuny większą liczbą widzów niż 50% pojemności klatki, to trzeba wykazać certyfikat szczepień przeciwko COVID-19 u reszty wyjazdowiczów. Kolejny sposób by „zachęcić” do „dobrowolnego” testowania szczepionek na sobie. Tu były spore obawy, bo przecież Górny Śląsk jest regionem, gdzie najmniej ludzi zdecydowało się być królikiem doświadczalnym koncernów farmaceutycznych. Na szczęście w tej kwestii los się do nas uśmiechnął i nikt przy wejściu nie prowadził segregacji sanitarnej, ale wróćmy do początku…
Ten wyjazd zaczynamy od odwiedzin Murcek, gdzie nasz kolega postanowił zakończyć żywot kawalera i powiedzieć sakramentalne „TAK” przed ołtarzem – Bartek & Angelika – jeszcze raz gratulujemy! Jak się okazało, to nie był jedyny GieKSiarski ślub w tym dniu, bo były jeszcze dwa inne. Kto to widział, żeby robić takie uroczystości przy piątku, a tym bardziej w dniu wyjazdu!
Odjazd z Katowic zaplanowaliśmy na tyle późno, by jak największa ilość osób zdążyła dotrzeć na zbiórkę po pracy. Tym samym byliśmy świadomi, że każdy postój, będzie decydować o naszym być lub nie, na sektorze od pierwszych minut. Niestety, wbrew naszym planom, byliśmy zmuszeni się zatrzymać na chwilę dwukrotnie, co miało wpływ na nasze opóźnienie.
Wjeżdżając do miasta włókniarzy widać już podążające grupki ludu Dawida, do swojej synagogi, którą zwą „sercem Łodzi”. Przed samym stadionem mijamy się jeszcze, że sporą grupą wyznawców Starego Testamentu z osiedli Olechów/Janów, lecz ze względu na eskortującą nas watahę psów, dochodzi tylko do wymiany fuck’ów.
Pod samym stadionem czeka już na nas ekipa Psycho Faj, co momentalnie sprawiło, że podskoczyła adrenalina. Jednak poza wymianą „uprzejmości” nie można było na nic liczyć. Poza tym patrząc na ekipę śmieRdzieli, to można tylko powiedzieć, że się zawiedliśmy, choć może też, zbyt dużo nie można już od nich wymagać.
Wejście na sektor to mozolna przeprawa przez dwa kołowrotki, która zakończyła się dopiero w II połowie. Był to też powód, dlaczego nie dopingowaliśmy od pierwszych minut, mimo iż gospodarze prowokowali nas do tego obelgami. Początkowo odwracamy się do ich plecami, lecz zajarzyli, dopiero gdy zaśpiewaliśmy, by wpuścili kibiców. Być może to podziałało, bo na sektor wszedł każdy, kto chciał. Nawet ci bez dokumentów itd. Wszyscy jesteśmy ubrani na czarno, na znak wojennej ścieżki, a nasza liczba tego dnia to 858 głów, w tym 23 Banik Ostrawa, 40 Górnik Zabrze, 30 ROW Rybnik i 9 JKS Jarosław – dzięki za wsparcie!
Na start, na płocie ląduje transparent w języku ojczystym (hebrajskim) Widzewiaków – „SZALOM”, co było uszczypliwym powitaniem. Dopingujemy dopiero od 20 minuty, gdy większość z nas znalazła się na sektorze, utrzymując poziom decybeli na wysokim poziomie. Cieszy również nasza ilość szali, co stało się naszą wyjazdową wizytówką. Na składzie mamy 16 flag, w tym jedną, która służyła jako machajka (25 lat GKS&FCB). W drugiej połowie, pamiętając o 19 rocznicy śmierci naszego kolegi z trybun, która była dzień wcześniej, wieszamy na przedzie flagę Śp. Pisak. Przez cały mecz, przy buforach trwa wymiana „pozdrowień” gestem i słowem. Nie zabrakło również, nieco zmodyfikowanej prezentacji narodowego sportu miejscowych, bo choć nie było kamieni, to w naszą stronę leciało wszystko, co im wpadło w łapy.
Jednak co do samych gospodarzy to należy ich pochwalić, gdyż w czasie pandemii na trybunach zasiadło ponad 17 tysięcy widzów, w tym wsparcie z Chorzowa, Krakowa oraz cElebryTek, które jak się okazało, zawieszają działalność. W większości byli ubrani na czerwono oraz posiadali szale. Prezentują również kartoniadę „W IMIĘ TRZECH LITER – RTS”. Dopingują cały mecz, do czego często dołączały wszystkie trybuny.
