08.02.2025, sobota 17:30 – widzów 5500 (komplet)
Relacja GieKSiarza
Na pierwszy wyjazd tego roku udaliśmy się do Częstochowy. Podróżowaliśmy asfaltem, a z Bukowej ruszyliśmy równo o 14:30 w asyście tych niechcianych i nielubianych, którzy poprowadzili nas do miasta pielgrzymów starą drogą. Nasza podróż na Limanowskiego trwała 100 minut, w tym krótki postój po drodze. Na miejscu mogliśmy na własne oczy sprawdzić to, że nowy stadion nie oznacza wcale, że lepszy. Wspominając stary obiekt, można dodać, że ten obecny jest gorszy, a już na pewno sektor gości, który mieści jedyne 302 osoby. Jest to obecnie najmniejsza klatka w ekstraklasie. Na dodatek jej konstruktorem był chyba architekt więzienny. Warto tutaj zaznaczyć, że początkowo jej konstrukcja była jeszcze surowsza, lecz po fali krytyki złagodzono nieco oblicze infrastruktury otaczającej trybunę dla przyjezdnych.
Z wejściem się nie śpieszyliśmy, gdyż mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia. Ostatecznie nasza liczba to 373 osoby, które były wyselekcjonowane z masy innych chętnych z powodu wcześniej wspomnianych ograniczeń. Z uwagi na zimno, postawiliśmy na czarny ubiór, czemu kolorytu dodawały nasze szale. Dobrze na naszym tle prezentowała się chorągiew „FURTOK #9″, która pojawiła się w 9. minucie, wraz ze śpiewem „Jasiu Furtok GKS!”. To hołd dla naszej legendy, który Ultrasi GieKSy zamierzają wykonywać podczas każdego meczu, rozpoczęty podczas ostatniego spotkania przy Bukowej.
Poza tym na płocie wieszamy 6 flag, z czego w centralnej części sektora wieszamy płótno Jurajskiej GieKSy, by zaznaczyć, że w tych okolicach GieKSiarzy również nie brakuje. Od początku jedziemy z dobrym dopingiem, przez który nie dochodziły dźwięki kibiców gospodarzy, którzy wypełnili stadion. Moc naszych decybeli cały czas podwyższają wydarzenia na boisku, bo już w 19. minucie cieszyliśmy się z niesamowitej bramki Bergera, który zmieścił piłkę pomiędzy słupkiem a pilnującym go bramkarzem. Nie załamała nas nawet wyrównująca bramka Rakowa w drugiej połowie. Wręcz przeciwnie, bo poderwała nas do jeszcze głośniejszego wsparcia, co zostało nagrodzone w 65. minucie, kiedy Kowalczyk zdobył decydującą bramkę! Radość nie do opisania. Beniaminek pokonał pretendenta do tytułu na ich podwórku, kończąc tym samym serię 12 meczów bez porażki RKS-u. Z ciekawostek dodam że GieKSa to obecnie najbardziej Polska drużyna w ekstraklasie pod względem narodowościowym, a Raków wręcz przeciwnie. W tym meczu w naszej drużynie zagrało dwóch obcokrajowców, a w RKS-ie dwóch Polaków, z czego tylko bramkarz w wyjściowym składzie! No coż… GKS POLSKA SIŁA!
Co do Medalików to młyn nabity i oflagowany po całej długości. Dodatkowo przez cały mecz machają różnymi flagami na kiju, co dawało fajny efekt, zwłaszcza przy podniesionych szalach. U nas niesłyszalni, ale to pewnie przez uwarunkowania stadionowe. Pod koniec meczu na płocie wisi tylko flaga „HOOLIGANS”, a przed rozpoczęciem spotkania zorganizowali na gnieździe spotkanie medialne twarzą w twarz chuligana Rakowa z przeciwnikiem, z którym ma odbyć niedługo walkę na gali FEN w Częstochowie.
My po meczy musieliśmy odstać swoje, aż Medaliki się rozejdą i mogliśmy wracać do domów. W Katowicach byliśmy o 21:30.
Oflagowanie: GKS KATOWICE, GzG’05, ONE NINE SIX FOUR, JURAJSKA GIEKSA, PERSONA NON GRATA (mała), BANDITEN.
Giszowiec obecny w 34 osoby. Na ten wyjazd obowiązywała selekcja.
FOTOGALERIA: stadionowioprawcy.net
FILM: 08.02.2025 Raków Częstochowa – GKS Katowice KONFERENCJA
FILM: 08.02.2025 Raków Częstochowa – GKS Katowice WYWIAD BERGIER
FILM: 08.02.2025 Raków Częstochowa – GKS Katowice SKRÓT
FILM: 08.02.2025 Raków Częstochowa – GKS Katowice DOPING
Relacja sportowa
Raków Częstochowa: Kacper Trelowski – Péter Baráth (46, Srđan Plavšić), Zoran Arsenić, Milan Rundić (86, Matej Rodin) – Fran Tudor, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin, Adriano Amorim (72, Jesús Díaz), Ivi López (75, Patryk Makuch), Jean Carlos Silva – Jonatan Braut Brunes (76, Leonardo Rocha).