Spotkanie skończyło się wynikiem 3:1 dla Widzewa, a my zmuszeni jesteśmy odczekać jeszcze godzinę na stadionie, co wykorzystujemy na drwiny z napinających się obrzezańców. W Katowicach jesteśmy ok. 3:30 w nocy.
Oflagowanie: ŻORSKA GIEKSA (mała), PSEUDOKIBICE, MAŁOPOLSKA, PNG & GRR, SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE, LĘDZINY & HOŁDUNÓW, WŁADCY MYSŁOWIC (mała),WITOSA, FCB (Banik), GKS KATOWICE, PISAK, JAWORZNO ON TOUR, ONE NINE SIX FOUR, GzG’05, TORCIDA.
Giszowiec obecny w 45 głów. Na tym meczu debiutują nasze nowe kurtki, których wyszło 60 sztuk. Koszt wyjazdu 120 zł.
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net fot. Jurgen
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net (2)
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net (3)
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net (4)
FILM: 10.09.2021 Widzew Łódź – GKS Katowice DOPING I POŁOWA
FILM: 10.09.2021 Widzew Łódź – GKS Katowice DOPING II POŁOWA
FILM: 10.09.2021 Widzew Łódź – GKS Katowice DOPING – hej GieKSa gol
Relacja spotowa
Widzew Łódź: Reszka – Zieliński, Nowak, Stępiński (86. Grudniewski), Tanżyna, Kun, Danielak (84. Villanueva), Hanousek, Letniowski (79. Mucha), Michalski (79. Becht), Guzdek (79. Montini).
Trener: Janusz Niedźwiedź
GKS Katowice: Dawid Kudła – Zbigniew Wojciechowski, Grzegorz Janiszewski, Michal Kołodziejski, Grzegorz Rogala – Krystian Sanocki (61. Patryk Szwedzik), Adrian Błąd (80. Pior Samiec-Talar), Jaroszek (80. Oskar Repka), Rafał Figiel, Danian Pavlas (69. Arkadiusz Woźniak) – Filip Szymczak (69. Filip Kozłowski).
Trener: Rafał Górak
Bramki: Guzdek (45), Letniowski (57), Michalski (67) – Repka (90)
Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)
Ż. kartki: – Jaroszek
Na trybunach stadionu Widzewa Łódź zasiadło około szesnastu tysięcy kibiców. Katowiczanie od dawna nie grali przy tak licznej publiczności. To zapowiadało ogromne emocje w hitowym starciu GieKSy z Widzewem. Z uwagi na kontuzję Dominika Kościelniaka, trener Rafał Górak był zmuszony dokonać kilku zmian w składzie. Do pierwszej jedenastki wrócili Zbigniew Wojciechowski, Grzegorz Rogala, Rafał Figiel oraz Michał Kołodziejski. Początek spotkania był bardzo nerwowy. W grę obu drużyn wkradało się sporo niedokładności. W 12. minucie Filip Szymczak otrzymał podanie na jedenasty metr i próbował przygotować sobie strzał. W ostatnim momencie został jednak zablokowany przez obrońcę. Dziesięć minut później Bartosz Jaroszek uderzał groźnie głową po stałym fragmencie. Piłka o centymetry minęła słupek bramki gospodarzy.