Trener: Marek Papszun
GKS Katowice: Dawid Kudła – Marcin Wasielewski (90, Mateusz Marzec), Alan Czerwiński (73, Aleksander Komor), Arkadiusz Jędrych, Märten Kuusk, Borja Galán – Adrian Błąd (90, Sebastian Milewski), Mateusz Kowalczyk, Oskar Repka, Bartosz Nowak – Sebastian Bergier (73, Filip Szymczak).
Trener: Rafał Górak
Bramki: Ivi López (54) – Sebastian Bergier (19), Mateusz Kowalczyk (65)
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).
Żółte kartki: Srđan Plavšić – Mateusz Kowalczyk (48), Oskar Repka (90+5).
W zimną lutową sobotę, GKS Katowice i Raków Częstochowa napisały kolejny rozdział swojej rywalizacji na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Trener Rafał Górak nie zdecydował się na żadne zmiany względem poprzedniego meczu i do boju od pierwszych minut ruszyła ta sama jedenastka, która rozpoczynała wygrane spotkanie ze Stalą Mielec. W 6. minucie spotkania Ivi Lopez groźnie zagrywał wzdłuż bramki, ale żaden z jego kolegów nie zamknął akcji. W tym fragmencie Raków prowadził akcje pozycyjne na naszej połowie szukając możliwości dogrania w pole karne. Obrona GKS-u dobrze jednak reagowała na kolejne próby. W 16. minucie spróbowała GieKSa. Borja Galán wpadł w pole karne, jego podanie zostało przerwane, ale piłka trafiła pod nogi Oskara Repki na 19 metrze. Jego strzał zatrzymał się na nogach defensorów gospodarzy.
Kilka akcji później, Marcin Wasielewski podaniem otwierającym przestrzeń uruchomił Sebastiana Bergiera. Ten dopadł do piłki przed Kacprem Trelowskim i zatrzymał futbolówkę na linii kończącej boisko. Miał jednak na tyle dużo miejsca, że zdołał oddać strzał z ostrego kąta i zmieścił futbolówkę obok nogi bramkarza dając GKS-owi prowadzenie. Spodziewaliśmy się, że podrażniony Raków rzuci się do ataku. W 31. minucie gospodarze wrzucali w pole karne z rzutu rożnego, ale po raz kolejny zażegnaliśmy niebezpieczeństwo wybiciem piłki głową. Nasi obrońcy w pierwszej części mieli sporo pracy, ale wywiązywali się z niej wzorowo. Swoje szanse miał jeszcze GKS, ale strzały Galána i Repki ponownie zatrzymały się na obrońcach Rakowa. Pod koniec pierwszej części strzelał z pola karnego Adriano Amorim, lecz Dawid Kudła pewnie ze strzałem sobie poradził.
Na drugą połowę wracaliśmy z prowadzeniem 1:0. Niestety w 54. minucie Ivi Lopez wykorzystał niedokładne podanie Dawida Kudły i doprowadził do remisu po strzale z bliskiej odległości. Chwilę później sprzed pola karnego uderzał Mateusz Kowalczyk, ale piłka leciała prosto w Kacpra Trelowskiego. W 62. minucie Arkadiusz Jędrych podszedł do rzutu karnego po faulu na Galánie, ale Trelowski przeczytał zamiar naszego kapitana i obronił jego strzał z 11 metrów. Poprawił go jednak Mateusz Kowalczyk, który w 65. minucie wpadł w pole karne Rakowa i mocnym strzałem wpakował piłkę do siatki przywracając katowiczan na prowadzenie. W 83. minucie Kudła przekierował na rzut rożny mocny strzał sprzed pola karnego Vladyslava Kochergina. Chwilę później odpowiedział Filip Szymczak, ale jego uderzenie nie zmierzało w światło bramki, choć niewiele się napastnik GKS-u pomylił. W jednej z ostatnich akcji sam na sam z Trelowskim wyszedł Sebastian Milewski, ale nasz pomocnik nie zdołał wykorzystać tej 100% sytuacji. Ale wynik nie ulełg zmianie i katowiczanie w Częstochowie wygrali!
Źródło: gkskatowice.eu
Relacja sportowa
GKS Katowice po zwycięskim meczu ze Stalą Mielec był w wyśmienitych nastrojach. Oddaliliśmy się od strefy spadkowej, wyniki w zeszłej kolejce ułożyły się pod nasz zespół. I choć, jak pokazała wczoraj Stal, zwycięstwo z ekipą Janusza Niedźwiedzia ma jeszcze większy wymiar niż tydzień temu, to mecz na stadionie Rakowa Częstochowa jawił się jako jedno z najcięższych wyzwań w lidze. Raków zremisował bezbramkowo w Krakowie, co też jest wynikiem wartościowym, choć piłkarze Marka Papszuna chcą doszlusować do Jagiellonii i Lecha i włączyć się do walki o Mistrzostwo Polski. W porównaniu do meczu ze Stalą w GieKSie nie nastąpiła żadna zmiana w składzie. Na Limanowskiego wracał Bartosz Nowak, najskuteczniejszy strzelec Medalików w mistrzowskim sezonie. W Rakowie Mateja Rodina i Stratosa Svarnasa zastąpili Milan Rundić i Zoran Arsenić. W 6. minucie Raków po przechwycie na naszej połowie miał pierwszą sytuację, gdy Ivi Lopez próbował zagrywać wzdłuż linii bramkowej, ale Amorim wślizgiem nie dosięgnął piłki. Od tego momentu – po początku dość wyrównanym – Raków przypuścił zmasowany atak. GieKSa po chwili się otrząsnęła i po rzucie rożnym Nowaka, minimalnie z piłką minął się Repka, a po chwili po dośrodkowaniu Bląda niecelnie główkował Jędrych. W 17. minucie po szybkim ataku Galana, piłka trafiła na szesnastkę do Repki, jednak jego strzał został zablokowany. Raków szybko poszedł z kontrą, ale Ivi Lopez po swoim strzale zagrał… ręką. W 19. minucie Wasielewski spod linii bocznej wypuścił Bergiera, który będąc sam na sam minął bramkarza, ale wygonił się za bardzo do linii końcowej. Napastnik jednak nie poddał się. Niczym niegdyś Christian Vieri w meczu PAOK – Atletico, zatrzymał piłkę na linii końcowej, wystawił ją sobie jeszcze i jednak mocno strzelił, gdzieś pomiędzy obrońcą, bramkarzem i słupkiem. GieKSa prowadziła 1:0. Raków nie chciał dać za wygraną i znów zaatakował, ale bez klarownych sytuacji. W 28. minucie Repka wypuszczał znów Bergiera, ale tym razem napastnik się nieco podpalił i uderzał z pierwszej piłki zza pola karnego, zamiast ją sobie podprowadzić. Chwilę później po zamieszaniu po rzucie rożnym, żaden z piłkarzy Rakowa nie trafił w piłkę. GieKSa raz po raz próbowała się odgryzać. Gospodarze potrafili się gubić, jak wtedy gdy pewną piłkę z rąk Trelowskiego wybił obrońca na róg. Katowiczanie grali agresywnie, w wysokim pressingu i nieraz odbierali piłkę niedaleko pola karnego Rakowa. W 44. minucie po akcji Frana Tudora prawym skrzydłem, uderzał Amorim, ale zbyt anemicznie. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem GKS. Druga połowa rozpoczęła się od akcji GKS, gdy po rzucie wolnym do piłki w polu karnym dochodził Jędrych, ale wywalczył tylko (albo aż rzut rożny). W rewanżu akcję miał Raków, łatwo przedarł się prawym skrzydłem Brunes, ale strzał partnera został zablokowany. Czujność Kudła musiał zachować przy strzale z 18 metrów Berggrena, kapitalnie interweniował nasz bramkarz. W 54. minucie fatalny błąd popełnił Dawid Kudła, który po wycofaniu piłki od obrońców po aucie podał wprost do Brunesa, piłka trafiła do Koczerhina, ten podał do Ivi Lopeza, który mocnym strzałem pokonał naszego golkipera. W 59. minucie Galan wdarł się w pole karne i został uderzony pięścią przez Plavsića. Sędzia po analizie VAR podyktował rzut karny dla GieKSy. Niestety Trelowski wyczuł intencje Jędrycha i obronił jedenastkę. GKS się nie podłamał i dalej walczył o swoje. W 64. minucie Mateusz Kowalczyk poszedł jak taran, zagrał na klepkę z Bergierem, a potem będąc w gąszczu obrońców, przedarł się przez nich i mocnym strzałem nie dał szans bohaterowi sprzed kilku minut. W 72. minucie z dystansu uderzał Błąd, minimalnie niecelnie. Siedem minut później bardzo groźnie po dośrodkowaniu Plavsića strzelał głową Berggren, ale Kudła świetnie interweniował. Kolejną świetną paradę bramkarz miał po chwili po atomowym uderzeniu Koczerhina. W 85. minucie świetną indywidualną akcję przeprowadził Szymczak, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. W 88. minucie piłkarze Rakowa reklamowali zagranie ręką Wasielewskiego, ale gwizdek sędziego milczał. Sędzia doliczył 5 minut. W doliczonym czasie gry wprowadzony Milewski wyszedł sam na sam, ale Trelowski wygrał ten pojedynek. Ten mecz był szalony. GieKSa grała świetnie, ale Raków napierał. Prowadziliśmy, potem był remis. Niewykorzystany karny. Gol Kowalczyka. Było wszystko, ale GieKSa była dzielna. Tą walką, ambicją i kapitalną grą wygrała ten mecz. Nie pomógł Medalikom nawet wprowadzony na ostatni kwadrans Leonardo Rocha, który tym razem, miał się z pyszna!
Źródło: GieKSa.pl