W kolejnych minutach łodzianie zaczynali dochodzić do głosu, coraz częściej goszcząc na naszej połowie. Wysoki pressing rywala sprawiał, że trudno nam było zapanować nad futbolówką. Mogliśmy jednak wyprowadzać szybkie ataki. W 28. minucie kolejną okazję miał Szymczak, lecz jego strzał z powietrza wylądował w rękach Konrada Reszki. W odpowiedzi akcja Widzewa. Po strzale jednego z rywala gospodarze domagali się odgwizdania ręki w polu karnym, lecz sędzia niczego się nie dopatrzył. Końcówka pierwszej części przyniosła jeszcze dwie szanse katowiczanom. Najpierw Danian Pavlas dostał podanie jeden na jednego z bramkarzem. Niestety przewrócił się w polu karnym próbując wymanewrować goniącego go obrońcę. Następnie Rafał Figiel po samotnym rajdzie uderzył tak, że bramkarz Widzewa z trudem sparował na rzut rożny.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się tuż przed końcem pierwszej części. Bartosz Guzdek oddał strzał sprzed pola karnego, piłka po drodze odbiła się jeszcze od zawodnika GKS-u i całkowicie zmyliła bezradnego w tej sytuacji Dawida Kudłę. Widzew zatem tuż przed przerwą objął prowadzenie. Do remisu w 53. minucie mógł doprowadzić Adrian Błąd, który dostał piłkę na 15 metr, lecz po przygotowaniu strzału trafił tylko w nogi defensora. Niestety chwilę później było już 0:2. Zasłonięty Dawid Kudła nie widział, jak piłka zmierza w długi róg jego bramki po uderzeniu Juliusza Letniowskiego. Po chwili mogło być już 0:3, ale Karol Danielak był na spalonym. Przewaga Widzewa była duża, co w 67. minucie potwierdził Mateusz Michalski strzelając na 3:0 pięknym uderzeniem z 20 metrów. Na pocieszenie dla GieKSy w 90. minucie swojego pierwszego gola w barwach zespołu z Katowic strzelił Oskar Repka.
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
Po dwóch tygodniach GKS Katowice wrócił do ligowych rozgrywek. Rywalem był Widzew Łódź, czyli ekipa, która nie ukrywa swoich aspiracji awansu do ekstraklasy.
W zespole GKS nastąpiło kilka zmian w porównaniu z meczem w Głogowie. Nie znaleźli się w jedenastce Woźniak, Jędrych, Kościelniak i Urynowicz, a w ich miejsce zagrali Rogala, Sanocki, Kołodziejski, Figiel.
Mecz od początku był nerwowy – na tyle, że przed upływem 10 minut żółte kartki mieli już na koncie Jaroszek i… trener Górak. Czysto piłkarsko obie strony nie stwarzały sobie bardzo groźnych sytuacji, ale minimalnie lepsze okazje miał GKS – po dwóch dośrodkowaniach ze stałych fragmentów niecelnie uderzał Jaroszek. W 25. minucie z dystansu uderzał Letniowski, ale trafił w boczną siatkę. Po dwóch minutach znakomitą okazję miał Szymczak, ale na raty uderzył zbyt lekko i Reszka spokojnie wyłapał piłkę. Z czasem optyczną przewagę coraz bardziej zyskiwał Widzew, katowiczanie skupiali się na kontrach. Jedna z nich powinna dać prowadzenie, gdy w 40. minucie Błąd wypuścił Pavlasa, a ten w sytuacji sam na sam pośliznął się i stracił piłkę. Po chwili z dystansu uderzał Figiel, ale świetny strzał Reszka wybił na rzut rożny. W ostatniej minucie pierwszej połowy gospodarze objęli prowadzenie – strzał Guzdka z 17 metrów odbił się od stopy naszego obrońcy i wpadł do siatki obok bezradnego Kudły.
Po przerwie obraz gry niewiele się zmienił, ale w 53. minucie katowiczanie byli bliscy wyrównania, gdy po dośrodkowaniu Rogali Bład uderzył z przewrotki nad poprzeczką. Po czterech minutach było już 2:0. Juliusz Letniowski uderzył z 20 metrów i tym razem nie było żadnego rykoszetu, piłka przeleciała obok wszystkich w polu karnym i wpadła do siatki. Po chwili Widzew strzelił na 3:0, ale sędzia po VAR-ze bramki nie uznał. Widzew nie zwalniał tempa i po kilku minutach w ciągu minuty dwa razy zatrudnił bardzo mocno Kudłę. Po chwili było już 3:0, gdy po strzale Michalskiego – znów z dystansu – bezradny był Kudła. OD tego czasu GieKSa już całkowicie straciła animusz. Mimo to w 90. minucie honorowego gola po uderzeniu głową zdobył wprowadzony kilka minut wcześniej Repka.
Choć w pierwszej połowie GieKSa dzielnie stawiała czoła łodzianom, to po przerwie była już bezradna, a rozpędzony Widzew z minuty na minutę grał coraz lepiej. Tym samym zespół Rafała Góraka zanotował trzecią wyjazdową porażkę w trzecim meczu, a bilans bramkowy wynosi 1:8. Nasz zespół musi wziąć się w garść, jeśli nie chce zacząć okupować dolnych rejonów tabeli.
Źródło: GieKSa.pl